ROZDZIAŁ 26

552 22 21
                                    

Pandora z ręką na sercu mogła przyznać, że nigdy ale to przenigdy nie została tak zaopiekowania przez mężczyznę. Lawrence mimo chwil, gdzie postawił na dominację, dalej dbał o jej dobre samopoczucie. Kilka razy przed snem zapytał czy wszystko w porządku i czy nie czuje się obolała. Zapewnił Pandorze komfort, którego zaznała po raz pierwszy w życiu.

Noc nie trwała wieczność. O poranku w Pandorę uderzyły wspomnienia, zderzyły się z nią na tyle mocno, że nie była w stanie już później zasnąć, mimo tego, że obok niej spał Lawrence, dzięki któremu czuła się spokojniejsza. Tym razem i on nie pomógł. Popatrzyła na bruneta, który był pogrążony w głębokim śnie. Prawy kącik ust drgnął ku górze na ten widok. Przytulał ją do siebie prawie cały czas, gdy razem spali. Nawet jak któreś z nich się przekręcało, to tak czy siak jego dłoń wyładowywała na ciele Pandory, a jej to ani trochę nie przeszkadzało.

Nie zamierzała kręcić się z boku na bok, żeby przez przypadek nie obudzić Lawrence'a, który spał w najlepsze. Odkryła się, usiadła na łóżku i rozejrzała się dookoła. Dostrzegła szpilki i koszule Farringtona. Na samo wspomnienie tego, co działo się tej nocy, jaki był wobec niej Lawrence, robiło jej się gorąco. Przełknęła z trudem ślinę. Gdy tylko zamykała oczy, pojawiał jej się obraz mężczyzny, który powoli odpinał guziki koszuli, przypominała sobie, jak bardzo blisko siebie byli, jaką prowadzili pomiędzy sobą grę. A najważniejsze z tego wszystkiego był fakt, że Lawrence Farrington przyznał się, że pragnął ją od pewnego czasu. Nie musiała wiedzieć, jak długo, choć szczerze ją to ciekawiło. Niemniej, wystarczyła sama świadomość, że poczuł do niej coś więcej niż zwykłą sympatię.

Nadal czuła jego dotyk, nadal do jej umysłu przedzierały się słowa, które wypowiadał z taką pewnością, że aż nie mogła w to uwierzyć.

Podniosła się z łóżka. Podeszła do szafy, żeby wybrać bluzkę i krótkie spodenki oraz bieliznę. Kiedy już to miała za sobą, weszła do łazienki. Rzeczy położyła na pralce. Zrobiła parę kroków, aby zobaczyć się w lustrze. Lawrence pozostawił po sobie ślady na ciele Pandory. Malinki na szyi i na dekolcie.

Z pomiędzy jej ust uciekło ciche westchnienie. Patrzyła w swoje odbicie i zastanawiała się co dalej. Co zrobić, żeby go nie skrzywdzić? Co zrobić, żeby było dobrze? Nie chciała tego zepsuć. Ale ona nie umiała nazywać uczuć. Jedyne co wiedziała to to, że w głowie pojawił się mętlik i wiele czarnych scenariuszów, które starała się przegonić jak najdalej. Niepewność narastała z sekundy na sekundę. Czy ona przeżywała kaca moralnego? Nie, na pewno nie... To było coś innego. Coś co próbowało ją po prostu dobić.

Czarna chmura zbliżała się do niej wielkimi krokami, zapowiadając ulewę pasma nieszczęść.

Szare tęczówki znowu wyrażały pustkę. Nie uciekała, nie robiła kroków do tyłu. Poprzysięgła sobie, że do tego po raz kolejny nie dopuści. Ufała sama sobie. Musiała tylko popracować nad głosem w jej głowie, który lubił ją nękać.

Zdjęła obrączkę z palca i tak samo uczyniła z pierścionkiem zaręczynowym. Pozostawiła obie te rzeczy na pralce, zamierzając po prysznicu je założyć. Aż tak jej nie przeszkadzał fakt, że musiała nosić obrączkę. Tym bardziej, że idealnie do nich pasowały. Layla pozytywnie ją zaskoczyła pod względem wyboru czarnego koloru obrączek.

Po dłuższej chwili znalazła się w kabinie prysznicowej. Poczuła się znacznie lepiej, gdy krople wody zaczęły spływać po jej ciele. Palcami przejechała po mokrych włosach.

Nie zasługujesz na niego. Nie jesteś warta jego uczuć. Nie będziesz umiała stworzyć czegokolwiek stabilnego.

Nieprzyjemny, a zarazem cholernie bolesny uścisk w klatce piersiowej dał o sobie znać. W pewnej chwili żółć podeszła kobiecie do gardła, ale powstrzymała chęć zwymiotowania. Sama po sobie nie spodziewała się aż takiej reakcji. Nie spodziewała się, że będzie aż tak się tym stresować.

Cursed Game Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz