Rozdział IV

2.5K 52 2
                                    

ANNA

-Wow...- kiedy wchodzę do gigantycznej biblioteki opada mi szczena.

         *
Biblioteka jest tak ogromna, że zwiedzenie jej zajmuje mi pół godziny. Założę się, że tych książek mimo wszystko nikt nie czyta. Regały sięgają do samego sufitu, z kolei on sam jest pewnego rodzaju szklaną kopułą, co daje niesamowity klimacik. Podchodzę do półki i biorę pierwszą z brzegu lekturkę. Jak się później okazuje- romansik.

MATTEO

Wychodzę z gabinetu i zaczynam szukać Trevora, bo wiem, że powie mi, gdzie jest Anna. Ta laska jest dosyć ciekawa, fascynuje mnie to jak na nią działam. Wystarczy moich kilka słów, a ona zamienia się w słup, pokryty gęsia skórką. Uśmiecham się pod nosem i zauważam swojego pomocnika, ale nawet nie muszę się o nic go pytać bo doskonale wie, po co przyszedłem.

-Biblioteka- mówi i puszcza mi oczko.

Wchodzę do windy i klikam drugie piętro. Kiedy winda się otwiera wychodzę na korytarz, z kolei później wchodzę do pomieszczenia, gdzie prawdopodobnie znajduje się panna Brown. Od razu zauważam ją siedzącą na ziemii, opartą o regał. Jest tak zaczytana, że aż szkoda mi jej przerywać. Opieram się o framugę drzwi i z intrygą bacznie ją obserwuję. Stoję tak z dwadzieścia minut, po czym wreszcie zauważa moją obecność. Automatycznie się podnosi. Kurde... ta laska nawet w piżamie, nie uczesanych włosach i bez makijażu wygląda atrakcyjnie. Wreszcie podchodzi do mnie.

-Mogłabym zatrzymać książkę, do czasu, aż ją przeczytam?- pyta nieco zestresowana.
-Jasne, ja i tak ich nie czytam, należą do Trevora, to jego kolekcja-na te słowa uśmiecha się- Anno... muszę Ci przekazać pewną informację, pani Collin niestety nie przeżyła. Została postrzelona na wczorajszej strzelaninie, trafiła do szpitala, ale nie udało jej się odratować. Kula przebiła jej płuco, tego nie udało się naprawić.

Widzę strach w jej oczach. Stoi w miejscu gapiąc się na mnie swoimi niebieskimi oczami, zupełnie jakby się zacięła. Po chwili łapie się za skronie.
-To nie może być prawda- mówi cicho.

Podchodzę do niej i otaczam ją ramieniem uważając na ramię.

-Pani Collin była moją wybawicielką-zaczyna- wyprowadziłam się z domu z hukiem, kompletnie nie wiedząc, gdzie mam się udać. Na początku przygarnęła mnie pod swój dach, a następnie dała możliwość podjęcia stażu, jako detektyw. Dodatkowo płaciła mi zdecydowanie więcej, niż miałam dostawać. Tak więc... razem z jej śmiercią tracę moją przyjaciółkę, ale i także jestem bezrobotna. Świetnie się zapowiada-mówi.

Nie wiem, co odpowiedzieć, gdyż średnio umiem okazywać uczucia. Jedyne, co przychodzi mi do głowy to zatrudnić ją u siebie, jako detektyw... ALBO... Właśnie do głowy wpadł mi genialny pomysł. Kiedy spała dowiedzieliśmy się, że facet, którego zastrzeliliśmy był połączony z inna mafią, ale na jej czele stoi mój odwieczny wróg i największa konkurencja- Alexander Caracas. Szybko dowiedzieliśmy się to od tego typa- Stephana Hosse, którego odciski znaleziono na ciężarówce. Wystarczyło zaszantażować go delikatnie o to, co może się stać z jego żonką, a kolesiowi zmiękły jaja. Dlatego właśnie wpadł mi nieziemsko okrutny plan działania na pozbycie się konkurencji.
-Anna?- zaczynam rozmowę.
-Tak?
-U mnie znajdzie się pewna robota dla ciebie, zapłacę podwójnie, na dodatek kupię ci mieszkanie, które będę spłacał. Co myślisz?
Przez chwile zastanawia się po czym odpowiada.
-Na czym polegałaby moja praca? Pyta niepewnie siadając na fotel.
-Chodź do mojego gabinetu to wszystko Ci wyjaśnię.

*

-Od wielu lat zmagam się z konkurencją w mojej... branży- zaczynam.
-W branży mafijnej, nazywajmy rzeczy po imieniu- uśmiecha się.

Takiego obrotu sprawy się nie spodziewałem. Laska założę się wie o mnie więcej niż sobie myślałem. Drapie się po karku po czym kiwam głową.

-Dokładnie tak-udaje, że wcale mnie to nie ruszyło- Wracając do rzeczy... Od wielu lat konkuruje na arenie międzynarodowej z niejakim Alexandrem Caracas. On, podobnie jak ja należymy do mafii, tylko, jakby rożnej. Jak już doskonale wiem, jego słabym punktem są kobiety. Myślałem sobie dlatego, że mogłabyś pobawić się w uwodzicielkę... Twoim zadaniem byłoby uwiedzenie go, wyciąganie od niego informacji na bieżąco, o tym co poczynia oraz pod koniec, kiedy dam Ci znać, rzucić go w możliwie najgorszy sposób, upokorzyć go i odejść bez słowa.

Wpatruje się w jej twarz, czekając na jakąkolwiek reakcje, ale kurde ta laska ma czasami chwilowe zawieszenia.

ANNA

Patrzę na niego zastanawiając się, czy przypadkiem się nie przesłyszałam. Typek oferuje mi, dziewczynie, która ma obrzydzenie do dużej ilości facetów bawić się w uwodzicielkę.

-Ja?- pytam niepewnie.
-Tak, ty. Jesteś bardzo atrakcyjną kobietą, myślę, że poleciałby na ciebie, jak każdy facet mający jaja.

Na te słowa aż tracę oddech. Nie wiem, czemu moje ciało tak reaguje na niego. Jest to dosyć dziwne, że wystarczy chwila a zamieniam się w słup pokryty gęsia skórką. Ale w sumie? Czemu nie? Co mi szkodzi? I tak nie mam żadnego innego pomysłu na życie a pracowanie dla tego typa brzmi kusząco...

-Zgadzam się-odpowiadam szybko.

Kobieta MafiiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz