Rozdział VIII

1.8K 41 0
                                    

Jeśli myślicie, że to był tylko jeden numerek w ciągu całego naszego pobytu w Grecji to się mylicie. Za każdym razem było intensywniej, a ja czułam się jak pierdzielona bogini rozkoszy. Każda sekunda była rajem.

***

ANNA

Stoję na brzegu piaszczystej plaży wlepiając oczy w horyzont. Nie chce stąd wyjeżdżać... czuję się tu tak cholernie dobrze. Praktycznie w ogóle się nie nudzę, jak szefuncio wbija na chatę to spędzamy razem czas, nie wiem co się między nami stało, ale ta chemia mnie powala... z kolei, jak go nie ma przesiaduje na plaży, czytam książki, zajmuję się sobą. Nie pochwaliłam się wam jeszcze, ale znalazłam pracę, znaczy... pracuje dalej jako uwodzicielka, co prawda aktualnie mam urlop, ale znalazłam pracę we Włoszech. Wracam do mojej ukochanej branży detektywistycznej. Trevor pomógł mi w znalezieniu genialnej posady w firmie detektywistycznej „adio". Oczywiście, gdy usłyszeli przez kogo jestem polecona pod wyżyli stawkę dwa razy, ale dla mnie to tylko lepiej. Przesiedzieliśmy tu, na Grecji jakiś miesiąc a tak bardzo związałam się z tym miejscem, kulturą, że nie chce wracać do Włoszech. Jednak doskonale wiem, że tak życie mafiozy nie wygląda, on nie siedzi na wakacjach jak ja, nie wyleguje się opalając na plaży i nie ma dylematów typu: „Jaką książkę powinienem dziś przeczytać?". Przywykłam już do widoku broni i odgłosu strzał. Jestem pewna, że to tylko ułamek tego, co dzieje się na codzień we Włoszech. Odwracam się w stronę gigantycznej willi, która znajduje się na brzegu klifu i przypominam ile tu mam wspaniałych wspomnień z szefunciem. Nagle przypominam sobie o numerze Alexadra, przecież miałam do niego zadzwonić. Wybieram numer i po pierwszym sygnale słyszę już jego przyjazny głos.

-Alexander Caracas, o co chodzi?

Zastanawiam się moment jak się nazywałam.

-Amanda Green... miałam zadzwonić- mówię niewinnie.
-Nawet nie wiesz, jak się cieszę... Myślałem, że już nie zadzwonisz- odpowiada.
-A jednak- udaję, że się śmieje, pamiętając o tym, że rozmawiam również z szefem mafijnym, tylko, że ten jest bardziej miły i roztacza taką ciepłą aurę. A może tylko takiego udaje?
-Co powiesz na spotkanie?- pyta niepewnie.
-Jestem za- odpowiadam i pytam o datę.
-Myślę że znajdę czas jutro o 18:00. Proponuję klub „Aura".
-Bardzo chętnie, także do zobaczenia- to ostatnie mówię swoim kobiecym, uwodzicielskim tonem.

Rozłączam się zadowolona i zmierzam powolnym krokiem w jej stronę i wychodzę na taras.
-Seniorita Brown, za około godzinę zbieramy się do wylotu- oznajmia mi Greg.
***
Aaa, no tak, nie wiecie kto to Greg, pamiętacie może co Trevor zrobił z Lucasem? Pan Valtutti znalazł już sobie nowego służącego. Greg jest już od 2 tygodni? Tak... coś koło tego.
***

Wychodzę z samolotu i witam ponownie Włoskie powietrze. Zostałabym w Grecji, ale cieszę się, że już jestem w domu. Trevor odwozi mnie do domu, a kiedy tylko docieramy padam zmęczona na łóżko. Ciekawe, jak mama się trzyma... nie dzwoniłam do niej od czasu śmierci ojca, o dziwo nie odczułam tego aż tak bardzo, jednak to mój ojciec, zawsze będzie i był. Wybieram numer.

*
Kurde jestem już spóźniona! Skarcam się w myślach, że nie wyszłam wcześniej. Kiedy wychodzę zza rogu widzę ten klub, w pełnej okazałości. Jest... bardzo prestiżowy, na takiego wygląda. Dobrze, że ubrałam się dosyć elegancko, gdyby było inaczej wracałabym do domu się przebrać. Ochroniarze o dziwo nawet nie reagują na mnie jak wchodzę do klubu, jedynie zerkają i wracają do swojego ulubionego zajęcia- stania i nie robienia nic oprócz patrzenia w jeden punkt. Ciekawe, co tak naprawdę pod tymi czarnymi okularami robią. Może śpią? Wcale bym się nie zdziwiła. Wchodzę do klubu, gdzie muzyka wybrzmiewa tak głośno, że przytykam na moment uszy. Bez najmniejszego problemu zauważam Alexandra wśród tłumu. Niby szef mafijny, ale zachowuje się jak jakiś celebryta na czerwonym dywanie. Odwaliłam się tak bardzo, że wcale nie zdziwiłabym się gdyby mnie nie poznał, ku mojemu zdziwieniu, kiedy podchodzę do tłumu on natychmiastowo zastyga patrząc na mnie. Niestety nie umie ukryć tego, jak bardzo się mu podobam. Jego szczena dosłownie opadła na ziemie, dopiero po chwili zaczyna przedzierać się do mnie przez ścianę ludu.

Kobieta MafiiWhere stories live. Discover now