ROZDZIAŁ 3

1K 47 41
                                    

Trzy dni spędzili na poznaniu chociaż w połowie historię Vossów. Szczerze mówiąc, za dużo tak naprawdę się nie dowiedzieli. Nie wyczytali zbyt dużo informacji na temat ich ofiary. Tak nazywali Laylę. Była ich zdobyczą, od której zamierzali dowiedzieć się jak najwięcej.

Pandora przez ten czas użerała się z Lawrence'em. Ubolewała nad tym, że bez przerwy spotykali się u niej, a on każdego dnia narzekał, że nadal nie kupiła dla niego orzeszków. Kupiła je, ale schowała je w takim miejscu, że nigdy w życiu by ich nie znalazł. Sama się zastanawiała po co je w ogóle kupiła, jeżeli nikt ich nie zjadł. A ona straciła na nie ochotę w dniu, gdy dowiedziała się, że uwielbia je Lawrence. Na dodatek Farrington nie był na tyle głupi, żeby grzebać jej w mieszkaniu i szukać głupich orzeszków. Po prostu lubił ją wkurzać. Stało się to jego pasją o czym ona też się już przekonała. Czy tego chciała, czy też nie, musiała się do tego przyzwyczaić.

Zaczęła żyć nowym życiem. Nawet ją to trochę bawiło. Nowa tożsamość. Zupełnie inny charakter. Jedyne, co zostawiła to swoje imię. Choć Charles im proponował, żeby stworzyli pewnego rodzaju postacie. Jednak, ona jak i Lawrence zadecydowali, że nie będą w to, aż tak bardzo się angażować. Co innego się dla nich liczyło.

Siedziała w samochodzie, patrząc przez szybę. Cały czas czekała, aż ich słodka, niewinna Layla wejdzie do kawiarni. Podobno zawsze przychodziła napić się kawy i zjeść ciastko o godzinie szesnastej. Lecz tym razem się spóźniała, co trochę niepokoiło jasnowłosą. Przygryzła wewnętrzną część policzka. Oparła głowę o zagłówek fotela i ciężko westchnęła. Nie ukrywała, że zaczynało jej się nudzić. Ale zdecydowanie wolała samotność, niż towarzystwo sarkastycznego, dupkowatego bruneta, który zatruwał jej powietrze.

Wyjęła z torebki telefon, odblokowała go, chcąc poprzeglądać media społecznościowe. Najpierw weszła na Instagrama, jakoś bardzo nie ciekawiło ją życie innych, ale było to dobre na nudę. Miała konta na social mediach, ale nic nie wstawiała. Można by rzec, że dla tego świata nie istniała. Nie lubiła się chwalić tym, co robiła. Poza tym, co miałaby wstawiać? Posty związane z kradnięciem? A może relacje, jak kradnie komuś portfel bądź coś bardziej drogocennego? Nie bawiła się w takie rzeczy.

Raz na jakiś czas zerkała w stronę budynku, gdzie znajdowała się kawiarnia. Czerwona cegła przykuwała uwagę. Nadal nie zauważyła Layli. Od Charlesa dostali kilka jej zdjęć. Niestety, ale profil na Instagramie miała prywatny, więc nie mogli sprawdzić czy coś wstawiała, a szkoda. To na pewno ułatwiłoby im zadanie.

Z nudów zrobiła coś głupiego. Wyszukała oczywiście Lawrence'a Farringtona. Uniosła brwi zdziwiona, gdy okazało się, że miał profil i to na dodatek publiczny. Weszła na konto mężczyzny. Miał zaledwie dziesięć zdjęć, ale to i tak dużo. Najnowsze było sprzed czterech dni. Na zdjęciu był ubrany w czarną koszulę, dwa pierwsze guziki zostały odpięte, do tego czarne, garniturowe spodnie, a w dłoni trzymał szklankę z whisky. Wyglądał... niczego sobie. Odruchowo dwa razy kliknęła na zdjęcie przez co je polubiła. Warknęła pod nosem. Nie spodziewała się po sobie, aż takiej głupoty. Tak się kończy stalkowanie współpracownika, idiotko. Nie zamierzała odlajkować zdjęcia. Przecież co się stało, już się nie odstanie. Oczami wyobraźni widziała już nabijającego się z niej Lawrence'a, któremu znowu urośnie ego, zaś ona będzie musiała to przetrwać.

Gorzej już być nie mogło. Wyszła z aplikacji. Nie mogła dopuścić do kolejnej gafy, a najwidoczniej tego dnia, było to bardzo możliwe. Zamierzała już wyłączyć telefon, ale wtedy przyszło jej powiadomienie. A dokładniej prośba o potwierdzenie obserwacji na Instagramie. Wyświetliła się oczywiście nazwa Farringtona. Bez mrugnięcia okiem odrzuciła prośbę. Będzie mi to wypominał, ale trudno. Pandora była gotowa na naprawdę wszystko ze strony mężczyzny.

Cursed Game Where stories live. Discover now