- Czy powiedziałem coś nie tak? Przepraszam Aniołku.. Nie chciałem sprawić, abyś źle się poczuł.

- Nie to nic takiego..- odpowiedziałem, wycierając łzy.- Teraz chyba stałem się bardziej wrażliwy.. Jestem wdzięczny, że tak dobrze o mnie myślicie..- przytuliłem chłopaka, jednak szybko się od niego odrywając.

- Nawet nie próbuj przepraszać.- mruknął cicho i mnie przytulił, a myślałem, że naprawdę tego nie lubi.. Chociaż jakby się tak zastanowić, chyba czasem zdarza mu się do kogoś przytulić

Kolejna osoba powiedziała mi takie same słowa.. Choć zarazem całkiem inne.. Czy ja naprawdę jestem dla nich, aż tak ważny? Przecież nie zrobiłem nic, co mogłoby sprawić że zasłużyłem na ich miłość i przyjaźń.. Lub może jednak coś zrobiłem? Eh.. To takie skomplikowane..

Jednak nie ważne jak wiele razy mi to jeszcze powiedzą, to nie mogę się poddać i nie ważne co, dokończę to co zacząłem.. A następnie odejdę, by móc stać się ich prawdziwym aniołkiem stróżem.. Lub raczej diabełkiem.. Bo nie liczę na to, że trafię do nieba..

Nie ważne! Nie czas teraz na to.. Teraz muszę iść do jedynej osoby, będącej w stanie mi pomóc.. Tylko dlaczego to akurat on?

- Więc przyszedłeś prosić mnie o pomoc?- zapytał, a ja westchnąłem.

Zaraz po zakończeniu rozmowy z Aaron'em, przyszedłem tutaj.. Do gabinetu Philip'a. Chłopak był zdziwiony moim przyjściem, ale rozbawiony moim pytaniem o pomoc..

- Jesteś jedyną osobą, która jest w stanie to zrobić.. To pewne po tym jak prześledziłeś mnie całego..- odpowiedziałem nawet na niego nie patrząc, to było zbyt trudne.. A myślałem, że jestem na to gotów.

- Oh Carter, Carter.. Wiesz, że wszystko ma swoją cenę?- podszedł bliżej mnie, jednak nie cofnąłem się, choć tak bardzo tego chciałem.

- Wiem.. W zamian za pomoc, zgodzę się na wszystko co powiesz.

- Jesteś pewny? Twój głos wydaje się być zdenerwowany.. A może i nawet pokazuje, że się boisz?- złapał mój podbródek i skierował go w swoją stronę, więc teraz byłem zmuszony patrzeć na niego.

- Ja.. Nie mam nic do stracenia.. Chce im pomóc, nawet jakbym miałbym zginąć już teraz..- starałem się zabrzmieć trochę pewniej, ale niestety nie jestem pewny czy to się udało..

Chłopaka wpatrywał się w moje oczy krótką chwilę i lekko się uśmiechnął.. Byłem pewny, że nie oznacza to niczego dobrego.

- Więc zdecydowałeś się na śmierć? To całkiem ciekawe.. Więc skoro i tak nie masz nic do stracenia, to zostaniesz pionkiem na mojej szachownicy, na jedną grę.

- Jeśli tego chcesz..

- To nie wszystko.- przerwał mi.- Musisz ściągnąć tu Matthew'a i przekonać go, aby zagrał ze mną, choćby w tradycyjną grę. No i oczywiście przekonać James'a aby został kolejnym pionkiem.. Chce zobaczyć jak Matthew wydaje któremuś z was rozkaz, zabicia tego drugiego.- powiedział z uśmiechem, gładząc kciukiem mój policzek.

- Dlaczego ich w to wciągasz?- zapytałem, nie chcąc, aby do tego doszło.

- Bo to będzie zabawne.. Nie uważasz? Więc dam ci czas do końca dnia. Przyjdź z decyzją, czy nadal potrzebujesz mojej pomocy.- puścił mnie i wrócił na miejsce przy biurku.

