Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.
"that wasn't real" ▬▬▬▬▬▬▬▬
Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.
ZACISNĘŁAM DŁONIE RAZEM, gdy ze spuszczoną głową wsłuchiwałam się w prowadzoną konwersację.
— To wiele znaczy, że po mnie wróciłyście.
Odruchowo Wywróciłam oczami, analizując poprzednie słowa, jakie zdołałam wyłapać. Pomimo padającego za oknem śniegu, otaczającej zimy i nędznego towarzystwa Alexei'go, wciąż nie rozumiałam niektórych spraw. Szczególnie ceremonii, która odbywała się w Czerwonej Sali.
— Nie. Nie. Powiesz nam, jak znaleźć Czerwoną Salę. — Wyjawiła wprost Natasha, przekręcając głowę w naszym kierunku. Odchyliłam się do tyłu, opierając o zardzewiałe w niektórych miejscach ściany naszego powietrznego transportu.
Alexei zdziwił się, unosząc brwi do góry, wydukał krótkie wow, po czym przechylił głowę i powiedział. — Od razu do interesów, co?
— Zaufaj mi, przyjemność to nie jest. — Mruknęłam w jego kierunku, z obojętnością. Rudowłosa kobieta odpowiedziała razem ze mną.
— Biedna Nataszka, namącili ci w głowie na tym zgniłym Zachodzie. — Irytujące w tym człowieku było to, że... W zasadzie wszystko.
Nawet Yelena spojrzała na niego, czując poirytowanie. Sama zwróciłam wzrok w stronę matki, której wzrok skupiał się jedynie na śnieżnych górach przed nami. — Przeniosłam się, by dołączyć do Avengersów. — Skinęła głową, wypowiadając te słowa. — Traktowali mnie jak rodzinę.
— Naprawdę? — Zapytał z udawaną skruchą. Ponownie wywróciłam oczami, przygryzając wnętrze swojego policzka. — No i gdzie oni są teraz? Gdzie ta twoja cudowna rodzina?
— Tutaj jest, dupku. — Odburknęłam w jego stronę, zaciskając swoje dłonie w pięści. — Powiedz nam lepiej, jak znaleźć Czerwoną Salę. — Rozkazałam, widząc jego rozbiegany wzrok.
On nie wie.
Oczy Alexei'go wyjawiły całą prawdę. — Nie mam bladego pojęcia. — Odpowiedział po dłuższej ciszy, przechyliłam głowę na bok, gdy kolejna fala irytacji we mnie uderzyła.