10

118 22 7
                                    

Nie byłam przyzwyczajona do jedzenia po dwudziestej, dlatego zapytałam Gretę o to, czy mogę zjeść kolację wcześniej. Oczywiście od razu wyciągnęła niemalże wszystko z lodówki. Sięgnęłam po kilka przekąsek i z kubkiem ciepłej herbaty wyszłam na zewnątrz. Skierowałam swoje kroki w stronę huśtawki. Ktoś musiał dostawić tu mały stoliczek, bo wczoraj go tu nie było. Postawiłam rzeczy na nim i wygodnie rozsiadłam się na drewnianej ławce. Nawet koc leżał w przerzucony przez oparcie. Sięgnęłam po telefon i wybrałam numer do rodziców, lecz po kilku sygnałach nikt nie odebrał połączenia. Zdecydowałam, że napisze do nich wiadomość na komunikatorze, a kuzynce wyślę kilka zdjęć. Na pewno czekała z niecierpliwością na jakąś relację z mojej strony. Gdy tylko wszystkie wiadomości wyszły i zobaczyłam, że odbiorca właśnie je odczytał postanowiłam do niej zadzwonić.

— Hej, właśnie oglądałam zdjęcia, które mi wysłałaś — oznajmiła. Dziś zrobiłam kilka kadrów tego wspaniałego miejsca z zamiarem wysłania między innymi Judycie. Rodzice byli tu nie raz, więc im nic nie przesłałam. — Tylko brakuje mi jednego...

— Jakiego?

— Nie wysłałaś mi hot fotki tego gorącego Włocha — mruknęła kusząco.

— Przecież nie podejdę do niego i nie cyknę mu zdjęcia — prychnęłam.

— Tak z ukrycia możesz — stwierdziła. Błądziłam wzrokiem po okolicy. Z oddali dostrzegłam, jak Luciano kieruje się w stronę winnicy.

— Poczekaj chwilę — rzuciłam nagle do słuchawki. Bez słowa wyjaśnienia rozłączyłam się i włączyłam aparat w telefonie i robiąc zbliżenie w aparacie cyknęłam fotkę,. — Mam cię...— mruknęłam zadowolona. Wysłałam je od razu Judycie. Nie musiałam długo czekać na jej odzew. Połączenie przyszło natychmiast.

— Widzisz, jak chcesz to potrafisz. Nie mówiłaś, że jest aż taki przystojny — powiedziała z wyrzutami.

— Mówiłam, że jest niczego sobie. To z tak niewyraźnego zdjęcia dostrzegłaś jego urodę? — Zdziwiłam się.

— Niczego sobie to są szpilki, które ostatnio kupiłam i mnie obtarły dziś w pracy. Mieszkasz pod dachem z takim ciasteczkiem. — Westchnęła. — Gołym okiem widać, że jest na czym oko zawiesić.

— Daj spokój to tylko mężczyzna. Wiesz dobrze, że wygląd nie raz nie idzie w parze z charakterem.

— Przypuszczam, że masz tu teraz na uwadze swojego eks.

— Idealny przykład — bąknęłam. Sięgnęłam po talerz z przekąskami i kątem oka obserwowałam, dokąd zmierzał Luciano. Niestety po chwili zniknął mi z oczu.

— Apropo ... — zamilkła na kilka sekund. — Był dziś u mnie.

— Po co? — Serce momentalnie przyspieszyło swój rytm. Znów zaczął nachodzić moich bliskich. Co za natrętny typ.

— Chciał, bym mu powiedziała gdzie jesteś, bo nie odbierasz od niego połączeń.

— Żalił ci się. Biedaczek — parsknęłam. — I co mu powiedziałaś.

— Że jesteś na urlopie.

— I dał ci spokój? — dopytałam. Nikodem nigdy nie odpuszczał. Zawsze tak drążył temat, dopóki nie dowiedział się wszystkiego.

— Co ty. — Zaśmiała się. — Zażądał pełnego adresu hotelu, do którego się udałaś.

— Tak myślałam. Niech on da mi w końcu normalnie żyć.

— No nie wiem. Powiedział, że i tak cię znajdzie i kazał przekazać, byś chłodziła szampana.

— Serio? — Zachichotałam. — On ma na moim punkcie obsesje. Powinien zacząć się leczyć. Nie ma opcji, by mnie tu znalazł, więc mogę spać spokojnie. — Odetchnęłam z ulgą.

Zielona KrainaWhere stories live. Discover now