Może uda mi się to załatwić w inny sposób? Ja sam mogę zginąć, ale nie pozwolę na to, aby zostali w to wplątani inni..

Opuściłem jego gabinet i szybkim krokiem ruszyłem w kierunku salonu, tam znalazłem James'a.. Na szczęście..

- James mam kilka pytań.. Ale nie dotyczących Matt'a.- powiedziałem, nim zdążyłby uciec.

- Jakich?- zapytał podchodząc bliżej.

- Wiesz może co stało się między Aiden'em a Jack'iem?- musi być choć jedna osoba..

- Nie.. Jeśli ktoś miałby wiedzieć to Aiden.. Michael.. Richard.. Lub może ktoś kto szybko zbiera informacje.. Jak na przykład Philip.. On sprawdzał każdego z członków naszej grupy, by upewnić się, że nikt nie działa na dwie strony..- powiedział po chwili zastanowienia.

- Aiden raczej mi nie powie.. Ale mogę zapytać Michael'a lub Richard'a..- podsumowałem szybko.

- A tak właściwie po co ci to?- zapytał poprawiając kołnierz mojej koszuli.

- Chce jakoś pomóc im się pogodzić.. To smutne, że tak bardzo się nienawidzą, choć przy tym też bardzo kochają..

- Masz rację.. Jednak powiem ci.. Wielu próbowało.. Jednak nikt nie doszedł do prawdy..- westchnął cicho.- Ze mną i Matt'em też chciałeś tak zrobić?- kiwnąłem głową.- Więc lepiej tego zaprzestań.. Ja i Matt to dwie różne strony.. Nigdy byśmy się nie dogadali.. Już nie raz tego próbowaliśmy..

- Nie martw się.. I tak pomogę!- powiedziałem, a ten pokręcił głową na boki.- Wybacz, ale teraz już pójdę.. Muszę zadzwonić do tego Michael'a lub Richard'a.

- Dobrze.. Jednak uważaj na słowa.. To bardzo ważne..

Kiwnąłem głową i ruszyłem do pokoju. Tam zamknąłem się i zająłem miejsce na łóżku od razu wyciągając telefon. Postanowiłem zadzwonić do Michael'a.. Pewnie i tak Richard będzie z nim.

- Carter? Czemu dzwonisz?- zapytał od razu, jak tylko odebrał.

- Hej.. Mam nadzieję, że nie przeszkadzam zbytnio..- mruknąłem w odpowiedzi.- Mam jedno pytanie.

- Nie przeszkadzasz.. No i możesz oczywiście pytać.. Czy coś nie tak podczas podróży?

- Nie, skąd.. Chciałem jedynie zapytać o Aiden'a i Jacka.. To może wydać ci się dziwnie, ale chciałbym dowiedzieć się co takiego się między nimi wydarzyło.. Po powrocie chciałbym jakoś im pomóc, bo nie umiem patrzeć jak nawzajem siebie ranią, a przy tym tak siebie kochają..

- Oh to takie miłe.. Jednak niestety nic nie wiem.. No poza tym, że Jack strzelił w Aiden'a.. Byli razem, ale coś się wydarzyło i Jack zmienił stronę.. Nic więcej nie wiem..

- Ale przyjąłeś ich do grupy.. Więc musi być cokolwiek..

- Aiden'a przyjąłem po tym jak znaleźliśmy go nieprzytomnego, po utracie krwi, no i się nim zajeliśmy, a on zdecydował się nas wesprzeć.. Jack'a sprowadził Richard. Ufam mu, więc o nic nie pytałem.

- A dasz mi Richard'a na chwilę? Naprawdę chcę się czegoś dowiedzieć..

- Jasne.. Zaczekaj chwilę.

Tak jak powiedział tak chwilę zaczekałem, aby później móc usłyszeć typowy chłodny ton głosu. Chyba trzeba się do niego przyzwyczaić.

Naćpany MiłościąWhere stories live. Discover now