Usłyszałem pukanie, które mnie obudziło. Chyba rozmawiając z chłopakami zasnąłem.. Matt'a nie było, a Owen również spał. Postanowiłem go nie budzić i najdelikatniej jak mogłem, podniosłem się z łóżka, aby podejść do drzwi. Otworzyłem je, opierając się o nie dłonią. Obadałem wzrokiem białowłosego od góry do dołu.

- Obudziłem cię?- zapytał cicho, również mi się przyglądając.- Przepraszam.

- Nie szkodzi.- powiedziałem i lekko się uśmiechnąłem.- Coś się stało?

- Mam dla ciebie misję. Zahary musiał gdzieś pilnie wyjść, więc musisz mu wybaczyć, że nie powiedział ci tego osobiście.- wyciągnął kopertę, którą miał po wewnętrznej stronie marynarki, pod którą nie nosił nic innego.. Ciekawe czy nie jest mu zimno?

- Misja? O co w niej chodzi?- zapytałem przyjmując czarną kopertę, by po chwili ją otworzyć.

- Musisz porwać jednego człowieka. Wszystkie informacje o nim masz na tym dokumencie.- powiedział spokojnie.

- Porwać? Dlaczego?- zadałem kolejne pytanie, przeglądając otrzymane informacje.

- Tego nie wiem, ale tego zażyczył sobie pan, więc tak musimy zrobić. Wybrał ciebie, bo nie kojarzy cię nikt z naszą organizacją.- wyjaśnił.

- Rozumiem.. Zrobię to.. Wiesz może gdzie Matt? Chciałbym z nim porozmawiać, zanim wyruszę.

- Pan Matthew jest niedostępny, zobaczycie się dopiero po misji.- powiedział z powagą, a ja kiwnąłem głową.

Ben pożegnał mnie, mówiąc, że idzie wymyślić nowy plan na dobrą grę, a ja zostałem sam na sam z listą opisującą człowieka.. Jakiś biznesmen, który nie działa zbyt legalnie.. Może być trudnym celem.. Jednak czego się nie robi, aby pomóc grupie?

Podszedłem do szafy i przebrałem się.. Zmęczenie mi zniknęło, więc postanowiłem zająć się porwaniem już od razu. Zahary napisał, że mogę poprosić o co tylko chce.. Jakieś środki, sznury, auto i pomoc ludzi. Niestety nie mogę zbyt wiele jej przyjąć.. Bo w końcu są rozpoznawalni.. Heh.. No cóż..

Ubrany w dość elegancki strój, opuściłem pokój, aby iść do Milo. Od mężczyzny, zabrałem jakieś leki usypiające.. To wydawało mi się przydatne.. Reszty nie potrzebuje.. Załatwię to na swój sposób..

Idąc przez salon dostrzegłem godzinę, 3.20.. Oj zdecydowanie nieodpowiednia pora na spacery..

Wyszedłem przed budynek, gdzie od razu przywitało mnie chłodne nocne powietrze.. Od razu poczułem się lepiej.. Ruszyłem przed siebie, kiedy drogę zajechał mi motor. Mężczyzna zdjął kask ukazując swoją piękną twarz.

- Tak podejrzewałem, że od razu wyruszysz na swoją misję.- Rafael uśmiechnął się uroczo.- Czy mogę cię gdzieś zawieść?- poprawił kosmyk włosów, które upięte miał w kok.

- Wyglądasz cudownie..- powiedziałem po chwili przyglądania mu się.

Ubrany był w całkiem inny strój niż piękne długie szaty. Miał na sobie czarną luźną bluzkę, na którą zarzuconą miał skórzaną kurtkę, a do tego ciemne spodnie. Pasowało mu to..

- Dziękuję.- uśmiechnął się.

- Co tu robisz tak późno?- zapytałem zaciekawiony.

- Jeździłem po mieście, bo to niezwykłe, gdy jeździ się nocą. Poza tym wiedziałem o twojej misji i myślałem, że trochę ci pomogę.. Będziemy mieć okazję do dłuższej rozmowy.- odpowiedział cicho, spoglądając w niebo, które naprawdę pięknie dziś wyglądało.

- Jeśli chcesz, to chętnie.- na mojej twarzy również pojawił się uśmiech.

Mężczyzna położył kask na schodach i wrócił na motor, mówiąc bym usiadł za nim. Od razu to zrobiłem, obejmując go w pasie, by nie spaść gdy ruszy. Całą drogę rozmawialiśmy, tak docierając do kasyna, w którym często przebywał mój cel.

- Teraz już sobie poradzę. Bardzo ci dziękuję.- zszedłem z motoru.

- Wybierzmy się kiedyś na taką dłuższą podróż. Bardzo miło się z tobą rozmawia.- pogłaskał mnie po głowie.- Uważaj na siebie i na tego maluszka.- przeniósł dłoń na mój brzuch.

