Rozdział 17

8K 274 120
                                    

                                          ♛ ♛ ♛ ♛
         Rozdział siedemnasty

Najgorszym uczuciem jest spóźnienie się do szkoły. Tym razem, w pośpiechu przebiegałam przez dziedziniec, starając się jak najszybciej dotrzeć do sali lekcyjnej. Serce mi waliło, a nogi pracowały na pełnych obrotach.

Nauczycielka od biologii nie będzie zadowolona, wiec już na starcie przygotowuje sie na opierdol.

Niestety Charlie nie mógł dzisiaj po mnie przyjechać, bo go w szkole nie ma. A ja zaspałam.

Wewnętrznie przeklinałam każdy kolejny krok, który mnie opóźniał. Moje płuca pracowały na wydolności, a oddech był płytki i szybki. Musiałam na chwilę się zatrzymać, podpierając się rękoma na biodrach, by złapać oddech i wyciszyć tą mocną galopadę serca.

Znowu ruszyłam do przodu w kierunku wejścia do budynku. Już jest pięć minut po dzwonku, a ja nawet nie weszłam jeszcze do środka.

I jak na złość przed budynkiem musiała stać ta wyjątkowa grupa idiotów, która była w trakcie palenia.

Przewróciłam oczami na ten widok, nie zwracając nawet najmniejszej uwagi na ich nonszalancję. Mój jedyny zamiar to wejście do szkoły, starając się ich uniknąć. Nagle usłyszałam głos zza pleców, który zatrzymał mnie w miejscu.

Szybko zacisnęłam pięść, a moje serce mocniej zabiło w piersiach.

— No proszę, nasza spóźnialska, Amaya - zagwizdał Caleb.

Przewróciłam oczami i zaczęłam iść dalej.

— Kotku, przyłącz sie do nas - zaproponował London. - Moze papieroska?

— Mozesz go sobie w dupe wsadzić co najwyżej - uśmiechnęłam sie wrednie.

Zaczęli sie śmiać, a moje spojrzenie padło przypadkiem na Diego, który opierał sie o ścianę, zaciągając sie dymem papierosowym. Patrzył w moim kierunku z intensywnym spojrzeniem, które przeszywało mnie na wskroś.

— Co ty taka zaborcza? - zapytał Caleb.

Podniosłam brwi.

— Zaborcza? Serio? - zapytałam z wyraźna frustracja. - Nie jestem zaborcza. Po prostu nie cierpię towarzystwa ludzi, którzy uważają się za królów szkoły i próbują narzucać innym swoje zdanie. W jednym skrócie nie trawie was, wiec pieprzcie się.

— Bardzo chętnie, ale z tobą, maleńka - zaproponował z uśmieszkiem. - Co powiesz na taki czworokącik?

Skrzywiłam sie.

— Jesteście obrzydliwi - syknęłam. - Musiałabym sie ostro pierdolnąć w głowę, by pójść do łóżka z którymś z was.

— Dziwka - syknął Caleb.

Zaśmiałam sie gorzko.

— Przykre, że nawet ona ciebie nie chce - puściłam mu oczko.

Zauważyłam, jak chłopak zacisnął szczękę ze złości, a w jego oczach wyraźnie iskrzyło niezadowolenie. Nieco poirytowana odwróciłam się od niego i rzuciłam ostatnie spojrzenie w stronę szatyna.

Desire Revealed Where stories live. Discover now