𝐓𝐇𝐄 𝐖𝐀𝐓𝐂𝐇𝐄𝐑

140 13 16
                                    

𝐘𝐎𝐔'𝐑𝐄 𝐓𝐇𝐄 𝐖𝐀𝐓𝐂𝐇𝐄𝐑.

𝐘𝐎𝐔 𝐒𝐄𝐄 𝐄𝐕𝐄𝐑𝐘𝐓𝐇𝐈𝐍𝐆, 𝐁𝐔𝐓 𝐘𝐎𝐔 𝐂𝐀𝐍'𝐓 𝐇𝐄𝐋𝐏 𝐀𝐍𝐘𝐎𝐍𝐄.

W milczeniu obserwujesz, jak rude włosy falują na wietrze, przyglądasz się pozycji, jaką przyjęła nastolatka.

Zastanawiasz się, kto normalny czuję potrzebę, aby zatańczyć układ baletowy na dachu Stark Tower. Jednak przyglądając się bliżej właścicielce rudych włosów, zauważasz coś więcej w błękitnych oczach proszących o pomoc.

Ale nie reagujesz. Jedynie stawiasz kolejny krok do tyłu, aby w bezpiecznej odległości obserwować jej dalsze ruchy.

Spuszczasz ręce wzdłuż ciała, prostując postawę. Przechylasz głowę, aby zauważyć, jak właścicielka smutnych oczu wykonuje płynne przejście między fouetté a tour.

Bierzesz głęboki wdech, sądząc, że swoją obecnością nie przeszkadzasz młodej wiedźmie. W końcu myślisz, że cię nie widzi.

Zaraz potem jednak sztywniejesz w miejscu, gdy słyszysz ciche westchnienie, a potem chrząknięcie.

- Jak możesz tak po prostu, stać tutaj i obserwować nasz każdy upadek, bez jakichkolwiek ludzkich oznak? - pytanie opuściło jej malinowe usta. Isla kończy swój pokaz, słynnym révérence.

Wzruszasz jedynie ramionami, ponownie cofając krok w tył.

- I jak zwykle, gdy wszystko zaczyna płonąć, uciekasz.

Zszokowanie maluję się na twojej twarzy. Otwierasz i zamykasz usta z nadzieją, że w końcu znajdziesz odpowiednie słowa, aby wypowiedzieć je na głos. Zamiast tego nastolatka odwraca się do ciebie, patrząc w tak naprawdę pustą przestrzeń.

Ona ciebie nie widzi, ale czuję twoją obecność. Natomiast ty nie czujesz nic, ale widzisz jej smutne błękitne oczy, w których ponownie zbierają się łzy.

- Tak wybrał los.

Odpowiadasz, jednak dla niej jest to zwykły poryw wiatru, który ponownie rozwiewa rude kosmyki włosów, po każdej stronie jej twarzy. Uśmiechasz się delikatnie na ten widok, stawiasz kolejne kroki ku niej, aby zaraz po tym dłonią dosięgnąć jej twarzy. Zgarniasz splątane kosmyki, uśmiechając się smutno.

- Powiedz mi, dlaczego? - szloch pomieszany z szeptem. - Dlaczego po prostu nie możemy odpocząć, tylko jedynie tracimy kolejne osoby. Dlaczego?!

Słona ciecz już dłużej nie trzyma się w jej oczach, teraz zostawia mokre ślady na jej różowych policzkach.

- Tak wybrał los. - Ponawiasz wcześniejszą wypowiedź, kolejna fala zimnego i porywistego wiatru otuliła jej całe ciało.

Nie kłamiesz, mówisz prawdę.

Tak wybrał los.

a/n: nic nie mówię, bo nawet nie wiem co powiedzieć.

𝐀𝐓𝐋𝐀𝐍𝐓𝐈𝐒.  pietro maximoff !! polska wersja .ᐟ Where stories live. Discover now