Rozdział 15

8.1K 270 60
                                    

♛ ♛ ♛ ♛
                    Rozdział piętnasty

Czekaj, kurwa, bo sie zgubiłem w momencie, gdy powiedziałaś, że poleciała straszna muzyczka - Powiedział charlie machając dłońmi w powietrzu. - Mów wolniej, bo sie zapowietrzysz

Wzięłam głęboki wdech.

Siedzimy na dziedzińcu szkolnym, a ja właśnie opowiadam Lizzy i Charliemu o sytuacji, która miała miejsce jakiś czas temu. Kiedy Diego wszedł mi do domu, a raczej włamał sie i.. postanowił postraszyć.

Nie wspominałam im wcześniej o tym zdarzeniu, ponieważ chciałam ten temat przemilczeć, ale teraz nie mam wyboru.

— Wlazł mi przez balkon i stał za mną w masce jakiegoś kościotrupa, czaicie? To było przerażajace. Prawie zawału dostałam.

— No i po prostu coś powiedział i potem wyszedł? Nic Ci nie zrobił?

Chwilę zawahałam się nad odpowiedzią.

— No tak. Coś tam powiedział, ale zbyt wielu szczegółów nie pamietam i wyszedł - westchnęłam, wplatając swoje palce we włosy. - I zjebali mi randkę.

— No, ale stara, całowałaś się z Connorem, wiec aż tak nieudana ta randka, to nie była - posłała mi dwuznaczne uniesienie brwi, Lizzy. - Jak było?

Przygryzłam wewnętrzną część policzka.

To pytanie wdarło się głęboko do moich myśli, sprawiając, że zaczęłam się nad tym zastanawiać. Pocałunek był...

Delikatny?

Cóż, to słowo nie oddaje całkowicie tego, co sie wydarzyło naprawdę. Był moment, gdy nasze usta się zetknęły i delikatnie zaczęły sie testować. Ale potem coś się zmieniło. Pocałunek stał się głębszy, namiętniejszy, a serce zaczęło mi bić mocniej.

Było.. idealnie.

— Było fajnie - stwierdziłam z uśmieszkiem.

— Skąd te zjeby w ogóle wiedziały gdzie masz randkę? - dopytywał Charlie. - To podejrzane.

Miałam ochotę przewrócić oczami i opieprzyć go za to, że znowu porusza ten temat. Nie chce psuć sobie atmosfery, przez tę bandę zjebow.

Ostatecznie wzruszyłam jedynie ramionami. Nie chce rozmyślać o tym w jaki sposób się dowiedzieli oraz.. ugh, po prostu nie chce o nich myśleć.

Chcę się cieszyć chwilą i mieć nadzieję, że nie spotkam ich do końca dnia w szkole. Potem wrócę do domu, zrobię swoje i będę żyć dalej.

— O kurwa, Lizzy mieliśmy racje - przyjaciel chwycił ramiona przyjaciółki i lekko nią potrząsnął. - To ta choroba. On na nią serio choruje. Amaya masz przejebane.

Zmarszczyłam brwi.

— O czym wy gadacie?

Przyjaciele popatrzyli na mnie, a ich spojrzenia przypominały więcej, niż tysiąc słów. W ich oczach dostrzegłam przede wszystkim współczucie, co sprawiło, że się zdziwiłam. Bardzo zdziwiłam.

Nagle Charlie zrobił poważną minę, splatając palce, a przy tym głęboko wzdychając. Rozpoczęło się dziwne, ale postanowiłam to przemilczeć i czekać na ich dalszy monolog.

Trochę nie rozumiem tego przedstawienia.

Rozglądałam się między nimi z dezorientacją. Nagle Lizzy, puściła smutną melodię, chwytając się za serce. Zaczęła pociągać nosem, co jeszcze bardziej mnie zszokowało.

Desire Revealed Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz