Nie otrzymałem żadnego zadania, więc mogłem wrócić do pokoju. Razem ze mną był jedynie James, bo Matt poszedł do Rafaela, a Aaron musiał dołączyć do misji. Właśnie dlatego postanowiłem dokończyć sprawę z dokumentami i wreszcie zapoznać się z historią Jacka.

Gdy wreszcie znalazłem się przy szafie, jedną z kul zrzuciłem z niej dokumenty. Było to nawet pomocne, choć pozostawał problem związany z podniesieniem tego.

- Dlaczego po prostu nie poprosisz o pomoc?- James podniósł teczkę i lekko się uśmiechnął.- Niektóre kwiatki nie rosną zbyt szybko, nawet te szlachetne.. No i nawet czasem te znane..

- Nie jestem niski.. Poza tym doskonale dawałem sobie rady..- powiedziałem, a on zaśmiał się cicho.

- Nie o tym mówię.. To czas przylotu pszczół..- pogłaskał mnie po głowie.- Połóż się.. Musisz odpoczywać.

- Ale ja nie jestem zmęczony.- jęknąłem niezadowolony z tego, że chłopak znów wysyła mnie do łóżka.

- Twoja noga musi odpoczywać!- nie ustępował, więc grzecznie wróciłem na łóżko, gdzie po chwili i on usiadł.- Co to takiego?

- Opisy historii Aiden'a i Jack'a.- odpowiedziałem cicho, podając mu ten który już przeczytałem.

- Hmm.. Rozumiem..- zaczął przeglądać dokument.

Ja sam też spojrzałem na opis, ale ten dotyczący Jacka.

Imię: Jack
Nazwisko: Davies
Wiek: 27
Data urodzin: 17.02
Pochodzenie: Anglia
Płeć: Mężczyzna
Płeć ll: Alfa
Imiona rodziców: Grace (omega), Lucas (alfa)
Rodzeństwo: brak
Przeznaczony: Aiden Anderson (omega)
Zainteresowania: samochody, trochę mechanika, czytanie, oraz czasem pisanie wierszy
Nienawidzi: Rodziny, miłości, tego, że obudził się niczego nie pamiętając, strachu przed stratą bliskich (bo sam często się z nim mierzy).

Historia: Jack urodził się w znanej, bogatej rodzinie, która ukrywała swoją twarz za maskami zapracowanych członków firmy, z której mieli duże zyski. Od dziecka był przygotowywany na życie jako następca, jednak myślał, że było to całkiem normalne.. W końcu był dzieckiem, które nie rozumiało, że śmierć ludzka jest zła.. A nikt nie zamierzał mu tego wyjaśniać. Gdy raz zapytał ojca o to, czemu gra w gry z niektórymi klientami, mężczyzna zapoznał go i z tym. Sala w której mężczyzna przepytywał specjalnych klientów była wypełniona dziwnymi machinami i wciąż widocznymi gdzieniegdzie śladami krwi. Był jednak pewny, że było to coś normalnego.. W końcu ojciec często to robił, za każdym razem wmawiając mu, że to jedynie gra.. A wszyscy wiemy, że wiele razy powtarzane kłamstwo, staje się prawdą.

Gdy wreszcie zezwolono mu na naukę w szkole zadowolony był do granic możliwości. W końcu pomimo iż nauczyciel mówił mu o wielu miejscach na ziemi, on znał jedynie swój dom. Wiedząc że w szkole może znaleźć przyjaciół, był bardzo szczęśliwy, choć również trochę się tego obawiał.

Dołączył do klasy.. Każdy wydawał mu się obcy.. Ale gdy spoglądał w kierunku jednego z ludzi z klasy, czuł jakby znał się z nim znacznie dłużej. To płonące uczucie było niezwykłe.. Dlatego nie ważne co powiedział mu chłopak, nie poddawał się i walczył o to by ten go zauważył.

Gdy młodszy zgodził się na spotkanie bardzo go to ucieszyło. Było to dla niego niezwykłym prezentem od losu. Był z tego zadowolony, choć widział, że Aiden robi to po to, aby się go pozbyć. Jednak po tym spotkaniu, było też kolejne. Oboje bardzo zaczęli się do siebie zbliżać.

Rodzina Jack'a pochwalała jego związek, choć obawiali się, że ten może spowodować jakieś problemy. Kochali jednak syna, więc nie wtrącali się w to, choć zdarzało im się pytać kiedy im go przedstawi.

Podczas rodzinnego obiadu u Aiden'a, gdy chłopak przedstawił Jack'a jako swojego chłopaka, był zaskoczony.. Jednak radość wygrywała nad szokiem.. Też uważał, że młodszy stał się dla niego kimś więcej niż przyjacielem z klasy.

