Wysiedliśmy z auta i dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że jesteśmy na jakimś podziemnym parkingu. No nieźle..

Zabraliśmy rzeczy i ruszyliśmy do miejsca, w którym na jakiś czas się zatrzymamy, czyli aktualnie to piętro czy dwa wyżej. Też chce mieć kilkunasto piętrowy dom z jakimś parkingiem pod nim.. Jak ich stać na kupno czegoś takiego.. To przecież niemożliwe..

- Jest to budynek starego hotelu, ale został kupiony i zmieniony przez rodzinę Zaharego. Zahary prawie w całości go wyburzył i postawił od nowa.- powiedział Derek, który zauważył, że rozglądam się na wszystkie strony.

- Wow.. Niesamowite..- stwierdziłem cicho.

- Uwierz, on wszystko potrafi zrobić.. Jego charakter jest dziwny, ale jest niesamowitym szefem.

Kiwnąłem głową i dalej szedłem w ciszy, w końcu dotarliśmy do salonu, gdzie mieliśmy zaczekać na przybycie zastępcy szefa, który wskazałby nam, w którym pokoju mamy zostawić rzeczy. Nie miałem pojęcia, kim jest ten cały zastępca, ale trudno.. Wiem jedynie, że nazywa się Philip.

- Tata wrócił!- uroczy głos chłopca można było usłyszeć w całym budynku.. A po chwili mogliśmy zobaczyć pięknego białowłosego sześciolatka wbiegającego do salonu. Od razu przytulił się do Sebastiana, który tylko na to czekał.

- Nie powinieneś biegać! Możesz zrobić sobie krzywdę!- usłyszałem drugi głos.

Chciałem się odwrócić, ale zostałem powalony, przez osobę, która na mnie wpadła. Nawet nie miałem czasu na jakąkolwiek reakcje i razem z chłopakiem runąłem na różowy dywan, który na szczęście był w miarę miękki.

- Przepraszam, ponownie coś źle zrobiłem..- znów ten głos się odezwał, więc mogłem być pewny, że to ta sama osoba.

- Tommy nie tak wita się gości.- kolejny chłopak wszedł do salonu, a przynajmniej tak myślę, bo niezbyt mogę zobaczyć, przez twarz wbitą w różowy dywan.

Po chwili ciężar ze mnie znikł, czyli chłopak raczej wstał, a ja również spróbowałem się podnieść, sprawdzając stan brzucha.. Mam nadzieję że nie zabiłem małej bakterii lub małego tasiemca..

- Pomóc ci?- usłyszałem i podniosłem lekko głowę widząc wyciągniętą dłoń w moim kierunku.

Spojrzałem jeszcze wyżej.. Piękne błękitne oczy spoglądały na mnie zmartwione.. Mężczyzna o kobiecej urodzie i długich za pas puszczonych luźno włosach, ubrany w piękną niebieską szatę.. On wygląda jakby go bogowie zesłali na ziemię.. Jak aniołek..

- Jeśli Bóg zadaje ci pytanie, powinieneś odpowiedzieć.- warknął stojący obok chłopak.

Ubrany był w strój zakonnicy, a jego włosy i oczy miały kolor wina.. Aż miałem ochotę się czegoś napić.. Eh.. No niestety..

- Mówiłem ci, byś mnie tak nie nazywał..- białowłosy spojrzał na chłopaka.- Poza tym, powinieneś być milszym dla gości.. Przecież on nas odwiedził, a już od razu został skrzywdzony..

- Nie, nie.. Nic mi się nie stało..- powiedziałem, nie chcąc, aby się przeze mnie kłócili.

Wstałem i spojrzałem na obu, później przeniosłem wzrok na dwójkę, która stała za mną.

- Jeszcze raz przepraszam..- powiedział chłopak, który na mnie wpadł.

- Nie musisz..- uśmiechnąłem się lekko.

Spojrzałem na niego. Był dość niski i nawet uroczy. Miał ciemne jak noc włosy i krwistoczerwone oko. Drugie zasłonięte miał bandażem i grzywką. Chłopak stojący obok niego miał brązowe upięte w luźny kucyk włosy i tego samego koloru oczy. Ubrany był w garnitur, który gość mocno wyglądem przypominał szatę księdza.. Lub może był tak specjalnie stworzony? Hm.. to by było nawet możliwe.

- Czy coś nie tak?- zapytał spokojnie, a ja zdałem sobie sprawę, że zapatrzyłem się w jego niesamowite oczy.

- Nie, skąd.. Wszystko w porządku.. Masz po prostu, piękne oczy..- powiedziałem szczerze, a ten uśmiechnął się szeroko.

