Bruce przekazał mi, że jego brat pilnie chciał mnie widzieć, jak tylko wróciłbym do bazy. Dlatego zaraz po posiłku i krótkiej rozmowie z nimi, udałem się do gabinetu Milo. Drzwi jednak otworzył mi Adrien. Zaprosił mnie do środka, więc po chwili znajdowałem się w pomieszczeniu. Milo spał na łóżku lekarskim, czy jak oni to tam nazywają..

- Wybacz, ale to ja zajmę się twoimi badaniami. On odrobinę przesadził z pracą i zasnął, leżąc z głową na dokumentach. Dlatego przeniosłem go tam.. Mam nadzieję, że ci to nie przeszkadza?- chłopak oparty biodrem o biurko, złapał w dłoń jakieś kartki.

- Oczywiście, że mi to nie przeszkadza.. To dobrze, że on odpoczywa.. Lekarz też czasem tego potrzebuje.. A co do badań.. To na pewno zrobisz je bardzo dobrze, więc nie mam czym się przejmować..- powiedziałem z uśmiechem.

- Cieszę się, że ufasz mi na tyle, aby powierzyć mi los badań.. Jeśli możesz chodź za mną.. Razem z Milo przygotowaliśmy pomieszczenie, w którym łatwiej jest nam cię badać.. Wiesz wcześniej nie mieliśmy takiego przypadku..

- Zawsze musi być ten pierwszy raz.. Dziękuję, że tyle dla mnie robicie..

- Nie wygłupiaj się.. Nie masz za co dziękować.. Jesteś częścią naszej rodziny.. A rodzinie się pomaga.- położył mi dłoń na głowie i lekko rozwalił moje włosy.

To co mówił było takie miłe.. A jednak poczułem nieprzyjemne ukucie w sercu.. Planuje własną śmierć.. Jestem taki okropny.. W ogóle nie myślę o tym co oni we mnie widzą.. Jednak nie.. Już sobie coś obiecałem.. Zakończę to raz na zawsze..

- Co się stało?- znów zbyt się zamyśliłem i nie zwróciłem uwagi na Adriena, który nadal mi się przyglądał.- Czy coś cię boli?- położył dłoń na moim policzku, drugą głaszcząc mnie po brzuchu.

- To nic takiego.. Jedynie lekkie zmęczenie, ciągłym załatwianiem różnych spraw.- uśmiechnąłem się lekko, mając nadzieję, że chłopak uwierzy w moje słowa.

- Nie wygląda na "jedynie lekkie zmęczenie".. Chcesz o tym porozmawiać? Może poczujesz się choć trochę lepiej?- zapytał, a ja westchnąłem cicho.

- Wolałbym nie rozmawiać o tym co siedzi mi teraz w głowie..- powiedziałem, a chłopak kiwnął głową ze zrozumieniem i objął mnie w talii, po chwili przytulając się do mnie.

Byłem lekko zaskoczony, ale odwzajemniłem przytulenie.. To było bardzo miłe..

- W takim razie pomogę ci nie używając do tego słów.. Możesz zostać tu tak długo jak zechcesz.- usłyszałem przy uchu i lekko się uśmiechnąłem.

- Dziekuję ci bardzo.. To naprawdę pomaga.. Czuje się o wiele lepiej.. Myśli mi się porządkują, a siły jakby wracają..- powiedziałem wtulając się bardziej w jego ciepłe ciało.

- Cieszę się, że tak jest.

Nagle poczułem jego dłoń na moim udzie i nie przejąłbym się jakby ta nie zjechała w dół i gdyby chłopak nie wsunął mi jej pod kolana. Podniósł mnie, przytrzymując tak, jak mężowie swoje panny młode zaraz po ślubie. Chciałem coś powiedzieć, ale mnie wyprzedził.

- Cii.. Dajmy mu odpoczywać.. A my pójdziemy na badania i przy okazji, będę miał cię blisko siebie.- powiedział przyciszonym głosem.

