Rozdział 2

11.4K 354 476
                                    

♛ ♛ ♛ ♛
                                  Rozdział drugi

Lekcje mijają długimi, powolnymi krokami, a ja czuję, jak każda minuta przeciąga się w nieskończoność. Oczywiście, to tylko pierwszy dzień, a ja już teraz czuję, że będzie to wyzwanie.

Niektóre przedmioty są tak nudne, że trudno mi utrzymać oczy otwarte. Czas upływa w tak żmudnym tempie, że czasem się zastanawiam, czy świat nie zwolnił swoich obrotow specjalnie dla nas.

Moje myśli dryfują wokół, a oczy stale spoglądają na zegar wiszący na ścianie. Czy można jakoś przyspieszyć jego wskazówki, aby ten dzień skończył się jak najszybciej?

Huh, marzenia.

Wreszcie, jakby z nieba spadło zbawienie, rozbrzmiewa dzwonek ogłaszający przerwę obiadową. Zbawienie.

Weszliśmy do stołówki, gdzie panował gwar i zgiełk. Tłumy uczniów ustawiały się w długiej kolejce, aby zdobyć swoje porcje jedzenia. Zerkam na tabliczkę menu i szczerze mówiąc średnio wiem, co wybrać. Jednak decyduję się na sałatkę po grecku. Po zapłaceniu, czekam na przyjaciół i kierujemy się w stronę pustej ławki.

— Jeszcze godzina i zwijamy się do chaty - dodała z podekscytowaniem Lizzy.

— Siema, mam dla was dobrą nowinę  - zaczął z uśmieszkiem Asher, który przysiadł się do nas.

— No gadaj szybciej gościu, bo już sram w pory z tego napięcia  - zagaił Charlie.

— Impreza jest w sobotę, idziemy?  Załatwiłem wejściówki.

— A ty poważnie pytasz? - uniosła kącik ust Liz. - Oczywiście, że idziemy.

— Właśnie - dodał Charlie, wkładając do ust kilka frytek. - Jestem wampirem, buu.

— Jakimś chyba lewym - mruknęła Lizzy.

Przewróciłam oczami z rozbawienia.

— Mówcie za siebie, ja nie idę - fuknęłam, dalej kopiąc w sałatce.

— No weź, Aya. Będzie zajebiscie - szturchnął mnie ramieniem, Ash. - Przyda się rozluźnienie na początek. Dawaj.

Przewróciłam oczami.

— Okej, pójdę.

— Woah! Imprezkaaaa! - krzyknęła Lizzy, przez co prawie każdy znajdujący się w bufecie spojrzał na nasz stolik.

Przewróciłam oczami z lekką irytacją i wzrok skierowałam na wejście do stołówki. I lekko mnie zatkało.

Lekko.. to mało powiedziane.

Kiedy do stołówki wszedł pewien chłopak, moje oczy niemalże się przykleiły do niego. Jego brązowe włosy były rozczochrane w taki sposób, że wyglądał zarówno niedbale, jak i niewiarygodnie przystojnie.

Miał na sobie jedynie lekko rozpiętą koszulę od mundurka i rozwalony krawat.

To, jak pewnie się poruszał po stołówce, emanując pewnością siebie, przyciągało nie tylko moją uwagę, ale i wszystkich dookoła.

Mój zachwyt był tak wielki, że przez chwilę nie zdawałam sobie sprawy z tego, że mam otwartą buzię. Dopiero gdy Lizzy delikatnie mnie potrąciła i dotknęła mojej brody, wróciłam do rzeczywistości.

Desire Revealed Where stories live. Discover now