Rozdział V

2K 38 3
                                    

ANNA

-Jest jeden problem... średnio umiem uwodzić? Jakkolwiek to brzmi... tak. Nie umiem-oświadczam.
-Tym to ja się już zajmę sam, osobiście. O ile pozwolisz mi się dotykać-puszcza mi oczko.
-Jak tam już wolisz- odpowiadam beznamiętnie.
-Pamiętaj, że musisz być gotowa na każde jego próby podbicia ci serca-rzuca mi zza pleców.
-Wiem, wiem- mówię.

Chwytam za klamkę, ale automatycznie widzę jak on zatrzymuje drzwi. Stoi za mną tak blisko, że czuję jego oddech, słyszę jego bicie serca. Automatycznie na mojej skórze pojawia się gęsia skórka, mój oddech przyspiesza a serce zaraz wyleci mi z orbity. Powoli odwracam się do niego przodem. On kładzie swoją dłoń na moim policzku. Moja skóra płonie, czuję jak moje nogi zamieniają się w galaretę. Czemu ten facet tak na mnie działa? Zbliża swoje usta do moich, ale nie całuje ich, jedynie muska delikatnie, po czym wędruje nimi do mojego ucha. Mój oddech jest tak przyspieszony, że wydaje się, jakbym dopiero co przebiegła najdłuższy maraton świata. Nagle odrywa się ode mnie i zerka w moje oczy, po czym puszcza mi taki głupawy uśmieszek, że, gdybym mogła się ruszać walnęłabym go w łeb. Następnie przestaje, odsuwa się i przepuszcza w drzwiach.
-Zaczynamy lekcje- mówi.

O cholera... nie mam pojęcia czemu, ale moje ciało pragnie więcej...potrzebuje więcej. Mimo, że korytarzem teraz idę sama, moja skóra dalej płonie w miejscach, gdzie mnie dotknął. Mam tylko jedno pytanie: Dlaczego moje ciało reaguje aż w taki sposób?

MATTEO

Podoba mi się ta laska, jest inna. Dosyć ciekawa, przy czym bardzo niewinna i tajemnicza. Kręci mnie to. Ciągle nie mogę wyjść z podziwu, jak bardzo jej ciało na mnie reaguje. Wystarczy, że ją dotknę a ona zmienia się w płonący ognik pozbawiony tchu. Jeszcze żadna laska nie intrygowała mnie tak bardzo jak Anna. Uśmiecham się tylko pod nosem i wracam do papierów.

ANNA

Kilka dni później...

Pierwszy raz budzę się dziś w moim nowym domu. Zakochałam się w tym miejscu od pierwszego wejrzenia. Jest to apartament na 9 piętrze. Cała jedna ściana jest oszklona, przez co codziennie mogę podziwiać zachody słońca. W moim apartamencie mam łazienkę rozmiarów mojego wcześniejszego mieszkania, salon z kuchnią, jadalnie, gabinet, sypialnie oraz garderobę. To mieszkanie jest po prostu ogromne. Od szefuncia dostałam również nowego IPhone'a i IPada. Ponadto w  podziemiach budynku mam garaż oraz auto. Wstaję i widzę nieodebrane połączenie od Matteo oraz wiadomość:
„Ja wiem, że się dobrze śpi, ale byłbym niezmiernie ucieszony, gdyby pani łaskawie raczyła do mnie oddzwonić 😉"
Ale głupek... wybieram jego numer, oczywiście na pierwszym sygnale odbiera.

-Słucham? Co to za ważna sprawa, że przeszkodziłeś mi w spaniu?- pytam.

Słyszę ten jego uśmieszek w telefonie i mimowolnie się uśmiecham.

-Ubierz się i wystrój dziś najlepiej jak możesz, Trevor przywiezie Ci suknie. Wszystkiego dowiesz się po drodze. Bądź gotowa na 18- oświadcza.

Już mam zadać pytanie, gdzie się wybieram, ale on się automatycznie rozłącza. Co za dureń....

Tego samego dnia później...

Zerkam na zegar godzina 16:26.

-Pasuje się zacząć zbierać, żebym na spokojnie zdążyła. Idę pod prysznic a kiedy z niego wychodzę słyszę dzwonek. Owijam w ręcznik siebie i włosy i otwieram drzwi, będąc przekonana, że jest to Trevor z moją sukienką. Jednak to wcale nie był Trevor, tak, jak oznajmił mi szefuncio. Wiecie kto to był? Nie trudno zgadnąć, bo przed drzwiami stał nie kto inny, jak sam Matteo Valtutti. Zerkam na niego i widzę ogromne pudło, obstawiam, że jest w niej moja sukienka na wieczór.

Kobieta MafiiWhere stories live. Discover now