Większość tej grupy wiedziała już o moim stanie. Zahary przekonał mnie do tego, żeby im powiedzieć. Nie chciał by ktoś przypadkiem zrobił krzywdę mi lub dziecku, choćby nieświadomie. Uznaliśmy, że skoro i tak z nimi zostaje, to mogę im powiedzieć..

- Będę ostrożny.- powiedziałem cicho.

- Pojeżdżę po okolicy.. Jeśli coś będzie nie tak, to daj mi znać, dobrze? Pomogę ci.- uśmiechnął się.

- Dobrze.. Naprawdę dziękuję, za to co dla mnie robisz.. Na prawdę jesteś niczym Bóg.. Chociaż ty jesteś lepszy nawet od niego..

Pożegnaliśmy się i chłopak odjechał, a ja wszedłem do kasyna. Na początku kręciłem się wokół ludzi, ale później zająłem miejsce przy barze. Zamówiłem coś niskoprocentowego, aby nie było, że siedzę tu niewiadomo dlaczego oraz aby nie upić się, czy też nie zaszkodzić dziecku.. Utrzymywanie się w trzeźwym stanie było naprawdę okropne.. Często próbowałem sięgnąć po alkohol, ale wiedząc jak to się skończy rezygnowałem samemu, lub przy małej pomocy innych.

Chcę być dobrym ojcem.. Czy też matką.. Nie jestem dobrym człowiekiem i nigdy nie będę, ale przynajmniej chce, aby dziecko miało się dobrze.. Teraz tylko to się liczy.. Właśnie dlatego powinienem porozmawiać z ojcem.. Jednak chyba nie jestem w stanie się do tego zmusić.. Boję się tego wszystkiego.. Richard.. Michael.. Oni mnie znienawidzą.. Będę musiał zniknąć.. A wtedy.. Matt.. Owen.. Samuel.. Carson.. Jim.. Wszyscy inni, z którymi zdążyłem się zaprzyjaźnić.. Nie będę mógł się z nimi zobaczyć.. To będzie okropne..

- Przepraszam, że twoja mama jest taką złą osobą..- pomyślałem układając dłoń na brzuchu..

- Czy wszystko w porządku słodziaku?- ktoś usiadł obok mnie..

Był to granatowowłosy mężczyzna, gdzieś 20-30 latek.. Miał piękne szare oczy i spokojny wyraz twarzy.. Był nawet przystojny, ale zdecydowanie nie w moim typie.

- Nie wiem..- mruknąłem w odpowiedzi.

- Może chcesz porozmawiać? Jestem dobry w słuchaniu..- powiedział przyglądając mi się.

To pewne, że wpadłem mu w oko.. Jednak nie mam zamiaru z nim balować.. Muszę skupić się na misji i znalezieniu celu.. Niestety nigdzie go tu nie widać.

- Nie wyglądasz na takiego, który lubi słuchać, raczej powiedziałbym, że od razu przechodzisz do rzeczy..- odwróciłem się, w dłoni trzymając nadal nie ruszonego drinka.

W ten sposób miałem lepszy widok na salę, po której właśnie wędrowałem wzrokiem. Spojrzałem na mężczyznę, gdy usłyszałem cichy śmiech.

- Jesteś uroczy i spostrzegawczy..- powiedział, gdy zauważył, że mu się przyglądam.- Jak masz na imię?

- Carter, a ty? Tak poza tym skąd wiedziałeś, że nie jestem stąd?- zapytałem, gdy zdałem sobie sprawę z tego, że mężczyzna nie mówił do mnie po grecku czy tam hebrajsku..

- Jestem Victor. Słyszałem jak mówisz do barmana, więc domyśliłem się, że nie jesteś stąd. Co robisz w Grecji?

- Szukam spokoju i rozrywki..- uśmiechnąłem się lekko, nadal kontem oka badając sale.

- To dwie różne rzeczy.. Widocznie jesteś ciekawą osobą..- również uśmiechnął się lekko.

- A ty? Mieszkasz tu?

- Już 6 lat. Trochę długo, ale to bardzo piękne państwo..

Rozmawialiśmy dalej.. Było nawet przyjemnie. Zagraliśmy też w kilka gier, choć nie za bardzo za nimi przepadam. W międzyczasie odnalazłem mężczyznę, którego miałem znaleźć.. Wyglądało na to, że świetnie się bawi.

- A więc taki masz gust.- granatowowłosy uśmiechnął się lekko.

- Hm?- mruknąłem niezbyt rozumiejąc co ma na myśli.

- Przyglądasz mu się od jakiegoś czasu.- wyjaśnił, a ja złapałem się za kark.

- Nie jest tak ładny jak ty, ale przykuł moją uwagę.. Chyba skądś go znam..- powiedziałem cicho.

Naćpany MiłościąWhere stories live. Discover now