- Bardzo dziękuję, twoje oczy również są cudowne.. Wyglądają jak małe jeziorka, które, aż proszą aby się w nich zatopić, wpatrując się w nie.- on zdecydowanie, lepiej prawi komplementy.

- Dziękuję, to miłe..

- Miłe, miłe.. A teraz mógłbyś się przedstawić, bo nikt cię tu nie zna.- powiedział Noah z lekkim uśmiechem, kiedy udało mu się uciec od głupich tekstów Leon'a.

- To nie potrzebne, w końcu Zahary powiadomił nas o gościu. Nie ma tu osoby, która nie zna jego imienia.- powiedział chłopak zakonnica.

- Ale nam wypadałoby się przedstawić.- dodał Bóg.

Oj zdecydowanie zacznę w niego wierzyć.. Nie już w jednego wierzę.. Ale.. Jestem w Grecji.. Grecy wyznają wielu bogów, kazirodztwo oraz zjadanie własnych dzieci, czy syreny, które podobno zabijają marynarzy.. Ktoś szalony to wymyślił, przecież syrenki to piękne stworzenia, które śpiewają, tańcząc wśród fal razem z rybkami.. Jednak kto wymyślił też bogów? Świat powstający w 7 dni? Wiele bóstw, każde odpowiedzialne za coś innego? Przecież każdy wie, że ziemia nie powstała w 7 dni, jak to mówią chrześcijanie.. Byłem dobry z geografii, więc doskonale to wiem.. Nie może też istnieć wiele bóstw, każde odpowiadające za inne źdźbło trawy.. To szalone..

- Jestem Rafael..- nie słyszałem kilku wcześniejszych słów białowłosego, ale mogłem przynajmniej dowiedzieć się jak ma na imię.

Rafael to chyba jakieś boskie imię.. Jakiegoś anioła, lub krasnoludka z końca tęczy.. Nie wiem na religii to niestety nie słuchałem, a Biblię to napisał jakiś autor amator, który przedawkował rumianek.. Ale najważniejsze jest to, że imię idealnie pasuje chłopakowi.

- Eliot.- rzuciła zakonnica, która z jakiegoś powodu, nie wydaje się mnie lubić.

- Gabriel i Tommy, w skrócie Tom.- brunet przedstawił siebie oraz ciemnowłosego.

- Carter.. Choć już to wiecie..- powiedziałem z uśmiechem, patrząc na Derek'a, próbującego obudzić Luka, który zasnął oparty o jego ramię.

- Nareszcie dotarliście!- usłyszałem radosny głos i w pokoju pojawiła się dwójka osób, a Luke jak na zawołanie obudził się i skrył za Derek'iem.

Spojrzałem w kierunku głosu. Chłopak o czerwonych, również zbliżonych kolorem do wina, włosach i fioletowoniebieskiech oczach, które ukryte były pod szkłami okularów, szedł z blondynem o błękitnych oczach. Blondyn ubrany był dość luźno, a na głowie miał czapkę jak jakiś strażnik, czy policjant. Czerwonowłosy za to miał elegancki strój.

- Luke.. Kochanie.. Dlaczego uciekasz?- zapytał patrząc na chłopaka.

- Dobra ty jesteś Carter?- nie słuchałem dalszych słów czerwonowłosego, bo blondyn podszedł bliżej mnie.- Jestem Philip, zastępca tamtego kretyna.. Mam nadzieję, że dobrze spędzisz u nas czas..

- Philip.. Nie powinieneś tak obrażać swojego pana.- mężczyzna poprawił okulary, a blondyn jedynie wzruszył ramionami.- Miło cię poznać słodziaku, jestem Zahary.

- Ciebie też miło poznać.. Jestem Carter..- odpowiedziałem z uśmiechem.

Chłopak pochylił się nade mną, gdyż był trochę wyższy. Po chwili musnął moje usta, a gdy się odsunął zamyślił się na chwilę.

- Jesteś tak słodki, na jakiego wyglądasz.- powiedział zadowolony.- Philip pokaże wam pokój, później chce z tobą porozmawiać.

- Jasne.- odpowiedziałem cicho, nawet nie chcąc pytać o pocałunek.

- Luke! Z tobą też chce się zobaczyć, mam nadzieję, że przyjdziesz..

- Dobrze, że przynajmniej masz nadzieję, bo raczej nigdy się to nie zdarzy..- powiedział i wręcz ominął go łukiem.

Po jeszcze krótkiej wymianie zdań ruszyliśmy odłożyć bagaże.. Ten budynek w środku był jeszcze większy niż z zewnątrz.. Pewnie łatwo będzie można się tu zgubić.

Naćpany MiłościąWhere stories live. Discover now