13. Przemoczony mimo parasolki.

3.3K 166 139
                                    

Valentina's POV:

Suzannę zapamiętałam jako zapatrzoną w Instagrama, ledwo wyrośniętą od ziemi czternastolatkę. Nie pamiętałam, by spędzała z Christianem dużo czasu, a jedyne dłuższe spotkanie ze mną było gdy wiozłam ją nieprzytomną na tyle swojego samochodu. Miała jeszcze dziecinną buzię, i chyba nie interesował jej mój związek z Christianem. Ani trochę.

Dlatego teraz siedziałam z zaciekawieniem, patrząc na nastolatkę z kruczoczarnymi włosami, lekkim makijażem na szczupłej twarzy. Nie nosiła już ogrodniczek, tylko ciuchy, jakimi pewnie dawno temu ukształtowała swój styl. Bardzo często uśmiechała się w moją stronę, i chętnie ze mną rozmawiała. Albo o mnie.

Piłam kawę, siedząc na przeciwko niej, jak i Christiana z Ivanem. Obok mnie rozsiadła się Penny i April. Z Hudsonem nie było kontaktu od rana, a para narzeczonych musiała przysunąć sobie krzesła z pobliskich stołów, siadając na dwóch odległych krańcach.

Z tego co mówił Christian, mieli zahaczyć o kilka najpopularniejszych punktów Seattle, ale za dużą szybą deszcz padał tak mocno, że na dobre zniszczył im plany. Cała zmoknięta trójka, choć mieli przy sobie parasolki, wparowała wcześniej do kawiarni, zastając nas już od dłuższego czasu rozmawiających przy stoliku.

– Więc nie, nie będę tu studiować. – podsumowała Suzie, gdy Ivan nacisnął na temat przeprowadzki do Seattle. Skrzywił się, ale nic nie powiedział.

– Całe szczęście. – prychnął żartobliwie Christian. Całe szczęście, że tylko ja i jego najlepszy przyjaciel bardzo dobrze wiedzieliśmy, jaka to była nieprawda. Najchętniej przywiązałby małą Suzie do swojego tyłka, i nosił przez całe życie żeby broń boże nic się jej nie stało.

Zacisnęłam wargi, by riposta prawie ulatniająca się z moich ust zaczęła się wycofywać.

– Byłoby fajnie. Wiesz, znałabyś już tu kogoś. – June wzruszyła ramionami.

– Tak, i miałabym całodobową ochronę. – wskazała na swojego opiekuńczego brata, który chcąc wyprzeć się zarzutów przewrócił oczami. – Czy ty wiesz, jaki on był upierdliwy w Waszyngtonie. Co nie, Valentina?

Wszystkie oczy zwróciły się na mnie.

– Eee, no... trochę – zająknęłam się, nie wiedząc co powiedzieć. Wolałam już udławić się kawą, niż coś teraz z siebie wydusić. – Bez urazy. – dodałam, by spojrzenie Christiana lekko złagodniało.

– Nie czuję się urażony. – odpowiedział z naturalną elegancją.

– Do tego masz jeszcze czas, nie pozwól sobie wejść na głowę takim głupkom. – powiedziała Penny do Suzie, jeszcze bardziej rozkładając się na krześle. Takim sposobem miałam jeszcze mniej miejsca, co wcześniej uznałam za niewykonalne.

Suzanna popatrzyła na nią z uznaniem.

– Mówisz o mnie? – fuknął Ivan.

– W szczególności. Dzisiaj wstałeś lewą nóżką? 

– Wiesz co, dziękuję że ktoś w końcu pyta o mój zły humor. – przyłożył rękę do piersi.

– Na tym skończmy. – przerwała mu Penny.

– Zacznijmy od tego, że ktoś mi zrobił kawał z ciążą mojej siostry. Przez to mało spałem. Siedem godzin. Wyobrażacie to sobie?

Wszyscy jak jeden mąż mruknęli pod nosem.

– Później ktoś zjadł mi moje ulubione płatki. – warknął w stronę Christiana.

– Te, które kupiłem dla siebie? Za swoje pieniądze? I podpisałem swoim imieniem? – blondyn uniósł brew.

My Broken ArtistWhere stories live. Discover now