Rozdział I

135 13 12
                                    

To był ten dzień - wszystko szło zgodnie z myślą Gabriela. Po raz pierwszy od dawna czuł, że osiągnięcie celu jest blisko, nic nie było w stanie go zatrzymać. Dzięki jego sojuszowi z Tomoe Tsurugi przejął kontrolę nad prawie całym Paryżem, za pomocą cudownej mocy Asystenta - pierścienia będącego dziełem najwyższej technologii. Zastępował telefony i był o wiele bardziej podręczny, wystarczyło nosić pierścień na palcu i każdą sprawę dało się załatwić w mgnieniu oka. Dzięki temu wynalazkowi, on i Tsurugi mogli manipulować ludźmi, a to dawało im ogromne pole do popisu.

Tsurugi wiedziała kim jest Monarcha. I wiedziała również o jego kotaklizmie, który z każdym dniem zajmował coraz więcej miejsca na jego ciele. Była świadoma tego jak mało czasu posiada jej wspólnik. Czy to znaczy, że Nathalie została wymieniona? Można tak powiedzieć. Była tylko marnym narzędziem na drodze Gabriela, które zniszczone i wykorzystane przestało być potrzebne, wtedy gdy przestało być użyteczne. W czasie kiedy on i Tomoe planowali swoją intrygę, Nathalie cierpiała w samotności. Cała ta sytuacja ją przytłaczała. Każdy dzień wyglądał tak samo: kłótnie z Gabrielem o dobro Adriena, manipulowanie synem przez mężczyznę, pogarszające się zdrowie, zarówno jednego, jak i drugiego. Czy mogło być gorzej? Oczywiście, że tak. Zachowanie Gabriela w stosunku do Nathalie było po prostu podłe. Żadnego szacunku, żadnej empatii, współczucia, poczucia winy, wyrzutów sumienia czy w ogóle jakichkolwiek emocji niż tylko pogarda. W końcu teraz Nathalie stała się jego przeszkodą. Buntowała Adriena przeciwko Gabrielowi, który próbował go sobie podporządkować na potrzeby jego planów. A ona chciała dla niego tego samego co Emilie - żeby był szczęśliwy i żeby sam mógł dokonywać wyborów w życiu. Czy Gabriela to obchodziło? Ani trochę. Dla niego liczyły się tylko jego cele, a nie potrzeby i prośby jego bliskich. Kim więc byli dla niego Adrien, Emilie i Nathalie? Członkami rodziny, ważnymi osobami w jego życiu, a może tylko pionkami w jego marnej grze? Swoją drogą, bardzo nieudana rozgrywka... A on próbował zacząć ją od początku. Tyle, że to nie było takie proste. By osiągnąć cel, potrzebne było poświęcenie. Wszystko ma swoją cenę. Za każdy czyn trzeba ponieść konsekwencje. Czasem bardziej, a czasem mniej poważne, ale każde działanie niesie za sobą skutki.

Zadowolony mężczyzna energicznie wyskoczył z gabinetu i skakał po całej rezydencji w rytm muzyki. Stukot podeszwy jego butów harmonijnie dostosował się do melodii. Gabriel wbiegł na schody, by zaraz potem zjechać z ich barierki, pstrykając przy tym palcami. Zeskoczył na środek rezydencji, obkręcił się dookoła i wtedy całą jego zabawę zepsuła Nathalie, która stała na przeciwko niego z niezadowoloną miną. Mimika jej twarzy przedstawiała odrazę i pogardę do osoby, którą niegdyś tak szanowała. Ale również i zmęczenie. Kobieta uniosła jedną brew do góry. Lecz jej widok nie zraził Gabriela, który pochwycił ją za dłoń i porwał do tańca.
-Co Ty wyprawiasz?! - krzyknęła oddychając go. Jednak on pochwycił ją za brzuch i znów zbliżył do siebie.
-Mamy cudowną okazję, by świętować. Dołącz do mnie, Nathalie. - rzekł odpinając jej protezy.
-Przestań! - sprzeciwiła się jego czynowi, lecz było już za późno, gdyż protezy poleciały na ziemię z dobrze słyszalnym hukiem. Jednak ona wciąż stała. Jakim cudem, skoro nie miała czucia w nogach od dobrych kilkunastu tygodni? Poczuła na swoich plecach jego dłoń.
-Zatańcz ze mną. Będę Cię trzymał. - rzekł z uśmiechem. Trudno było stwierdzić czy jego uśmiech był szczery. To już nie była ta sama osoba. Miał inne cele, ale także intencje, a co za tym idzie, każde jego działanie mogło być "po coś". Trudno było rozgryźć o co mu chodzi. A że Nathalie nie miała raczej zbyt wielkiego wyboru to była zmuszona z nim zatańczyć. Nie mogła go przecież zdenerwować - był jedynym jej podparciem. Gdyby się go nie trzymała, już dawno znalazłaby się na podłodze. A obecny Gabriel był bardzo nieprzewidywalny, więc nigdy nie wiadomo co mógłby zrobić pod wpływem złości.

Podczas tańca Nathalie poczuła, że jego twarz drastycznie zbliża się do jej twarzy. To sprawiło, że poczuła się niekomfortowo. Parę razy udało jej się odsunąć głowę, jednak ostatecznie nie wytrzymała i kiedy mężczyzna próbował położyć swoje usta na jej, wykonała szybki, ale energiczny zamach ręką i wycelowała w jego twarz. Rozpędzona dłoń uderzyła z całej siły w jego policzek. Wokół rozległ się nawet dźwięk plaśnięcia, natomiast muzyka ucichła. Gabriel popatrzył wrogim wzrokiem na kobietę, po czym jej oddał. Jednak Nathalie nie dostała w policzek a prosto w oko, upadając przy tym na ziemię. Była tak słaba, że dodatkowo uderzyła twarzą o ziemię. Tego się po prostu nie spodziewała. Nie była przygotowana na taki czyn, nawet po tym wszystkim czego już doświadczyła. Podniosła lekko głowę i spojrzała na niego żałośnie. Powieka opadała jej na jedną gałkę oczną bardziej, przez co miała zaburzone pole widzenia, a wokół oka zaczynał formować się siniak.
-Dlaczego? - wybełkotała.
Teraz wyraz jego twarzy bardzo się zmienił. Patrzył na nią z góry, ze srogim wyrazem twarzy i ogniem w oczach.
-Ponieważ moja droga, ktoś musi Ci tutaj przemówić do rozsądku.
Mężczyzna tym razem złośliwie się uśmiechnął, by następnie odejść stamtąd poprawiając swoją białą marynarkę i zostawiając leżącą asystentkę na podłodze. Odchodząc dodatkowo specjalnie nadepchnął jej na dłoń. Syknęła z bólu, ale on się tym nie przejął. Znów zagrał na jej emocjach, znów ją wykorzystał, znowu poniżył. I to po tym wszystkim co dla niego zrobiła.

"Wielki Finał" (Miraculous Gabenath)Where stories live. Discover now