Rozdział 16

1.7K 61 26
                                    

Widok Gaviry bez jego partnerki był dla mnie dość szokujący bo ona nie potrafi opuścić go na krok, a teraz jej tu nie ma ale teraz jedyne co pomyślałam to. Lili przestań o nim myśleć, jesteś tu z Pedrim i to na nim musisz się skupić to twój przyjaciel. Odwróciłam wzrok od bruneta i spojrzałam na Hiszpana, z którym tutaj jestem. Wszyscy powoli zaczynaliśmy wchodzić do klubowego auta, była to długa, czarna limuzyna. Zajęłam miejsce tuż obok Pedriego, który rozmawiał z kolegami z drużyny jednak w tym gronie nie było Gaviego.

Pablo można powiedzieć siedział sam. Myślenie o Gavirze nie dawało mi spokoju. Nagle poczułam jak ktoś szturcha mnie w ramię. Pepi. - Wszystko w porządku Lili? - Zapytał z troską w głosie. - Tak, tak zamyśliłam się tylko. - Powiedziałam i wtedy poczułam wzrok Gaviego na nas. Gdy złapaliśmy kontakt wzrokowy, po paru sekundach odwrócił głowę w druga stronę tak jakby, żeby mnie nie widzieć. Lili to już nie ten sam Pablo Martín Páez Gavira.

Poczułam czyjąś rękę na ramieniu. - Jesteśmy na miejscu. - Poinformował mnie przyjaciel. Pierwszy wysiadł Gavi i od razu wszystkie aparaty skierowały się w stronę auta, którym przyjechaliśmy. Za nim wysiadł Robert Lewandowski z żoną, a następnie ja i Pedri. Weszliśmy na wielki czerwony dywan po którym przeszliśmy na ściankę przy której poproszono nas aby za pozować do zdjęć robionych przez reporterów i dziennikarzy.

Ja i Pedri stanęliśmy obok siebie i po chwili poczułam jego rękę na mojej talli. Do nas dołączył się również Lewandowski z jego żoną, którzy stanęli obok nas do wspólnego zdjęcia. Na sam koniec usłyszałam jak jeden z dziennikarzy poprosił abym za pozowała z Gavim lecz to zignorowałam ale po tej jednej prośbie pojawiała się kolejna i kolejna. Lecz nie uległam i nie miałam takiego zamiaru.

Następnie udaliśmy się do wielkiej sali pełnej piłkarzy i ich rodzin Ja i żona Roberta usiadłyśmy rząd za nimi ponieważ musieli siedzieć w wyznaczonych dla nich miejscach. Anna jest naprawdę sympatyczną kobietą, rozmawiałam z nią chwilę i chyba się polubiłyśmy, cieszyło mnie to ponieważ  zależało mi na nowych znajomościach.

Właśnie zaczęli wyczytywać piłkarzy, złotą piłkę otrzymał Benzema gracz Realu Madryt. Następnie przyszła kolej na wręczenie dwóch nagród ,,Kopa Trophy,, . -  A więc pierwszym zwycięzcą jest....! - Tutaj nastąpiła pauza ze względu na otwieranie koperty z nazwiskiem. - Gavi! - Cała sala zaczęła klaskać osiemnastolatek wstał ze swojego miejsca i kierował się ku odebraniu nagrody.

Prowadzący galę pogratulowali chłopakowi i poprosili o wypowiedź. Chłopak stanął przy mikrofonie. - Dziękuje za takie wyróżnienie! To wiele dla mnie znaczy. Chciałbym za wsparcie podziękować mojej rodzinie za to jak wspierali mnie i ciągle to robią! Dziękuje mojej dziewczynie i przyjaciołom, którzy również darzą mnie wielkim wsparciem. Mam nadzieję, że na następnej gali wspomnę tu o jeszcze jednej osobie. - I to powiedział już ciszej z lekkim uśmiechem na twarzy, a jego wzrok przez chwilę zawisł na mnie, czy chodziło mu o mnie?

Chłopak zszedł ze sceny ze swoją nagrodą, usiadł na swoim miejscu i od razu wyszeptał coś Lewandowskiemu, który zaśmiał się na słowa młodego Hiszpana. Wypowiedział nie zrozumiałe dla mnie słowa. Powiedział to tak cicho i w takim szyfrze, że trudno było zrozumieć o co tak naprawdę chodziło.

Przyszedł czas na wyczytanie kolejnego wygranego. - A więc drugim wygranym zostaje... - Ponownie nastąpiła pauza na ta samą czynność co wcześniej, czyli otwieranie koperty  nazwiskiem wygranego. - Pedri! - Publiczność ponownie zaczęła klaskać, a Pedri wstał po czym udał się na scenę.

Prowadzący również pogratulowali brunetowi i poprosili o wypowiedź. - Dziękuje za takie wyróżnienie, jest to dla mnie wielki zaszczyt stać tutaj z taką nagrodą w ręku. Chciałbym podziękować moim rodzicom których dzisiaj niestety tutaj nie ma ale, którzy zawsze we mnie wierzyli, mojemu bratu, który wspierał mnie w każdej decyzji w życiu jakakolwiek by ona nie była, dziękuje mojej przyjaciółce, która zgodziła się dzisiaj być tutaj ze mną i wspierać mnie w tym wielkim dniu! Dziękuje Lili - Wskazał dłonią na mnie wszystkie, a oczy publiczności jak i piłkarzy spoczęły na mnie, a w moich oczach pojawiły się łzy wzruszenia, pierwszy raz w moim życiu ktoś wyróżnił mnie w taki sposób. Czułam się doceniona, byłam dumna ze swojego przyjaciela, uśmiechnęłam się szczerze otarłam łzy i po swoich słowach Hiszpan zszedł ze sceny i usiadł na swoim miejscu.

