30. W tym wszechświecie.

1.5K 168 64
                                    

Christian's POV:

– Co może pójść nie tak? – zaśmiał się nerwowo Sam, wkładając garnitur.

– Ewentualnie wszystko. – odpowiedział Ivan, pijąc ostatnie piwo z lodówki pana młodego. Zdzieliłem go ostrym wzrokiem, poprawiając swoją koszulę. – Czyli mieliśmy być mili, a nie szczerzy. – mruknął sam do siebie.

– Fakt. – westchnął drżąco brunet przypatrujący się swojemu odbiciu, po raz setny uśmiechając się by sprawdzić czy jego ząb jest dalej na miejscu. Od pory wypadku ciągle patrzy na swoje uzębienie, chyba ze strachu o utratę kolejnego zęba. A raczej o kłótnię z June, jaka byłaby po fakcie.

– Ale wszystko będzie dobrze. – dodał Ivan pod wpływem mojego spojrzenia. – Serio.

Do ślubu zostało parę ostatnich chwil na ostateczne poprawki. Cały dzień nie widziałem Valentiny, jakby to ona miała za mnie wychodzić, i nie mógłbym zobaczyć jej co najmniej do ceremonii by nie przynieść na nas pecha. Za to kilka porannych godzin spędziłem z panikującym panem młodym, marząc o posiadaniu przy sobie poradnika dla drużby.

– To tylko ceremonia. Gdy wyjdziecie z kaplicy, wszystko z ciebie zejdzie. – dodałem, patrząc się na ekran swojej komórki. Kolejny raz sprawdzałem, czy Valentina odpowiedziała na moje kilka wiadomości. Z negatywnym skutkiem.

– Wiem, ale co jak zapomnę swojej przysięgi? – zapytał, marszcząc brwi.

– Ej, specjalnie ci ją kleiłem na krawacie! – krzyknął Hudson, wchodząc do salonu. – Zdjąłeś ją?

– Stary, nie idę na kartkówkę w liceum, tylko na własny ślub. Nie założę tego. Bądźmy poważni.

Hudson mruknął pod nosem.

– Wszystko będzie dobrze, sam zobaczysz. Nawet jeśli zapomnisz tego co napisałeś, możesz mówić od serca, jakby nikogo oprócz was nie było na sali.

– Ale będzie, Christian. Będzie sto innych osób. A co jak zmieni zdanie, i ucieknie?

– Nikt nie będzie uciekał. – poklepałem go po plecach. – Szczególnie ona. Widziałem, jak wysokie ma buty.

– Na pewno dobrze wyglądam?

– Jest spoko.

– Spoko? Nie mogę wyglądać spoko, gdy ona będzie wyglądała jak najpiękniejsza dziewczyna na całej ziemi. A co jak dostanę zawału na jej widok?

– Zawały serca na weselach to akurat moja działka. Stresujesz się bez powodu. – parsknął Ivan, rozkładając się na fotelu w swoim czarnym garniturze. – Strzel sobie kilka kieliszków, i wyjdzie z ciebie istny poeta.

– I ty miałeś do mnie pretensje, że nie jesteś moim drużbą. – zwrócił się do niego pan młody.

A ten tylko uniósł ręce w geście obronnym.

– Nie miałem. Po prostu chciałem cię wkurzyć.

Sam przewracając oczami, wyprostował kołnierzyk swojej koszuli. Jego dłonie okropnie się trzęsły, a linia czoła otoczyła małymi kropelkami potu. Ciężko mi było patrzeć na jego zżerający od środka stres, ale wiedziałem że jeszcze kilka chwil, i będzie mógł odetchnąć na sali weselnej w towarzystwie swojej młodej żony, oraz kilku upitych przez szampana przyjaciół.

– Musisz być idiotą nawet na moim weselu?

– Kretynizm nie zna wyjątków.

Zerknąłem na zegarek, by wtrącić się do ich kłótni:

My Broken ArtistWhere stories live. Discover now