𝒊𝒙﹒ i've never though about this

214 17 54
                                    

❛i've never though about this that way❜

Oops! Ang larawang ito ay hindi sumusunod sa aming mga alituntunin sa nilalaman. Upang magpatuloy sa pag-publish, subukan itong alisin o mag-upload ng bago.

❛i've never though about this that way❜

Echo krzyków roznosiło się po mojej głowie, gdy tylko usłyszałam o zdarzeniu, jakie miało miejsce w budynku, które znane mi było jako dom, miejsce, gdzie pomimo wielu przykrych incydentów mogłam ściągnąć ciężar ze swoich barków i odpocząć.

Teraz już tego nie było, tylko jak to możliwe, aby tak z dnia na dzień wszystko się posypało. Czuję, jak świat zaczyna wirować, zwalnia, a ja wykonuję niepewny krok na bok. Odchodzę od reszty, gdy ci starają się mnie zatrzymać. Nic do mnie nie przemawia, jedynie idę, przed siebie, szukając miejsca odpoczynku.

Patrzę na wszystko, co mnie otacza, każdy ruch wykonany przez naturę, czy inne osoby znajdujące się pod galerią jest wykonany w zwolnionym tempie. Wstrzymuję powietrze, bo tylko to mi pozostało, aby doszczętnie nie zwariować. Zatrzymuję się w miejscu.

Pozwalam opaść ciężkim powiekom, aby przysłoniły mi widok światła dziennego. Odliczam w głowie dobrze znany mi rząd liczb, aby uspokoić siebie, świat, i nieposkromione głosy. Wykonuje wydech, niekontrolowanie wypuszczam ze swojego ciała szmaragdową taflę, która odrzuca znajdujących się blisko mnie ludzi, na niewielką odległość.

Szmaragdowy kolor rozsypuję się, tak jakby połączony był z dziwnym pyłkiem, a dopiero gdy otwieram oczy, znika on całkowicie. Zmuszam się do rozejrzenia, aby dostrzec szkody, jakie wyrządziłam.

Kilka niewinnych osób leżała na ziemi, inni stali o własnych siłach, przerażeni tym, co poczuli. Wszystkie oczy skierowane były na mnie, przerażonym i oceniającym wzrokiem.

Uważają cię za potwora. Podpowiada cholerny głos w mojej głowie, śmieję się szyderczo, zadowolony z obrotu spraw. Zaciskam dłonie w pięści, czując, jak zaczyna mi brakować powietrza. A dopiero potem czuję dłonie zaciskające się na moich ramionach.

- Chodźmy, Romanoff - głos Atheny sprowadza mnie na ziemię, spoglądam na jej twarz, nie wykrywam w niej żadnych emocji. - Ktoś nas nagrywa, chodź.

Zamarłam całkowicie. Ale zmusiłam się do zrobienia kolejnych kroków, aby uciec z tego miejsca, jak najdalej się dało. Niepostrzeżenie odwróciłam głowę, aby wyłapać wzrokiem osobę z telefonem skierowanym w naszą stronę. Zakapturzona.

Nie miałam bladego pojęcia, że nagranie szybko trafiło do mediów. Oraz że przykry incydent miał miejsce. Jednak wiedziałam, że od tego momentu nie mogłam być nazywana bohaterem, tylko potworem.

. . .

Placówka Avengers to jedyne miejsce w którym, w tym momencie mogłam czuć się bezpiecznie. Z dala od ludzi, od społeczeństwa, jedynie między czterema ścianami we własnym azylu. Gdy tylko przekroczyłam próg jednostki, od razu skierowałam się w odpowiednim kierunku. Nawet nie zwracałam uwagi, że za mną ciągnie się rząd pozostałej trójki, która maszerowała niczym wytrenowani żołnierze.

𝐀𝐓𝐋𝐀𝐍𝐓𝐈𝐒.  pietro maximoff !! polska wersja .ᐟ Tahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon