21. Wóz albo przewóz.

2.9K 121 251
                                    

            Ostatnia minuta, może dwie, naprawdę mi się dłużyły. Trwając w tej ciszy, pośród której mogłam niemal usłyszeć bicie serca Ethana stojącego obok, nie wiedziałam, co ze sobą zrobić. Miałam wrażenie, że stopy przyszyto mi do podłogi, a my staliśmy w tym samym miejscu od parunastu godzin. To przytłaczające.

      Gdy na ustach nieznajomego zakwitł chytry uśmiech, automatycznie zerknęłam na Pierce'a. Czekałam, aż zareaguje. To byłaby oznaka, że nie było tak źle, jak myślałam. Niestety, po raz kolejny po prostu zmierzył tę dwójkę pustym wzrokiem i nie wykrztusił z siebie nawet słowa, chociaż byliśmy na tyle blisko, że mogłam dostrzec, jak jego krtań nerwowo drga. Jego naprawdę sparaliżowało. Kim ona, do cholery, była?

      — Po tym wszystkim nawet mnie nie powitasz? — zapytała szatynka, unosząc brew. — Nie rozłożysz ramion i nie zamkniesz mnie w uścisku? Kiedyś robiłeś to dość często.

      Zacisnęłam szczękę, gdy dotarły do mnie jej słowa. Zatkało mnie. Nie wiedziałam, co o tym wszystkim myśleć, ale wywnioskowałam, że znali się dość dobrze. Po tej wypowiedzi wyglądało na to, że dawniej byli naprawdę blisko. Przez moment przez głowę przeszło mi nawet, że po prostu sobie ze mną pogrywali. Gula wyrosła w moim gardle na myśl, że w każdej chwili mogło okazać się, że Ethan był zwykłym typem gracza, miał dziewczynę, a co gorsza, mógł mnie oszukiwać i wykorzystywać jako lek na nudę. Kurwa, coś zakuło mnie w podbrzuszu na wyobrażenie takiego biegu wydarzeń. Nieważne, jaką mieliśmy relację. Na pewno nie przypominała ona miłości ani niczego głębszego, nie wiem, czy w ogóle byliśmy przyjaciółmi, ale mimo to, gdyby moja teoria okazała się prawdziwa, to by mnie zniszczyło. Nie poradziłabym sobie z tym. Nie ponownie.

       On nawet nie reagował. Nie odpowiadał na jej pytania ani zaczepki, a jedynie patrzył na nią z pewnego rodzaju bólem w oczach. Nie z nienawiścią. Z bólem i przerażeniem. Jakby coś mu zrobiła. Jakby stał przed nim jego największy koszmar. W życiu nie widziałam, aby ktokolwiek był tak przestraszony, a już na pewno nie Ethan. Nadal był blady, a jego oddech płytki. Miałam wrażenie, że za moment osunie się na ziemię, tracąc przytomność. W tamtej chwili nie żył. On po prostu pusto egzystował. I nawet egzystowanie średnio mu wychodziło.

       — Nieładnie tak ignorować przyjaciół — odezwał się towarzysz szatynki. Ciemnowłosy nawet nie krył się z tym, że był sceptycznie nastawiony do Ethana. Gdy cynicznie się zaśmiał, miałam ochotę mu przyłożyć. Wyglądał na psychopatę, a ja nie lubiłam takich ludzi.

       Pierce nawet na niego nie patrzył. Bez przerwy przyglądał się wysokiej dziewczynie, więc i ja postanowiłam dokładniej się jej przyjrzeć. Miała jasnobrązowe włosy, o ile nie były one bardzo ciemnym blondem. Były pokręcone, sięgały do ramion i nieco przysłaniały jej bladą twarz. Miała naprawdę jasną karnację. Pod kurtyną rzęs kryły się jasnozielone oczy, a na nosie gościły piegi. Dużo piegów. Jej kształtne ciało opinała ciemnoniebieska sukienka oraz czarna, skórzana kurtka. Nie należała do pań, które były drobne. Miała duże kształty, które zapewne przyciągały uwagę wielu panów. Nie oszukujmy się, nawet ja przez sekundę ich jej pozazdrościłam, więc strach pomyśleć, jak działała na mężczyzn.

       Och, nie dziwię się, dlaczego Ethan był w nią tak wpatrzony.

        Wciągnęłam powietrze nosem, spinając się. Nie chciałam dopuścić do siebie myśli, że Ethan rzeczywiście mógł okazać się graczem, ale wszystko zaczynało na to wskazywać. Być może była jego wybranką, o której nie raczył mi wspomnieć. Dlaczego miałby, skoro byłam jego ofiarą, obiektem głupiego zakładu czy wyzwania? Ciężko byłoby mi w to uwierzyć, ale z jakiego innego powodu by tak zareagował? Co jeśli ona przychodząc tutaj, nieświadomie popsuła jego plan? Co jeśli ją także oszukiwał? Jedno było pewne. Znali się o wiele lepiej, niż wydawałoby się na pierwszy rzut oka.

TWO SHINING HEARTS | RISK #1 Where stories live. Discover now