EPILOG

1.8K 40 2
                                    

Dwa lata później...

ANNA

-Ja, Anna Brown biorę Ciebie Matteo Valtutti za męża i ślubuje Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę, aż smierć nas nie rozłączy- powtarzam za człowiekiem prowadzącym zaślubiny i uśmiecham się do Matteo, który wkłada mi na palec obrączkę.

Patrzę na niego i widzę przed sobą cały pierdzielony świat. Mimo tego, co przeszliśmy nigdy nie zrezygnowałabym z niego. Każda historia w porównaniu do naszej to pestka. Tyle łez, rozkoszy, pożądania i miłości nie dostarczył mi żaden facet w moim całym życiu.

-Ja, Matteo Valtutti biorę Ciebie Anno Brown za żonę i ślubuje Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę, aż smierć nas nie rozłączy- mówi to cały czas patrząc mi w oczy.

Jest to za mnie niezwykle ważne. Kiedy tylko na palec wkłada mi obrączkę staję na palcach i składam mu na ustach delikatny pocałunek.

-Ogłaszam was mężem i żoną- słyszę głos pastora.

-Witam Anno Valtutti- uśmiecha się do mnie oddając pocałunek.
***

-Mama- słyszę głos Hope dochodzący z salonu- Ian mi zabrał lalkę.
-Hej... -chwytam ją za ramię i składam jej pocałunek na czole- daj mu się chwilę pobawić. Masz- daję jej cukierek i podnoszę ją na ręce- a teraz czas już na spanie moja droga.

Wychodzę do góry i zmierzam do pokoju Hope. Sadzam ją na łóżeczku i włączam lampkę nocną.

-Mamo, przeczytasz mi bajkę?- pyta cichutko.
-Jasne- odpowiadam i zaczynam czytać.

MATTEO

Wreszcie zaczęło się wszystko układać. Nigdy nie będzie nudno, w końcu życie które wybrałem mi tego nie gwarantuje.

-Cześć Trevor- witam mojego teraz już współpracownika- cześć Karen.

Ta... tego się nie spodziewaliście co? Mój sługa z przyjaciółką mojej żony. Życie bywa bardzo zaskakujące nieprawdaż?

Wchodzę do domu i zmierzam do pokoju Hope, słysząc stamtąd głos mojej żonki. Opieram się o drzwi przyglądając się mojej córce i Ann.

Cholera... ona jest tak podobna do mamy

Uśmiecham się, gdy składa pocałunek na jej czole kończąc czytać bajkę. Obraca się do mnie i całuje w usta na przywitanie.

-Teraz Ian- kiwa mi palcem przed nosem i wymija w drzwiach zmierzając do jego pokoju.

-Hej mały, jak tam?- pyta a ja nie mogę wyjść z podziwu jak dobrze wykonuje obietnicę daną Riley

Dla Ann Ian jest jak syn. Kocha go jak własne dziecko, co jest niesamowite.

-Czas spać mały- uśmiecha się i przykrywa go kołdrą- dobranoc.

Zmierza w moim kierunku i wyłącza światło.

-Ciociu?- słyszę jeszcze głos Iana.
-Tak?- odpowiada Anna.
-Kim była moja mama?- pyta ponownie.
-Kochanie, twoja mama była...- zerka na mnie i podchodzi wtulając się w mój tors- twoja mama była bohaterką.

Uśmiecham się do niej i chwytam za rękę.

Kobieta MafiiWhere stories live. Discover now