***Pov Carter***
Gdy choć trochę uspokoiłem wir myśli, a moje płuca nie płonęły żywym ogniem, zdałem sobie sprawę z tego jak bardzo było to pomocne.. Zrzuciłem z siebie ciężar, który tak długo nosiłem.. Mam kogoś kto już o wszystkim wie i wciąż będzie mnie wspierać.. Byłem mu wdzięczny, bo wcale nie musiał tego wszystkiego robić..

Leżeliśmy na trawie, a on trzymał moją dłoń, tak jakbym miał za chwilę uciec. Rozmawialiśmy o wszystkim.. Opowiedziałem mu o Hades.. O jego grupie.. O tym co muszę zrobić i o tym co chce zrobić.. Spokojnie mnie słuchał od czasu do czasu zadając jakieś pytanie lub dodając jakiś komentarz.

On też wiele mi o sobie opowiedział. Powiedział, że od zawsze miał zainteresowanie bronią, co przerażało jego rodzinę i znajomych, którzy starali się go unikać jak tylko mogli. Wyjaśnił że wiele się kłócił z rodzicami i młodszą starszą siostrą, ale nawet teraz gdy już dołączył do mafii, wciąż ich odwiedza co jakiś czas, bo pomimo sporów, nadal mają dobre relacje.. Dokładniej opowiedział mi o jego relacji z Matt'em.. Była smutna i słodka jednocześnie..

Sam nie wiem jak długo rozmawialiśmy, ale cieszyłem się z tego.. Nigdy wcześniej nie czułem się tak spokojnie.. Jakbym wreszcie był wolny od tych wszystkich kajdan z problemami.. Wiedziałem, że nie zniknęły całkiem, ale i tak byłem zadowolony z tej chwili..

Okazało się, że gdy wróciliśmy do bazy, było już po 2 w nocy. Dlatego najciszej jak mogliśmy dostaliśmy się do pokoju. Tam James położył mnie na łóżku, siadając na jego skraju. Reszta spała i jedynie my nie.

- Posiedzę z tobą, aż nie zaśniesz. To może być niełatwe po tym wszystkim..- wyszeptał i pogłaskał mnie po głowie.

-Nie jesteś zmęczony?- zapytałem, a on pokręcił głową.

Naprawdę nie chce kłaść się spać przed innymi.. To musiało być nie przyjemne.. Mówisz coś przez sen i nawet o tym nie wiesz, kiedy inni spokojnie mogą to usłyszeć.

- Chodź połóż się.- pociągnąłem materiał jego bluzki.

- Nie, nie.. Jestem pełny energii, raczej nie zasnę..- znów odmówił.- Pójdę wziąć prysznic i może dopiero później poczuje się zmęczony?

- Prysznic jedynie rozbudza, więc po tym, nie będziesz zmęczony. Połóż się, jest późno. Rano będzie wiele czasu na prysznic. Jeśli dziś go odpuścisz, nic ci się nie stanie.- chłopak westchnął, a ja znów poklepałem miejsce obok siebie.

Położył się, a ja mogłem mu się chwilę poprzyglądać. A przynajmniej robiłem to do czasu, aż otworzył lekko oczy..

- Chyba nie jest, aż tak źle, co?- zapytałem z lekkim uśmiechem.

- Raczej nie..- mruknął w odpowiedzi.

- Nie denerwuj się, wiem o tym, że nie lubisz kłaść się spać wcześniej niż inni, ale przyda ci się odpoczynek. - przytuliłem go, a ten zaczął głaskać mnie po plecach.

- Masz rację.. Jednak nadal..

- Spokojnie.. Nawet jeśli zaśniesz pierwszy, to będzie dobrze.. Nie powiesz nic złego, a ja nie będę tego słuchał, aby nie sprawić ci smutku.- wymruczałem cicho, opierając głowę o jego klatkę piersiową.

Ten odpowiedział coś cicho, wciąż powoli głaszcząc mnie po plecach. Było cieplutko i miło, więc szybko udało mi się zasnąć.

Następnego dnia obudził mnie cichy szept przy uchu. Był to głos James'a, który mówił, że czekają na nas na śniadaniu. Dlatego chcąc czy też nie, szybko się ubraliśmy i ruszyliśmy do jadalni.. A mówiąc szybko, mam na myśli tak, jak pozwalał mi stan nogi.

