9

116 20 2
                                    

Luciano

Patrzyłem jak uciekała, spłoszona w stronę swojej sypialni. Czułam się dziwnie. Nigdy wcześniej nie zachowywałem się w ten sposób, ale strasznie mnie kręciło to, co między nami było. Od samego początku dostrzegłem w jej oczach fascynację moją osobą. A dziś, kiedy mnie dotykała. Na samą myśl przez ciało przechodzą mnie ciarki. Jej bliskość sprawiła, że chciałem poznać ją bliżej. Musiałem tylko dowiedzieć się, czy jest kolejnym gościem willi, czy kimś więcej. Greta tylko wyjątkowym osobą przygotowywała sypialnie na strychu.

Z natłokiem myśli zszedłem do kuchni. Akurat przyszli również pracownicy na obiad. Aromat ziół unosił się w powietrzu. Nim usiadłem do stołu podszedłem do matki, która niosła na stół talerz pełen jedzenia.

— A gdzie Sandra? — zapytała, rozglądając się po pomieszczeniu.

— Prosiła, by przekazać, że zaraz zejdzie — odpowiedziałem zgodnie z prawdą.

— A to dobrze. Usiądź proszę. Muszę wam o czymś powiedzieć — poinformowała i położyła na stół półmisek.

— Tylko, że ja za chwilę jadę. Chyba zapomniałaś o spotkaniu z nowym klientem. Degustacja u niego w willi. Zjem na szybko i uciekam — Przypomniałem matce. Po jej minie wywnioskowałem, że jednak zapomniała, co raczej nigdy jej się nie zdarzyło. Usiadłem na krześle przy stole.

— Zejdzie Sandra to powiem — powiedziała tajemniczo. Chwyciłem miskę z makaronem i nałożyłem małą porcję na talerz.

— Nie możesz powiedzieć wprost? — spytałem, gdy dosiadła się obok mnie.

— Wolałabym by wszyscy to usłyszeli jednocześnie, niż miałabym potem biegać za każdym z was — wyszeptała, sięgając po półmisek.

— Co to za wielka tajemnica? — zapytałem sarkastycznie.

— Żadna tajemnica, za chwilkę się dowiesz. Bądź cierpliwy — odparła spokojnie.

Zacząłem jeść. Moje myśli krążyły wokół pięknej brunetki, która niedawno dotykała mojego ciała. Była taka delikatna. Jej jasno różowe, pełne usta aż prosiły się o skosztowanie. Dawno nie reagowałem tak na żadną kobietę. Żadna też nie wywołała we mnie aż tylu emocji tylko swoją osobą. Spojrzałem przez stół, czując na sobie wzrok Cateriny. Uczepiła się mnie od zeszłego sezonu. Cóż było miło, gdy spotkaliśmy się by sobie ulżyć, ale nic więcej nie mogłem jej zaoferować. Nawet bym nie chciał. Widać w tym roku też na to liczyła. Szkoda, że nie rozumiała tego co od początku jej wpajałem. Zero uczuć, sama przyjemność.

— Sandruś, kochanie siadaj. Przepraszam, że zaczęliśmy bez ciebie, ale za niedługo kończy się przerwa...

— Nie tłumacz się Greto, rozumiem — weszła jej w słowo. A ja jak ten śliniący się nastolatek na widok pięknej kobiety, gapiłem się na nią jak w obrazek. Jej sukienka podkreślała wszystkie jej atuty. Duże piersi, odstający tyłeczek, a do tego rozpuszczone włosy.

— Skoro już jesteś to pozwól, że przedstawię cię wszystkim — odezwała się matka, zbliżając się do Sandry.

W kieszeni moich spodni poczułem wibracje. Dlaczego właśnie w takiej chwili.

— Niech to szlag — warknąłem pod nosem. Wyciągnąłem go i spojrzałem na wyświetlacz. Dzwonił klient. Podniosłem się z krzesła.

— A ty dokąd? — zapytała Greta.

— Muszę uciekać — rzekłem na szybko i spojrzawszy na ojca opuściłem pomieszczenie.

Udałem się na piętro do swojej sypialni, by wziąć prysznic i przebrać się w elegantszy strój. Nie chciałem wystraszyć klienta swoim wizerunkiem. Użyłem ulubionych perfum i wybiegłem z domu. Chwyciłem przygotowaną wcześniej skrzynię z winem i ruszyłem w stronę pikapa.

Zielona KrainaWhere stories live. Discover now