*Prolog 2*

237 20 8
                                    

Tego wieczoru w mieście było spokojniej niż zwykle. Jedynie kilka samochodów sunęło po drogach Ninjago.

Zdawałoby się, że nic nie może przerwać tej spokojnej, chłodnej, przyjemnej nocy. A jednak...

Przypadkowi ludzie, którzy jeszcze nie siedzieli w domach, kręcili się po ulicach. Jednak nikt nie zwracał uwagi na czarnowłosego mężczyznę, który szedł szybko przed siebie. Kiedy skręcił w prawo, minął jakąś osobę, a następnie przyspieszył.

Czarnowłosy przebiegł przez ulicę i schował ręce w kieszeni. Starał się unikać jasnych uliczek, by nie wzbudzać żadnych podejrzeń. Po chwili szybkiego marszu stanął i zadarł głowę do góry. W zielonych oczach mężczyzny można było dostrzec błysk radości. Brunet uśmiechnął się lekko i wyjął ręce z kieszeni bluzy, ruszając przed siebie.

Mężczyzna podszedł do okna i zajrzał do pomieszczenia. Zauważył błysk latarki strażnika, jednak nie zrobiło to na nim wrażenia.

Brunet rozejrzał się dookoła. Kiedy zauważył kilkanaście metrów dalej parę większych kamieni, ruszył pośpiesznie w ich stronę. Wziął jeden. Ten kamień nie był zbyt duży. Ciężki też nie. Idealnie...

Czarnowłosy podbiegł na odpowiednią odległość od okna i wycelował w szybę. Nie musiał długo czekać, bo w tej samej chwili rzucił kamieniem. Odłamki szkła rozprysły się na wszystkie strony, a ciszę panującą dookoła rozdarł alarm.

Brunet nie zastanawiając się długo wskoczył do pomieszczenia. Wiedział, że strażnik go zauważył, ponieważ światło latarki padło wprost na niego.

Czarnowłosy szybko ruszył w stronę mężczyzny, który już sięgał po broń. Obezwładnił strażnika. Jednak nie spodziewał się, że ten będzie się tak bardzo sprzeciwiał.

Kiedy strażnik leżał nieprzytomny, brunet ruszył w stronę sejfu. Przy okazji dezaktywował alarm, który zaczął działać mu na nerwy.

Czarnowłosy wiedział, że musi się spieszyć, bo lada moment na miejsce przybędzie policja. Im szybciej zrobi to co miał zrobić, tym lepiej dla niego.

Próbując włamać się do sejfu, co jakiś czas sprawdzał godzinę.

Dwie po dwudziestej pierwszej...

Miał jeszcze trochę czasu.

Kiedy drzwi ustąpiły, ponownie zerknął na zegarek.

Sześć po dwudziestej pierwszej...

Jeszcze trochę czasu mu zostało.

Brunet szybko sięgnął po worek i zaczął pakować do niego pieniądze. Kiedy już uzbierało się kilka tysięcy, po raz kolejny spojrzał na zegarek.

Dziesięć po dwudziestej pierwszej.

Idealnie...

Brunet z daleka słyszał już syreny radiowozów, które gnały w stronę banku, więc bez chwili namysłu pobiegł w stronę wybitego okna. Próbując przez nie przeskoczyć zranił się w rękę. Nie przejmując się tym zbytnio, ruszył ulicą. Biegł najszybciej jak tylko mógł.

Kiedy schował się za najbliższym wieżowcem, zauważył czerwone i niebieskie, migające światełka. To właśnie oznaczało, że policja jest na miejscu.

Brunet momentalnie wspiął się na dach budynku, żeby poobserwować poczynania policjantów, jednak szybko zrezygnował z tego pomysłu...

Udało mu się...

~~~~

Wybaczcie za malutkie zamieszanie wokół tej książki (prawdopodobnie i tak nikt tego nie zauważył), ale nagle naszła mnie wena i muszę coś z tym zrobić XD
Powiedzmy, że to będzie taka... Druga część (możeee będzie kiedyś 3, ale nic nie obiecuję ¯⁠\⁠_⁠(⁠ツ⁠)⁠_⁠/⁠¯)
Prawdopodobnie za niedługo pozmieniam nazwy rozdziałów :DD

Tajemnica Złodzieja // Ninjago [TRWA KOREKTA]Where stories live. Discover now