- Gdzie byliście w nocy?- Matt przywitał nas, gdy usiedliśmy przy stole.

- Wybraliśmy się na spacer.- James postanowił wziąć tłumaczenie na siebie.- Była jedna rzecz, o którą chciałem wypytać Cartera.

- Rozumiem.. Jednak Carter powinien uważać na nogę.

- Tak właściwie niósł mnie całą drogę z więc nie miałem jak nie być ostrożny..- powiedziałem cicho.

- To bardzo dobrze! Nie powinieneś jej przemęczać.- na jego twarzy pojawił się ten typowy słodki uśmiech.

- Matt.. Czy słyszałeś co mówili?- Ted usiadł obok bruneta,aby zacząć szeptać mu na ucho.. Mówił też coś do siebie, nerwowo się rozglądając.. Jednak gdy tylko Matt zapytał go czy dobrze się czujesz to przybrał radosny uśmiech.. Wyglądał z nim uroczo.

- Teddy powinieneś powiedzieć jeśli coś cię niepokoi.. Też ich nie lubię..- James przyglądał się miętowowłosemu.

- Oni są tacy głośni.. Nie chce już ich słuchać..- powiedział bawiąc się widelcem.. Ani trochę nie rozumiałem o czym mówią, więc postanowiłem się nie wtrącać. Spojrzałem na innych.

Jeremy kłócił się z Philip'em, bo mężczyzna zabrał mu telefon, na którym chyba przechodził ważne zadanie w grze.. Blondyn uważał, że powinien nie grać, przynajmniej przy wspólnym posiłku.. W sumie miał rację..

Spojrzałem na kolejne osoby Frederick zachwycał się nowym ciastem, jakie wymyślili Bruce i Ken.. Granatowowłosy zazwyczaj wygląda na cichego i poważnego, ale gdy jemy zawsze jest zadowolony.. A już zwłaszcza, gdy jest coś słodkiego.

Przerwałem przyglądanie mu się, gdy obok mnie usiadł Evan, a przy nim Vincent. Oboje przywitali się z szerokimi uśmiechami. Na przeciw Vincenta usiadł Patrick, znów w nienajlepszy humorze.. Krzyczał coś jeszcze do Dereka, który oparty stał przy framudze drzwi.. Mężczyzna jednak pokazał mu środkowy palec i wołając Edwarda znikł.. Z tego co wyjaśnił mi Vincent, chodziło o zepsuty samochód.

Skłamałbym jakbym powiedział, że było spokojnie, ale przynajmniej ciekawie.. Rozmawiałem z chłopakami, na przeróżne tematy. Nie czułem zmęczenia, choć niewiele spałem.

- Dzieńdoberek.- do salonu wszedł Zachary z szerokim uśmiechem na twarzy.- Wybaczcie mi to spóźnienie.. Miałem ważny telefon.- zajął miejsce, obok Charlesa.

Spojrzałem na Evans który nagle spochmurniał.. To naprawdę wydawało się dziwne..

- Pójdę już.. Mam coś do zrobienia..- powiedział, ale zatrzymał go Vincent, kładąc mu dłoń na ramieniu.. Jak tak teraz pomyśleć.. Nigdy nie widziałem tej dwójki na wspólnych posiłkach..

- Zostań.. Ma powiedzieć o jakiejś misji.. Dlatego tu przyszliśmy..- powiedział, a ten westchnął skupiając się na sałatce.

- Widzę że wszyscy poza Derekiem i Edwardem są..- Zachary klasnął w dłonie, chcąc aby wszyscy na niego spojrzeli.- Więc możemy zacząć, a im wyjaśnię to później.- dodał po chwili.- Nie mam dziś czasu na spotkanie, więc powiem to szybko. Dzisiaj zaatakujemy bazę organizacji, która w ostatnich dniach sporo nam przeszkadzała. Zranili też Juliana, choć on szedł jedynie ulicą..- Julian pomachał do nas, ręką ukrytą w gipsie.. Jego twarz pomimo wielu plasterków, wciąż jednak wyglądała pięknie.- Osoby które otrzymają teczki, mają zapoznać się z planem działania. Ruszacie o godzinie 16.

Naćpany MiłościąWhere stories live. Discover now