Oparłem więc głowę o jego klatkę piersiową, wsłuchując się w rytm jego serca, które spokojnie biło w jego piersi.. Nie wiem czemu, ale nagle zrobiłem się znacznie spokojniejszy i lekko senny. Chłopak chyba to zauważył, bo pocałował mnie w czoło, mówiąc, że jeśli chce mogę odpocząć.. Nie chciałem tego robić, bo wtedy jedynie bardziej bym mu przeszkadzał, no i oczywiście przedłużył bym czas badań.. Jednak to miłe uczucie wygrało i otoczony słodkim zapachem miętowych perfum ciemnowłosego, po prostu zasnąłem.

***
Obudziłem się po jakimś czasie. Nie wiem, jak długo nie byłem obecny, wśród "żywych", ale raczej trochę to trwało. Zauważyłem, że Adrien przygotował wszystko do badań, więc od razu dałem mu znać, że już nie śpie. Wykonał kilka i przyszła pora na USG. Znów musiałem się położyć, a chłopak podwinął moją bluzkę w górę i po chwili rozpoczął i to badanie. Było to takie dziwne i trochę nieprzyjemne.

- Nie wierć się jeszcze przez chwilę.- usłyszałem i otworzyłem oczy, które do tej pory miałem zamknięte.

- Nie moja wina, że to dziwne i łaskocze..- powiedziałem, a on cicho się zaśmiał.

- Chcesz zobaczyć dziecko?- zapytał z lekkim uśmiechem.

- Tak.- powiedziałem cicho, niechcąc mu pokazać, jak bardzo boję się ujrzeć tego małego potworka..

- Wszystko z nim w porządku.. Rozwija się bardzo dobrze.- przyjrzałem się ekranowi.

- To jest moje dziecko?- zapytałem wpatrując się w ekran, który pokazywał wnętrze mojego brzucha.

- Właśnie tak.

To wcale nie wyglądało na dziecko, a jednak sprawiało, że na mojej twarzy pojawiał się lekki uśmiech.. Jednak tak szybko jak się pojawił tak szybko znikł.. Nie mogę się cieszyć.. To dziecko nie będzie miało dobrego życia, jeśli pozostanie przy mnie.. Muszę oddać go zanim, zdążę się do niego przywiązać..

- Nigdy nie myślałem, że mogę mieć coś żywego w organiźmie.. Coś co nie było by tasiemcem..- westchnąłem.

- To musi być naprawdę trudne.. Jednak niczym się nie martw, pomożemy ci, jeśli będziesz tego potrzebować.- starł maź z mojego brzucha i lekko mnie pogłaskał.

- Możesz mnie zabić..- rzuciłem cicho, ale dopiero po chwili zdałem sobie sprawę z tego, że powiedziałem nie to co chciałem.

- Carter.. Proszę cię.. Nawet nie mów takich głupot..- był widocznie zmartwiony, a ja nawet nie wiedziałem, jak mógłbym to wyjaśnić..

- Przepraszam..- powiedziałem cicho i podniosłem się do siadu.- Po prostu już nie wiem co robić.. Trochę mnie to przerasta.. A już myślałem, że cały tydzień rozmyślania i układania wszystkiego w głowie pomoże mi..- westchnąłem.

Chłopak usiadł obok mnie i po chwili usadził mnie na swoich kolanach. Od razu wykorzystałem to, aby się w niego wtulić. Ten cudowny zapach mięty, to ciepło jakie odczuwałem.. Wszystko sprawiało, że czułem się choć trochę lepiej.

- Nie musisz mi niczego mówić..- wyszeptał.- Jednak radzę ci porozmawiać o tym z kimś.. Najlepiej osobą, która jest ci bliska.. To znacznie ci pomoże..

- Wystarczy mi to.. Nie chcę sprawiać innym problemów.. To nie jest też coś o czym łatwo mi mówić..- westchnąłem.- Jednak chyba masz rację..

- Spokojnie.. Zrób to jak będziesz gotowy.. Nie zmuszaj się do niczego.- pogłaskał mnie po plecach, co naprawdę mi pomogło.

- Czy możesz mnie wysłuchać? Nie sprawie ci tym problemu?

- Jestem tu po to, aby ci pomóc.. Nie mam zamiaru cię źle oceniać, czy jakkolwiek pogorszyć twoja sytuację.

Naćpany MiłościąWhere stories live. Discover now