Ze wszystkich piłkarzy jak można się domyśleć po wypowiedzi Pedro spojrzałam tylko na Gaviego, w którym jak mogę nazwać ,,gotowała się zazdrość i złość w jednym,, . Gala trwała jeszcze z pół godziny po czym wszyscy już razem udaliśmy się do wyjścia. Pedri oraz reszta jeszcze chwilę udzielali wywiadów do mediów. Natomiast ja i żona Roberta udałyśmy się na ściankę by za pozować do kolejnych zdjęć, o które nas poprosili. Następnie wszyscy udaliśmy się do auta. Jak widzę nikt nie chciał uczcić wygranych nagród z powodu jutrzejszego wyjazdu do Kataru.

Po pożegnaniu Pedriego od razu skierowałam się do drzwi wejściowych mojego domu. Zapomniałam totalnie o tym, że muszę się spakować. Przebrałam się w coś wygodnego i zaczęłam się pakować. Zapakowałam jakieś topy, w razie czego elegancką sukienkę od Siry i Ferrana, pare bluz, pare par butów, krótkich spodenek i jakieś długie spodnie. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał wpół do pierwszej. Wzięłam szybki prysznic byłam cholernie zmęczona więc od razu położyłam się spać.

Wstałam koło godziny siódmej rano. Obudził mnie dzwoniący telefon. Ansu. Po co on do mnie dzwoni o tej godzinie? Nawet nie przypominam sobie żebym miała jego numer. Ale może kiedyś po treningu zapisałam sobie jego numer. Przeciągnęłam słuchawkę by odebrać. - Lili? - Usłyszałam w słuchawce. - O co chodzi? - Zapytałam. - Chłopaki mieli wypadek musisz przyjechać! Adres wyśle ci sms'em - Powiedział już mniej spokojnym tonem. - Co jaki wypadek?! O czym ty mówisz! Kto dokładnie miał wypadek!? - Zaczęłam wypytywać nerwowo. - González i Gavi - Powiedział. A ja rozłączyłam się i od razu zadzwoniłam po taksówkę. Ponieważ sama prawa jazdy nie miałam.

Moja taksówka przyjechała może dziesięć minut później, a ja wsiadłam do niej jak poparzona. Podałam kierowcy wysłany przez Fatiego adres. Byłam na miejscu może siedem minut później. Rzuciłam kierowcy kwotę, o którą poprosił i sama wybiegłam z auta najszybciej jak mogłam. - Przepraszam wie Pani gdzie leży Pedro González i Pablo Gavira? - Zapytałam z zadyszką. Przebiegłam już chyba cały szpital. - Zaraz sprawdzę proszę usiąść. - Pani nie rozumie muszę wiedzieć to najszybciej jak się da! - Powiedziałam nerwowo, a moje ręce trzęsły się niemiłosiernie.

Pielęgniarka po moich słowach szybciej zaczęła wpisywać imiona i nazwiska chłopaków. Po dowiedzeniu się gdzie są, pielęgniarka pokierowała mnie jak mam tam dojść. Już bardziej spokojnie podziękowałam za pomoc i ponownie biegłam jak najszybciej mogłam do sali gdzie się znajdują. Przed salą stał jak wryty Fati.

Bez wahania chwyciłam za klamkę i wbiegłam nerwowo do ich sali. Widziałam jak reanimują Gavirę, a González'a przypinają do jakieś aparatury. Na ten widok pojedyncze łzy zaczęły spływać po moich policzkach. - Co pani tu robi! Nie może pani tutaj być! - Wykrzyczał w moją stronę lekarz. Chciałam podejść bliżej ale poczułam jak ktoś powoli próbuje mnie odsunąć i wyprowadzić z sali. To Ansu. Nie walczyłam wyszłam z sali. Upadłam na kolana i dusiłam się własnymi łzami. Fati stał jak wryty wpatrując się we mnie i w drzwi od sali na zmianę. Korytarz robił się coraz ciemniejszy.

Nagle drzwi od sali otworzyły się wyszedł z nich ten sam lekarz, który kazał mi wyjść. Miał kamienną minę, Fati pomógł mi wstać, a ja przez łzy popatrzyłam na starszego lekarza.

- Oboje wyznaczyli Panią jako osobę, którą mamy powiadomić o wypadku zatem muszę spytać o to Panią.. - Mówił ciągle z kamienną powagą na twarzy. Mnie? Przecież.. - O co chodzi do cholery!  - Powiedziałam dosyć nerwowym tonem. - Żeby nie było nie jasności, mamy za dużo pacjentów brakuje sprzętu i aparatury.. Może uda nam się uratować chodź jednego z nich.. - Kontynuował. - Niech Pan powie w końcu o co chodzi! - Mówiłam, a z moich oczy wypływały coraz większe strumienie łez. - Musi Pani wybrać kogo uratujemy. - Powiedział.
Zamarłam i poczułam jak coraz większe strumienie łez spływały mi po policzkach.

Ansu trzymał mnie bym nie upadła bo byłam tego naprawdę bliska. Popatrzyłam na chłopaka, lecz już prawie go nie widziałam przez łzy, które wypełniały moje oczy. W pewnym momencie chłopak mnie puścił, a ja znów upadłam na ziemie, dławiłam się własnymi łzami. Cząstka mnie kochała Gavirę, a z kolei druga nienawidziła.. Za to González był moim najbliższym przyjacielem pomimo tego..     Nie potrafiłam wybrać.. Nie potrafiłam..

Nie mogę was stracić.. Nie teraz

Stay if you loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz