*1.12*

246 24 66
                                    

*Lloyd*

- Wstajemy, Liptonek - usłyszałem głos Brookstone'a.

Niechętnie otworzyłem oczy. Rozejrzałem się dookoła, żeby moje oczy przyzwyczaiły się do światła. Po chwili zauważyłem, że złodziej wyciąga sztylet. Przeraziłem się na początku i cofnąłem się do ściany najbardziej jak tylko umiałem. Jednak Brookstone jedynie zaczął przecinać sznur, który krępował moje nogi.

- Podnieś się - mruknął, pomagając mi wstać, bo przecież sam ze związanymi nadgarstkami nie dałbym rady.

- Zero sztuczek - warknął i zerwał taśmę z moich ust. Trochę zabolało...

Podniosłem głowę do góry. Albo ja jestem taki mały, albo on jest jakimś przerośniętym olbrzymem. Chociaż stawiam, że to pierwsze, bo nawet Kai jest ode mnie wyższy...

- I kto to mówi? - mruknąłem, na co ten złapał mnie boleśnie za ramię.

Brookstone nie odpowiedział. Złodziej zaprowadził mnie do drugiego pokoju. Pchnął na Mechanica, a ten złapał mój nadgarstek. Drugą, mechaniczną rękę, która przypominała miotacz ognia, przyłożył do mojej głowy.

- Ani drgnij - szepnął wprost do mojego ucha.

- Pilnuj go - warknął brunet, po czym zwrócił się do mnie. - A tylko spróbuj się szarpać - mruknął, przychylając się lekko tak, aby jego twarz była na wysokości mojej.

- To co mi zrobisz, co?! - syknąłem. - Zabijesz mnie?! Zamordujesz jak swoich rodziców?!

Brookstone wyprostował się. Nie skomentował tego, co powiedziałem. Milczał.

- Czyli co - prychnął Mechanic - oni też? Śmieszne...

Nie rozumiem co dla nich niby jest śmieszne... Morderstwo jest śmieszne? Zostawienie własnego ojca, żeby się wykrwawił jest śmieszne?! Nie jest, a ci złoczyńcy uznają to za powód do śmiechu!

Złodziej dalej się nie odzywał. Patrzył się wzrost w moje oczy, jednak wydawałoby się, że bez żadnych emocji. Uczucia ponownie z niego uleciały.

- Cole... - zaczął niepewnie cichy głosik.

Brookstone oderwał ode mnie wzrok i odwrócił głowę w stronę Louisa. Chłopak stał oparty o ścianę. Opuścił głowę i wyglądał jakby miał się zaraz rozpłakać.

Złodziej podszedł do Louisa. Złapał go za ramię i po chwili zniknęli mi z pola widzenia.

- Co? Cieszysz się, że tutaj jesteś? - zaśmiał się Mechanic.

- Zamknij się - warknąłem.

★-·-·-★

- Co się stało? - zapytał Cole, kucając przed Louisem.

Chłopak wtulił się w jego ramię, a z jego oczu zaczęły płynąć łzy.

- Jeśli co powiem, to uznasz to za głupie i zaczniesz się śmiać...

- A czy ja kiedykolwiek się z ciebie śmiałem? - zapytał brunet.

Louis nie odpowiedział.

- Więc co się stało? - zapytał ponownie Cole.

- N-nie ch-chcę wrócić d-do sierocińca - wyznał.

Tajemnica Złodzieja // Ninjago [TRWA KOREKTA]Where stories live. Discover now