26. Dorosłe dzieci.

2.9K 220 29
                                    

Christian's POV:

Prawdopodobnie nigdy nie widziałem Ivana tak potulnego, by skulony siedział w rogu naszego stolika, i nie był w stanie wymówić ani jednego słowa w moją stronę. Spotkaliśmy się, gdy wszyscy już mogli wyrwać się od swoich obowiązków i żartować z dwójki naszych przyjaciół podczas gdy oni siedzieli w ciszy, kontemplując swój dobór towarzystwa.

Ja za to byłem przeszczęśliwy z dwóch powodów.

Pierwszym był fakt, że mogłem przebrać się z tych idiotycznych ubrań, i zmyć dorysowane zmarszczki. Rozłożyłem się na krześle z szerokim uśmiechem, ubrany już w swoje, choć niezbyt eleganckie ciuchy. Podwinąłem rękawy swetra, jeszcze raz ciesząc się widokiem drugiego powodu, przez jaki byłem w cudownym humorze.

A była to naburmuszona Valentina w stroju wróżki. Wypożyczony kostium miał w zestawie landrynkowo różową sukienkę z potężną ilością tiulu, różdżkę, oraz urocze skrzydła z brokatem. Od siebie dodałem również białe rajstopy, i specjalne buty pasujące oczojebnym kolorem do jej stylizacji.

Już kilka, jak nie kilkanaście osób zawiesiło na niej wzrok. Na ulicy, wchodząc do kawiarni, czy nawet mijając ją przy przechodzeniu koło dużej szyby. Wszyscy posyłali jej zdziwione spojrzenia przeplatane rozbawieniem, co jeszcze bardziej potęgowało w niej chęć mordu.

Ale gdy mała dziewczynka, ledwo wymawiając słowa podeszła do niej, ciągnąc za różowy tiul i wołając mamę, cała złość z niej wyparowała. Gdyby nie jej miłość do małych dzieci, nie pozwoliłaby dziewczynce potrzymać magicznej różdżki, a co ważniejsze nie dałaby sobie zrobić wspólnego zdjęcia wykonanego przez mamę dziewczynki.

Teraz przegrana naszego zakładu gromiła wzrokiem swoją przyjaciółkę, która toczyła z nią bitwę na spojrzenie. Nie wyglądała na tak zawstydzoną jak Ivan.

– Coś tak czułam, wiecie? – przyznała Penny z triumfującym uśmiechem.

– Wiemy, Penny. – odezwała się April z lekką dozą irytacji. – Mówiłaś to już.

– Po prostu nie mogę nadziwić się swojej intuicji. – westchnęła z teatralnie ułożoną ręką na sercu.

– I to przez nią nasłałaś na nas dwójkę niestabilnych idiotów, którzy przebrali się za emerytów? – prychnęła blondynka. – Bez urazy.

– Absolutnie. – wzruszyłem ramionami, kierując głowę w stronę Valentiny. – A ty jesteś urażona? – zapytałem, przechylając się w bok.

Dziewczyna we wróżkowym stroju obdarzyła mnie lodowatym spojrzeniem, a ani jeden mięsień na jej niepasująco kamiennej twarzy nawet nie drgnął.

– Nie. – burknęła powoli.

– Nie tak się umawialiśmy. – czekając na ten moment, by ją poprawić, uniosłem w górę ostrzegawczy palec.

Valentina głęboko westchnęła, prawdopodobnie z samego dna swoich płuc.

– Nie każ mi tego...

– Zakład to zakład.

– Wróżka Cukiereczka nie jest urażona. – palnęła z delikatnym rumieńcem, gdy pozostali parsknęli głośnym śmiechem. – Wróżka Cukiereczka za chwilę rozszarpie Christiana na kawałki.

– Serdecznie odmawiam. – wyciągnąłem w jej stronę otwartą dłoń.

– Taka mądra, a taka głupia by zakładać się z Christianem. – dodał niezbyt zadowolony Sam, choć wcześniej próbował nie śmiać się z mojej wróżkowej dziewczyny.

– Gdybym nie była taka ufna co do mojej przyjaciółki, która zarzekała się, że nie jest z Ivanem. Poza tym, zawsze wygrywałam. – Valentina łypnęła na nią zdenerwowanymi oczami. – To bym wygrała. Widzicie jak to jest w tym dzisiejszym świecie? Zaufasz komuś, a później lądujesz w przebraniu wróżki.

My Broken ArtistWhere stories live. Discover now