Rozdział VI

1.9K 43 0
                                    

- Dobra w to jestem- uśmiecham się pokazując szefunciowi wizytówkę.

-Lekcja druga za tobą- odpowiada szybko.

Czemu w nim jest zero uczuć? Normalnie zero. Muszę coś wymyśleć bo mi się nudzi. Siadam na fotelu i zaczynam skubać sobie skórki przy paznokciach. Tylko co mogłabym mu niby powiedzieć? Spoglądam na niego ukradkiem, oblicza coś na telefonie. WIEM.

-Szczerze?- zaczynam i zerkam na jego reakcję- Nudne są te twoje lekcje. Myślałam, że nigdy nie będę narzekała na współpracę z szefem mafijnym, ale nudzi mi się. Jesteś w towarzystwie kobiety i jakby zero reakcji.

On tylko odwraca się do mnie i rzuca mi spojrzenie, które zabiera mi oddech.

MATTEO

Czemu ta kobieta intryguje mnie za każdym razem coraz bardziej. Kręci mnie to, jaka jest... taka niewinna, ale i zarazem pociągająca i kobieca. Nie wiem też, co robię w jej mieszkaniu tyle czasu, ale lubię spędzać z nią czas.

-No to ubieraj się B&B czeka-mówi.
*

Po dwudziestu minutach jest gotowa. Nie musiała się za bardzo szykować, przecież dopiero jakąś godzinę temu wróciła z gali. Ubrała srebrną przylegającą sukienkę... kuźwa, czy ona zawsze musi się tak dobrze ubierać? Każda okrągłość jej ciała jest tak nieziemsko podkreślona, tak, że normalny facet z chęcią sobie pomacał. Wychodzimy z domu i idziemy  do mojego samochodu. A no tak... dlatego tak ją zacięło... jeszcze go nie widziała. Na parkingu podziemnym stoi moje czarne, matowe lamborgini z czerwonymi felgami. Zerkam na nią, czy się już odcięła... nie, nie odcięła się. Podchodzę do auta i otwieram jej drzwi, wchodzi do środka, a ja wsiadam po drugiej stronie. Wystarczy, że wyjeżdżam na ulicę a dwa czarne SUVy moich ochroniarzy są za nami. Jadą wystarczająco daleko, żeby się nie rzucali w oczy, ale również jednakowo blisko, aby w razie czego być gotowym do ochrony, ewentualnie ostrzału.

                                     *

Kiedy dojeżdżamy zerkam na zegarek 22:32. Idealnie, pewnie jest sporo sprzymierzeńców w lonży. Obejmuję Annę w talii, czekając na reakcję jej ciała. Wiedziałem, uśmiecham się do siebie. Gęsia skórka... chcąc dodatkowo podsycić płonący ognik drugą ręką przejeżdżam jej po szyi, momentalna reakcja. Prowadzę ją do klubu, ale pod wpływem dotyku mojej dłoni jest tak sztywna, że nie mogę. Wchodzimy do środka, gdzie dopiero opuszczam rękę. Anna momentalnie odwraca się i swoimi niebieskimi oczami wpatruje się we mnie z taką intensywnością, że o cholera. W klubie jest już ciemno, jedynie ledy niekiedy oświecają jej twarz, więc przejeżdżam palcami po jej podbródku.
-Muszę Cię na chwilę opuścić- odzywam się i wskazuję wzrokiem lonżę.
Ona kiwa tylko głową i kieruje się w stronę baru.

ANNA

Wtf? Wziął mnie do baru i sobie poszedł? Co za palant.
-Sześć kolejek „Sex on the Beach"- mówię kelnerce.
Już po chwili mam pierwszy kieliszek. Wypijam go do dna, później następny, następny i następny. Przy piątej kolejce idę na parkiet, tańczę sama, mimo, że na jest multum ludzi. Wywijam biodrami, zarzucam włosami, nawet nie wiem kiedy jakiś pijany typ dołączył się do mnie. Czemu nie? Szefuncio mnie zostawił. Zaczynam tańczyć, odwracam się do niego tyłem i ocieram w tańcu. Czuję jego ręce na sobie, ale mimo, że trzyma mnie lepiej niż kiedykolwiek robił to Matteo nie czuje nic. Moje ciało nie reaguje na jego pieszczoty, nie kręcą mnie jego obmacywanki. Kątem oka zauważam... zgadnijcie kogo HA, szybko poszło w zwołaniu go tu bez słów. Udaję, że wcale nie widzę tego, z jaką intensywnością na mnie patrzy. Prawda jest taka, że dostałam ciarek, ale bawię się dalej. Skoro już mamy się tak bawić, że bierze mnie gdzieś i zostawia niech nie liczy, że będę na niego czekać. Czuję ręce tego typa wędrujące po moim ciele, od ud do klatki piersiowej, aż w końcu czekaj... czy on chwycił mnie za cycki? Tego już za wiele odciągam łapska typiarza daleko ode mnie, ale ten nie reaguje.

