Rozdział 21

943 47 17
                                    

Jeśli ktoś chcę polecam włączyć tą piosenkę, którą tutaj dodałam jako taki dodatek do rozdziału! ( ,,in this shirt,,)
Życzę miłego czytania!!

Na twarzy chłopaka widziałam zawiedzenie, obiecałam im, że będę z nimi od początku aż do końca, a teraz nagle mowie im, że wyjeżdżam.. I miałam to sobie za złe.

Jednak to była naprawdę sytuacja wielkiej wagi. Sama nie wiedziałam czy dobrze postępuje wracając ale nie byłabym wstanie żyć z myślą, że nie pożegnałam się z babcią moim największym wsparciem gdy byłam mała.

- Przepraszam Pedri, tak strasznie Cię przepraszam miałam być tu z wami od początku aż do końca, a teraz nagle wyjeżdżam. Jeśli jesteś na mnie zł.. - Zaczęłam ale brunet mi w tym przeszkodził. - Hej.. Nie jestem i nie będę na Ciebie zły jesteśmy przyjaciółmi pamiętaj, że jesteśmy w tym razem jeśli będziesz chciała pogadać wal do mnie. Kiedy masz zamiar mu powiedzieć? - Zapytał, a ja zamarłam. Zapomniałam o Pablo.. Dopiero co zaczęło się wszystko układać, a ja to rozwalę..

- Nie mam zamiaru. - Powiedziałam, a długie łzy spływały mi po policzkach. - Jak to? Nie masz zamiaru powiedzieć mu, że wyjeżdżasz? - Zaczął starszy Hiszpan natomiast zignorowałam to pytanie i wpadłam w jeszcze większy płacz. Brunet delikatnie przejeżdżał swoją ręką po moich plecach.

Gdy choć trochę się uspokoiłam powoli wstałam z miejsca, w którym siedziałam i zaczęłam kierować się w stronę pokoju, lecz przeszkodziła mi w tym ręka przyjaciela. - Lili.. Kiedy wyjeżdżasz? Wrócisz do nas prawda? - Zaczął, a ja patrzyłam ze smutkiem w jego oczy ale milczałam. - Wrócisz tak.. - Jego głos stawał się coraz cichszy, a ja w dalszym ciągu milczałam. - Powiedz, że wrócisz.. - Powiedział, a jego głos był coraz mniej słyszalny. Jego oczy się zaszkliły. Wyrwałam się z co prawda lekkiego ucisku i szybkim krokiem udałam się do pokoju tym samym zostawiając González'a samego na klatce schodowej. To co stało się przed chwilą dobiło mnie jeszcze bardziej, złamie im serce wyjeżdżając, ale muszę to zrobić.

Nie mam wyboru prawda?

Moje serce przed minutami pękło na miliony kawałków. Postanowiłam od razu po powrocie do pokoju kupić bilet do Polski. Stwierdziłam, że muszę wziąć najbliższy możliwy lot nie chcę jeszcze bardziej łamać siebie i wszystkich wokół.

Po sprawdzeniu biletów, najbliższy lot jest jutro o 5:30 Sama nie wiedziałam czy chcę to zrobić jedna decyzja zmieni prawie wszystko co do tej pory się wydarzyło.

Zrobiłam to. Kupiłam bilet powrotny do Polski.
Wychodzi na to, że to moja ostatnia noc w Katarze, ostatnie chwile z przyjaciółmi i ostatnia szansa na zrobienie wszystkiego czego do tej pory mi się nie udało.

Wzięłam pierwszą lepszą kartkę podzieliłam ją na parę małych części, wzięłam do ręki długopis i zaczęłam pisać wiadomości do swoich przyjaciół. Te małe karteczki to moje pożegnanie, bo nie byłam wstanie powiedzieć im wszystkiego po prostu wprost.

Napisałam wiadomości do paru osób ale najważniejsze z nich skierowane były właśnie do Pablo i Pedro. Jedyną osobą, której byłam wstanie powiedzieć kiedy wyjeżdżam była Aurora. Złapałam swój telefon w rękę u wykręciłam numer do dziewczyny. Po trzech sygnałach wreszcie odebrała. - Co tam? - Powiedziała. - Mogłabyś przyjść teraz do mojego pokoju? - Zaczęłam. - Jasne, ale coś się stało? - Nie odpowiedziałam po prostu się rozłączyłam.

Po kilku minutach dziewczyna stała pod moimi drzwiami, a ja poszłam jej otworzyć. - Lili mów co się dzieje bo zaczynasz mnie przerażać. - Powiedziała brunetka. - Obiecaj, że nikomu o tym nie powiesz a tym bardziej chłopakom. - Powiedziałam w stronę dziewczyny. - Ale o co chodzi - zaczęła. - Obiecaj. - Kontynuowałam. - Obiecuje. To jak powiesz mi teraz co Ci na sercu leży? - Odpowiedziała. - Muszę wyjechać. - Rzuciłam szybko. - Ale jak to.. - Rzuciła, a ja zauważyłam szok i jednocześnie smutek na jej twarzy.

Stay if you loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz