- Richardzie czy mógłbyś opowiedzieć mi o Jacku i do tym co działo się z nim zanim do was dołączył?- zapytałem, a chłopak jedynie mruknął coś cicho.

- Po co ci to wiedzieć?- widać było, że nie jest zbyt chętny, aby o tym mówić.. Jednak jest moją jedyną opcją.. Nie chce narażać nikogo, za cenę informacji.

- Chce im pomóc.. Wiesz pogodzić ich..- usłyszałem ciche westchnienie i mógłbym się założyć o sporą sumę, że mężczyzna właśnie przewrócił oczami.

- Nie masz zbyt wielu problemów na głowie? Dziecko.. Hades.. Dwie całe organizacje? Czemu tak nagle chcesz to wszystko na siebie zrzucić? Odbiło ci?- tym razem to ja cicho westchnąłem.. Nie sądziłem, że dogadanie się z nim może być takie trudne.. Chociaż.. Czego ja się w ogóle spodziewałem? Że mi pogratuluje i pomoże? To nie w jego stylu..

- A może właśnie masz rację i mi odbiło?- zapytałem, ale nie pozwoliłem mu nic powiedzieć, bo od razu kontynuowałem.- Powiedz mi o Jacku.. Nic więcej już od ciebie nie będę chcieć.. No i nawet nie będę ci wchodził pod nogi czy też pokazywał się na oczy..

- To brzmi nawet dobrze.- jestem prawie pewny, że przyozdobił tą swoją przystojną twarz w wredny uśmiech.- Ale niestety i tak nie możesz zniknąć mi z oczu.. Musisz wybrać coś lepszego aby mnie przekonać..- on sobie ze mnie ewidentnie żartuje! Teraz kiedy złapaliśmy odrobinę lepszą relację, stał się wredniejszy.

- To ja chyba wolę błagać o pomoc Philip'a..- rzuciłem cicho, ale i tak to usłyszał, a zrozumiałem to, gdy usłyszałem niezadowolone mruknięcie.

- Powiem, powiem.. Jednak nie pakuj się w głupoty związane z Philip'em, a przynajmniej nie dopóki jesteś w ciąży.. To może zaszkodzić dziecku.

- Oh czyżbyś się martwił?- wymruczałem rozbawiony, warknął coś pod nosem.

- Nie jesteś na tyle ważny, abym musiał się o ciebie martwić..- powiedział, a na mojej twarzy pojawił się lekki uśmiech.

- Oh Richard się o mnie martwi.. Ten zimny i niedostępny..

- Głuchy jesteś?! Wcale się o ciebie nie martwię.- nie wiem dlaczego, ale jego zdenerwowany ton głosu tak bardzo mi się podoba, zwłaszcza gdy próbuje tym zakryć tak oczywistą rzecz.

- Oj no już, już.. Tylko sobie żartuje.- odpowiedziałem, a on westchnął, chyba próbując wrócić do spokoju.

Nie znałem go zbyt dobrze, ale na tyle, aby móc widzieć każdą jego reakcję, minę, czy choćby jakiś gest. Był tak trudną do odczytania osobą.. Wiecznie ubrany w maskę zimnego i poważnego zastępcy szefa grupy przestępczej.. Jednak.. Nie wiem czy to wina tego, że noszę jego dziecko.. A on moje.. Argh.. Nadal mi tak dziwnie o tym mówić czy myśleć.. Nie ważne.. Wracając.. Nie wiem czy to wina tych dzieci, ale mur, który zbudował w okół siebie Richard, wydaje się mieć luki.. Nie raz widziałem jego inny wyraz twarzy.. Dlatego mogłem stwierdzić, że nie jest jakimś socjopatą.. W końcu..

Widziałem jego strach.. Wtedy, gdy przyszedł mi na ratunek.. Nie tylko był zdenerwowany, czy też może zmartwiony.. On szczerze się bał.. To na pewno nie było zwykłe zmartwienie.. Strach zapodział się w jego oczach także po tym jak dowiedział się o dziecku..

Widziałem też jego zdziwienie.. Jak choćby na samą wieść o ciąży..