MATTEO

Jeśli ona chce wzbudzić we mnie zazdrość, tak udało jej się. Nie pojmuję czemu tak mnie ta kobieta przyciąga, dosłownie jak magnez.  Przyglądam się, jak ten czub dotyka każdą część jego ciała, z kolei ona wywija się jak żmija ocierając o niego. Wyobrażam sobie, jak to właśnie ona tańczy tak ze mną... Jeszcze żadna kobieta mnie tak nie pociągała. Śledzę wzrokiem łapska tego faceta, ale czekaj... to już za dużo ku*wa. Ona musi jakoś zareagować na to, że typ obmacuje jej cycki. Momentalnie zauważam jej reakcje, zaczyna ściągać z siebie jego rapska, mimo to on nie reaguje. Czy do tego debila nie dochodzi to, że pozwolił sobie na za dużo? Kilkukrotnie Anna strąca go z siebie aż w końcu... czekaj co? Czy ona właśnie go j*bnęła w mordę? Moja dziewczyna... czy ona jest moja? Nie, ale spokojna głowa, będzie. Teraz moja kolej. Podchodzę do niej od tyłu i chwytam za biodra, jej ciało reaguje na mnie nawet jak jej mózg nie wie, że to ja.

ANNA

-Co za dupek!- wolałam za tym patusem masując knycie.
Walić go. Zaczynam kręcić biodrami na wszystkie strony doskonale wiedząc, że Matteo patrzy, ale on wcale nie patrzył, szedł w moim kierunku. Nie sądziłam, że szef mafii może sobie pozwolić na tańce z laską pośród tylu ludzi. Dziwne nie? Ledwo dotyka swoimi wielkimi łapami mojego ciała a oczywiście moje wszystkie zmysły to odczuwają. Mój oddech znów przyspiesza razem z tętnem a serce klekocze, ale nie Anna, nie pokazuj po sobie tego. Jestem przecież uwodzicielką nie? Uśmiecham się w duchu i zaczynam kręcić biodrami ocierając się o niego. Gdybym nie była lekko wstawiona pewnie bym się na to nie odważyła, ale proszę was... jestem przecież uwodzicielką. Staram się jak najbardziej pokazać swoją niezwykłą kobiecość. Odwracam się do niego i patrzę mu w oczy. No dawaj szefunciu twój ruch. No normalnie jakby mi czytał w myślach. Chwyta mnie za uda i podnosi do góry a następnie zmierza do lonży, gdzie jak się później okazuje nikogo już nie ma. Kładzie mnie na sofie i układa się nade mną podtrzymując na rękach.

-Uwierz mała... czekałem na ten moment odkąd Cie k*rwa ujrzałem- mówi.

Mi automatycznie robi się gorąco, oplatam go nogami i przyciągam do siebie. On składa taki pocałunek, jakiego nawet nigdy sobie nie wymarzyłam. Mieszanka mięty i alkoholu w jego ustach działa na mnie jak narkotyk. Pierwszy raz pocałował mnie w usta. Całował tak namiętnie, że automatycznie traciłam oddech. Następnie zjeżdża w dół i składa pocałunki na mojej szyi później biuście, brzuchu i.... o mój panie... z moich ust wydobywa się jęk, kiedy zjeżdża poniżej na podbrzusze. Czuję, jak moje ciało płonie pod każdym jego pocałunkiem. Wraca do moich ust i łapczywie składa na nich pocałunki, przygryzając mi raz po raz wargę, oboje dyszymy mimo, że nie robimy nic więcej oprócz tego, że się całujemy. Nigdy w życiu nie odczuwałam takiego dziwnego uczucia do faceta. Czy powinnam pójść do lekarza? Nagle on przestaje... Czemu?
-Czemu prze... znaczy- odchrząkuję zawstydzona.

On jak zwykle puszcza mi ten swój cholerny uśmieszek i opada na mnie gniotąc mnie przy tym.

-Zaraz mnie przygnieciesz- jęczę.

Przesuwa się na bok i po chwili milczenia dodaje.
-Za trzy dni wylatuję do Grecji, sprawy biznesowe. Lecisz ze mną.
-A ja nie mam tu żadnego zdania rozumiem?-dodaje poirytowana.
-Oczywiście, że nie, wstawaj, musimy się zbierać- oświadcza podając mi rękę.

Kobieta MafiiTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang