3. Uczucie, które zamarzło.

3.8K 188 144
                                    

Christian's POV:

Była taka piękna. Piękniejsza, niż zapamiętałem. Na chwilę nawet mogłem zapomnieć, że kiedyś ją widziałem. Rozmawiałem z nią. Znałem ją. Przez sekundę czułem się, jakbym dopiero przeżywał proces jej poznawania. Odkrywałem czy ma dołeczki, jaki kolor mają jej oczy ale z bliska. Jaki ma styl, jakie buty nosi.

Ale tą bańkę mydlaną przebiło uczucie bolesnego déjà vu, i wtedy wiedziałem już o niej wszystko, choć bardzo tego nie chciałem.

Mimowolnie zmarszczyłem brwi, widząc jak Valentina Carrera stoi kilka kroków od naszego stołu, tak jakby wróciła z trzyletniego wypadu do sklepu. Tak, jakby nic się nie stało. Dopóki nie zauważyła mnie. Otworzyła delikatnie usta, ale opanowała się na tyle szybko by prędko je zamknąć. W jej oczach widziałem dezorientację, która przyczyniła się do cięższego i wolniejszego opadania klatki piersiowej.

Przeszył mnie zimny, ostry dreszcz od stóp do głów. Poczułem ten sam ból, jak wtedy gdy wróciłem do pustego domu po kilkugodzinnych siedzeniu przy równie pustym oknie jej pokoju. Czułem niewyobrażalny ból, choć przecież stała już przede mną. Wróciła. Powinno być już dobrze.

Zamiast zrobić cokolwiek by właśnie tak było, usiadłem na swoje miejsce, patrząc jak Ivan rozgląda się zaskoczonym spojrzeniem. Uniosłem wysoko brwi, powoli zdając sobie sprawę że Valentina była dużym problemem, o jakim nie zdążył mnie wczoraj w pełni poinformować przez telefon.

Ten głupi jełop zamiast złapać ze mną kontakt wzrokowy, gapił się w blondynkę stojącą obok Valentiny jak ciele na malowane wrota. A mi zaczęły pocić się ręce, więc chowając je w kieszeniach płaszcza chciałem by ten symptom się natychmiast skończył.

Nie wiedziałem, czy ciepło ogarniające moje ciało było winą nagrzanych piekarników, ale definitywnie mogło prowadzić do tego, że czułem się tak jakbym był tuż przed straceniem przytomności.

Trzy dziewczyny na czele z June podeszły do naszego stolika. Blondyna emanowała szczęściem, i ekscytacją widokiem stolika pełnego, jak mniemała, jej nowych znajomych. Natomiast Valentina ciągnęła się za nimi jak cień. Ciężki, ciężki cień.

– Muszę już iść. – powiedziałem, odczuwając uścisk w klatce piersiowej. Nie mogłem oddychać, i nie wiem co mogło się stać gdybym został tam jeszcze dłużej.

– Nie zostaniesz z nami i nowymi koleżankami? – odparł niczego nieświadomy Hudson. On widział w nich tylko nowe foczki. A ja powód by zaszyć się w bibliotece, i jak na razie z niej nie wychodzić.

– Przykro mi. – udałem skruchę, wstając od stołu. Nastała niezręczna cisza, jakbym conajmniej powiedział że idę zabić jakąś dziewicę na kampusie.

– Na pewno? – naciskał Sam. Pewnie współczuł nowym koleżankom, że muszą oglądać moją zniesmaczoną minę, i chciał to jakoś zmienić.

– Tak. – rzuciłem, pakując a raczej wrzucając swoje rzeczy do torby.

Ivan odchrząknął, jakby nagle zdał sobie sprawę z dyskomfortu sytuacji. Wcześniej był zbyt zajęty egzaminowaniem ciasnej koszulki blondyny, by to w pełni dostrzec. Zmusiłem się, by nie przewrócić oczami.
Było to naprawdę ciężkie, zważając na okoliczności w jakich dane mi było zakończyć dzisiejszy poranek w kawiarni.

June zmroziła mnie wzrokiem. Gdybym teraz bez słowa wyszedł, dostałbym od niej w papę za nie okazanie kultury jej przyjaciółkom. Piszczałaby do mnie przez cały boży dzień, wyzywając mnie od dupków i innych skurwieli.

Czemu się nie przedstawiłeś, Chris?

Czemu nie możesz przynajmniej na chwilę nie zachowywać się jak dupek, Christian?

My Broken ArtistWhere stories live. Discover now