Widziałem nienawiść.. Już pierwszego dnia.. To było ukryte w jego ostrym spojrzeniu..

Widziałem wściekłość.. Jak wtedy gdy wspomniałem o Sophii..

Widziałem miłość.. Gdy wspominał o Michaelu.. Nie ważne jak próbował by to ukryć.. Jego spojrzenie mówiło jedynie o głębokim uczuciu..

Widziałem zawstydzenie.. Po tym pocałunku.. To wydaje się takie nierealne i odległe.. A jednak to całkiem miłe wspomnienie.. Chociaż jeśli bym mu o tym powiedział to raczej on nie byłby taki zadowolony.. Zwłaszcza jakby dowiedział się, że w tamtym momencie specjalnie wykorzystałem sytuację aby to zrobić.. Nie wiem dlaczego, ale tamta chwila była nie tylko po to, aby sprawdzić, czemu w ogóle po tamtej imprezie poszedłem razem z nim.. Nie była też po to, aby zatuszować złe relacje i pokazać patrzącym na nas detektywom, że byłbym w stanie go omotać w okół palca.. W tamtej chwili po prostu chciałem poznać reakcje chłopaka.. Chciałem dowiedzieć się, czy będzie zły? A może jednak zadowolony?

Przyłożyłem dłoń do ust, które ułożyły się w szeroki uśmiech.. Może i naprawdę zwariowałem, ale jestem zadowolony z tego, że to Richard jest ojcem tego dziecka.. W końcu mógłby to być ktokolwiek inny.. Choć nie obraził bym się, gdyby ojcem był ktoś tak słodki jak Matt, czy tak romantyczny jak Carson.. A nawet i ktoś tak spokojny i miły jak Nicholas, czy szalony, choć uroczy jak Amir.. W sumie to nie miałbym problemu z tym, jeśli ojcem byłaby przypadkowa osobą z ulicy.. Jedną uszczęśliwia mnie to, że to akurat go podesłał mi los.. A z nim niestety trzeba się przyjaźnić..

- Słuchaj mnie, bo nie zamierzam powtórzyć nawet słowa, jasne?- z tych dziwnych rozmyśleń wyrwał mnie chłodny ton głosu Richard'a.

- Oczywiście.- odpowiedziałem cicho.

Wstałem z dotychczas zajmowanego miejsca i podszedłem do okna, przez które wyjrzałem na otaczające budynek ruchliwe ulice.. Akurat miałem dobry widok na jedną z takich dróg.. Jednak nie przeszkadzało mi to.. Ten budynek w końcu nie stał w środku lasu, a w środku miasta, które choć nie było jakoś szczególnie duże, to miało w sobie wiele ciekawych do zwiedzania miejsc, więc ulice zawsze były zapełnione masą ludzi..

- Więc w dzień kiedy przyprowadziłem Jack'a do bazy, był dniem, w którym próbował się zabić.- powiedział, a ja zdziwiony nie wiedziałem co odpowiedzieć, co wywołało chwilę głuchej ciszy.. Na całe szczęście mężczyzna postanowił kontynuować.- Byłem na misji.. Tym razem całkowicie sam, po tym jak kilkakrotnie powtórzyłem Michael'owi, że wcale nie potrzebuje niańki do ochrony. Miałem zabić jedynie kilku gości, którzy nielegalnie handlowali różnymi towarami.. Głównie wśród młodzieży.. A jako, że to był nasz teren to musiałem się tym zająć.. Pokonałem ich dość szybko, a później zdecydowałem się, że od razu wrócę do bazy. Wtedy usłyszałem wystrzał. Szybko instynktownie ruszyłem w kierunku, z którego doszedł dźwięk.. Mężczyzna, którego znalazłem, próbował się zabić, ale był tak roztrzęsiony, że potrafił strzelić zbyt dobrze.. Udało mi się, zabrać go do szpitala, który na szczęście nie znajdował się daleko. Tam go uleczyli, ale niestety podczas operacji wyszło, że może mieć kłopoty z pamięcią.. No i takie właśnie ma..

Naćpany MiłościąWhere stories live. Discover now