ROZDZIAŁ 4

902 42 47
                                    

Pandora po raz pierwszy w życiu nie chciała prowadzić samochodu. A na pewno nie w takim towarzystwie. Lawrence testował jej pokłady cierpliwości. Szybko zrozumiała, że musi go traktować jak dzieciaka. Pomińmy fakt, że rzadko kiedy miała styczność z dziećmi. Poza tym, kto by chciał, żeby jego dzieckiem zajmowała się złodziejka? No chyba jakiś wariat, który kocha ryzykować.

Farrington męczył ją i próbował przekonać, żeby kupiła mu orzeszki. Do tej pory nie rozumiała, o co mu chodziło z tymi orzeszkami. Jakby nie potrafił bez nich żyć. Tylko nimi się żywił? Bolała ją głowa. A skronie pulsowały. Marzyła o odpoczynku. Ta jazda samochodem wysysała z niej całą energię. Jeżeli myślała, że po rozmowie z Laylą jej baterie społeczne siadły, to przy brunecie odczuła to dwa razy mocniej.

Potrzebowała snu, który był jej wybawcą. Ale oczywiście na odpoczynek musiała sobie jeszcze trochę poczekać. Nie dało się mieć wszystkiego na już.

Życie to nie koncert życzeń. A bardziej sprawdzian, jak szybko się poddasz i spadniesz na samo dno. Gdy spotka cię porażka, życie zaśmieje ci się prosto w twarz. Prawdziwe, ale trochę smutne. Dlatego uważała, że szczęście nie trwa wiecznie. Nawet największe gwiazdy zmagały się z wieloma problemami, choć ludzie uważali, że mając tyle pieniędzy i żyjąc w luksusach, nie można natrafić na żadne przeciwności losu. I to był ogromny błąd. Każdy z nas z czymś się zmagał. Nieważne ile miało się pieniędzy na koncie.

– Co ty taka senna? – szturchnął ją lekko łokciem.

Spojrzała na niego wymownie. Naprawdę ją o to pytał?

– Nie wyspałam się, bo ktoś od trzech dni przebywa w moim mieszkaniu i wychodzi z niego tylko na noc, a czasami i nie. Bo ten ktoś lubi pracować w nocy, zamiast spać jak normalny człowiek – powiedziała ironicznie.

Zaśmiał się cicho i wzruszył ramionami. Czyli czuł się niewinny. Wierzyła, że wkrótce przydarzy jej się okazja, żeby się na nim zemścić.

– Kompletnie nie wiem o czym mówisz – powiedział niewinnie, co w ogóle nie pasowało do jego tembru głosu.

– Kto wczoraj o drugiej w nocy zapukał do moich drzwi, a potem dzwonił dzwonkiem bo wyhaczył coś ciekawego na temat Aidena, a potem się okazało, że źle przeczytałeś? – skarciła go wzrokiem.

– W ogóle nie przypominam sobie takiej sytuacji. – Cmoknął słodko w powietrze.

Wypuściła cicho powietrze z ust. Nie miała już do niego siły. Zachowywał się jak dziecko w ciele dorosłego mężczyzny.

– To kup sobie tabletki na sklerozę – sarknęła.

– Och, dziękuję, hrabino. Na pewno się ciebie posłucham.

Nie umieli ze sobą rozmawiać jak normalni ludzie. To nie było w ich stylu. Musiałoby się coś zmienić w ich umysłach, żeby zaczęli być dla siebie chociaż trochę mili. Akurat to graniczyło z cudem.

Weszli na klatkę schodową, a następnie pokonali kilkanaście schodów. Pandora zauważyła Charlesa, który uśmiechnął się do nich delikatnie. Wyglądał gorzej, niż zazwyczaj. Blada cera, podkrążone oczy. Stał się definicją przemęczenia. Podeszli do niego. Lawrence zbił z nim piątkę, a w tym samym momencie jasnowłosa otworzyła drzwi od mieszkania i wpuściła ich do środka.

Zamknęła za sobą drzwi, poprawiła materiał czarnej bluzki.

– Chcesz się czegoś napić? – zapytała Charlesa, który zdjął płaszcz.

– Ja z chęcią – odezwał się Lawrence.

Pandora spojrzała na niego z poirytowaniem. Nie dość, że przez całą drogę gadał jak nienormalny, włączał i wyłączał radio, to jeszcze odpowiadał na pytanie, które nie było skierowane w jego stronę.

Cursed Game Where stories live. Discover now