Epilog

164 25 9
                                    

Trzy miesiące później...

- Jesteś gotowy? - zapytałam Luciano, wchodząc do biura.

- Daj mi jeszcze minutkę. Odpiszę na maila i możemy ruszać.

- Ok. Sprawdzę jak tam twoi rodzice - poinformowałam i wyszłam z pomieszczenia.

Zarzuciłam na siebie kurtkę. Temperatura w grudniu może nie była aż tak niska jak w Polsce, ale trzynaście stopni to już dla miejscowych zimno. Udałam się do domku obok, gdzie mieszkała Greta ze Stefano. Razem z nami mieli jechać do Polski. Od lat nigdzie nie wyjeżdżali. Odpoczynek im dobrze zrobi. Moi rodzice nie mogli się już doczekać. Po raz pierwszy w życiu nie widzieliśmy się tak długo.

- Rozumiem, że ten wielki kosz z jedzeniem również zabieramy - upewniłam się, widząc tuż przed wejściem do domu wystawione rzeczy.

- Tak, tak - odparła Greta, stojąc na korytarzyku i pakując coś do torebki. Westchnęła głośno. - Nawet nie wiesz jak bardzo się stresuje...

- Nie ma czym - próbowałam dodać otuchy. - Moich rodziców znasz.

- Tu nie o to chodzi. Ja nie byłam na urlopie od lat - stwierdziła. Położyłam dłonie na jej ramionach.

- Dlatego od teraz wszystko się zmieni. Masz mnie, Luciano, mamy sezonowych pracowników. A ty ze Stefano zasługujecie na odpoczynek.

- Wiesz, że nie usiedzę nawet na pięć minut.

- Nauczysz się. - Przytuliłam ją do siebie. - Nie martw się na zapas.

- Możemy ruszać - rzekła donośnym głosem Stefano, wychylając głowę zza rogu.

- No to w drogę - Uśmiechnęłam się podekscytowana.

Zostawiłam Gretę i pobiegłam do willi. Upewniłam się, że w każdym pomieszczeniu wszystkie okna zostały zamknięte. Na piętrze również, zajrzałam do każdego pokoju. Z sypialni zabrałam torebkę i wyszłam.

Na parterze w holu stał Luciano i zarzucał na siebie kurtkę.

- Moi rodzice czekają już w samochodzie - oznajmił.

- To będzie dla nich wyprawa - stwierdziłam.

Luciano podszedł i objął mnie w pasie. Oplotłam dłońmi jego szyję.

- Oni zaczynają swoją, a my swoją - wyznał. Uśmiechnęłam się lekko. Nie czekając na jego ruch pocałowałam go czule. Ten mężczyzna zadziwiał mnie każdego dnia.

Przyjechałam do małego Toskańskiego miasteczka, nie wiedząc czego tak naprawdę chcę od życia. Gdy poznałam Gretę i jej rodzinę zrozumiałam dlaczego babcia tak bardzo kochała to miejsce. Tu nie tylko chodziło o winnice, słońce i widoki, ale o ludzi, którzy nią zarządzali. To właśnie oni sprawili, że poczułam się jak u siebie.

Babcia od zawsze opowiadała mi o pięknej zielonej krainie, gdzie rosną cyprysy, a zbocza porośnięte są winoroślami. Jako dziecko próbowałam to sobie wyobrazić, lecz gdy ujrzałam tą krainę na żywo, zaparło mi dech. La Verde Terra di Pesa to miejsce, do którego zawsze chce się wrócić. Stworzyła je moja babcia, a ja chcę kontynuować jej dzieło.

Koniec

_________

Dajcie znać jak tam wasze wrażenia 😁

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Aug 31, 2023 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Zielona KrainaWhere stories live. Discover now