Po wielu prośbach, Jack zaprosił Aiden'a na obiad do swojego domu. Było w porządku, bo chłopak przedstawił się z imienia, na początku całkiem zapominając o dodaniu nazwiska. Rozmowy i śmiechy, przy stole sprawiały, że oczy Jack'a wypełnione były radosnymi błyskami. Niestety gdy padło pytanie o nazwisko młodszego, zaczęły się problemy.

Rodzice Jack'a wręcz nienawidzili rodziny Anderson.. Uważali ich za potworów po incydencie sprzed wielu lat, gdzie dziadek Aiden'a zabił rodziców ojca Jack'a.. Dodatkowo rodzina Aiden'a często przeszkadzała im w spokojnym handlu..

Obiad zmienił się w kłótnie. Aiden opuścił dom rodzinny Jack'a, nie potrafiąc słuchać oskarżeń padających na jego bliskich. Jego chłopak oczywiście chciał iść za nim, ale nie pozwolono mu na to, siłą zatrzymując go w środku. Od razu usłyszał, że ma zakaz spotykania się z Aidenem, choć w żaden sposób nie zamierzał się go słuchać.

Wciąż się spotykali, tym razem ukrywając to. Niestety prawda w końcu wyszła na jaw, a rodzice Jack'a byli wściekli. Kazali mu natychmiast zakończyć ten związek, nawet nie chcąc słyszeć o więzi przeznaczonych, która ich łączyła. Jack kłócił się z nimi do czasu, aż w grę nie weszło bezpieczeństwo Aiden'a.

Z trudem napisał do ukochanego, że kończy związek, a gdy na ekranie pokazało się połączenie z jego strony, z oczu poleciały mu łzy. Odebrał jednak, wysłuchując słów chłopaka, które przebijały jego serce niczym kolce.

- Przepraszam, jednak zrozumiałem, że nic z tego nie wyjdzie..- próbował być spokojny, pomimo tego, że słowa ledwo opuszczały jego gardło.

Gdy usłyszał, że młodszy chce się spotkać, zgodził się, choć bardzo tego nie chciał. Jednak jego ojciec dawał mu wyraźny znak, że musi zakończyć to wszystko, nim weźmie sprawy w swoje ręce.

Jeszcze tego samego dnia spotkali się w wybranym miejscu.. Aiden od razu zaczął krzyczeć, każąc mu wyjaśnić.. Mówiąc jakim okropnym człowiekiem jest.. Każąc mu na żywo powiedzieć, że chce zerwać.. Z ust Jack'a nie wyszło jednak żadne słowo.. Choć próbował, to nie był w stanie.

Widząc to, ojciec chłopaka, wysiadł z auta, podchodząc trochę bliżej. Był to wyraźny przekaz "Albo to zrobisz, albo ja się tym zajmę". Wyciągnął broń wiedząc, że jeśli nie zrobiłby tego, to Aiden'a spotkałoby coś znacznie gorszego od śmierci..

Nie patrzył w jego przepełnione strachem oczy, a po prostu oddał strzały, szepcząc ciche "przepraszam". Ciało Aiden'a padło na ziemię, a Jack z kamienną miną podszedł do ojca, razem z nim znikając w aucie.. Wrócił do domu, ale jedynie na kilka godzin.. Przygotował wszystko i o odpowiednim czasie wyszedł, zatrzymując się w całkiem przypadkowym miejscu.. Przyłożył broń do głowy i oddał strzał, który zagłuszony był przez liczne myśli.. Zabicie ukochanego było dla niego czymś okropnym..

Gdy obudził się w szpitalu, czuł jedynie okropny ból. Nie wiedział gdzie jest i dlaczego.. Nie pamiętał niczego, poza imieniem, nazwiskiem i niewielką ilością faktów z życia.. Widząc jego stan Michael zaproponował mu pomoc, w postaci dachu nad głową i obdarzenia go odpowiednią opieką zdrowotną. Jack nie wiedząc co miałby zrobić, przystał na tę ofertę..

Jak opuścił szpital i wprowadził się do bazy, przez większość czasu siedział w pokoju. Gdy raz wyszedł wpadł na Aiden'a. Silne uczucie miłości, na nowo w nim zagrało, a część jego zamglonych wspomnień pokazała mu się.. Nie rozumiał jednak dlaczego Aiden był wściekły gdy go zobaczył.. Ten nie chciał z nim rozmawiać,więc nie miał nawet szans się dowiedzieć i to zrozumieć..

Naćpany MiłościąWhere stories live. Discover now