Rozdział XXIX

64 9 5
                                    

Nastała chwila milczenia, którą przerwał Gabriel - Nathalie... - rzekł z zamkniętymi oczami.
-Tak?
-Ja chyba... umieram... - spod jego powiek wypłynęła gorzka łza, pełna żalu.
-Jak to?! Nie! Nie zostawiaj mnie tu samej po raz drugi! Wytrzymaj jeszcze chwilę, zabiorę Cię do szpitala... - zadecydowała podnosząc się. Mężczyzna złapał ją za nogę.
-Nie ma sensu. Jest już za późno... - to rzekłszy jego głowa osunęła się bezwładnie na ziemię. A jednak Nathalie się nie poddała. Chociaż był od niej o wiele cięższy, wzięła go na ręce i przeniosła w bezpieczniejsze miejsce. Znalazła w kieszeni jego spodni telefon komórkowy i zadzwoniła po pogotowie. Teraz wystarczyło tylko czekać. Czekać i zdążyć. Siedziała skulona na chodniku, trzymając go na swoich kolanach. Resztkami ubrań zatamowała mu krwawienie - i tak były całe poobrywane. Głaskała go po głowie i ciągle mówiła do niego czule:
-Moje kochanie... wytrzymaj jeszcze chwileczkę... jesteś odważny... - Gabriel uchylił lekko powieki. Spojrzał na nią przez sekundę i znów je zamknął. Nathalie gładziła mu włosy i czoło. Potem złożyła pocałunek na jego policzku.

Wreszcie przyjechało pogotowie. Ratownicy medyczni od razu się nim zajęli. Jeden z nich spostrzegł, że kobieta również jest ranna.
-Panią też się trzeba zająć.
-Ale najpierw ratujcie jego, ja mogę zaczekać!
-Ale Pani wygląda o wiele gorzej! Twarz, głowa, noga. - Nathalie złapała się za klatkę piersiową i zgięła się w pół, wydając z siebie tylko cichy wdech. - Zaraz Pani stanie serce.
-Ale ja nie mam serca... - wydusiła. Dwaj mężczyźni złapali ją za ramiona i wnieśli do samochodu.
-Proszę się położyć.
-Nie. Nie trzeba. Możemy już jechać? On zaraz umrze! - znów zaczęła szybko oddychać.
-Spokojnie. Proszę wziąć głęboki oddech... - lekarz starał się ją uspokoić, ale mu to nie wyszło, bo kobieta nagle zemdlała.

***

Gabriel otworzył szeroko oczy i gwałtownie się zerwał. Rozejrzał się dookoła. Znajdował się w jednym z pomieszczeń szpitalnych. Wewnątrz była tylko jedna kobieta, która właśnie podłączała mu kroplówkę.
-Gdzie jest Nathalie?! - to pierwsze pytanie jakie padło z jego ust.
-Proszę się położyć. Jest Pan w bardzo złym stanie. Nie może się Pan stresować.
-Więc mów gdzie jest Nathalie! - rozkazał, a jedno z podłączonych do niego urządzeń zaczęło pikać.
-Pani Sancoeur leży w sali obok.
-Chcę się z nią zobaczyć!
-To niemożliwe. Jest w takim szoku, że nikomu nie daje do siebie podejść. Jak pan doktor chciał się zbliżyć to rzuciła w niego kroplówką. Pielęgniarka musiała zabandażować panu doktorowi nadgarstek, a potem chciała podłączyć Pani Sancoeur kroplówkę, ale wtedy ta rzuciła w nią butem. Wtedy pan doktor bandażował rękę pielęgniarki. Dlatego byliśmy zmuszeni ją uśpić, bo bez tej kroplówki by nie przeżyła.
-Dajcie mi ją zobaczyć! - powtórzył.
-Nie może Pan się stąd ruszać. Musi Pan zaczekać.
-Jak długo?
-Bo ja wiem. Kilka dni na pewno. Dopiero co ją ponownie wybudzili i musi dojść do siebie.
-Nie zamierzam tyle czekać. - zadecydował i po prostu wstał. Nie obchodziło go jakie to będzie miało konsekwencje dla jego zdrowia. Pielęgniarka próbowała go zatrzymać, lecz on bez wahania ją wyminął i wszedł na salę, w której znajdowała się Nathalie. Gdy otworzył drzwi zobaczył ją siedzącą na łóżku i wpatrującą się w okno. Kobieta początkowo go nie zauważyła, lecz po chwili gdy się odwróciła, aż zaniemówiła. Do jej oczu napłynęły łzy.
-Proszę natychmiast wrócić do siebie! - rozkazała pielęgniarka, lecz mężczyzna całkowicie ją zignorował. Jego wzrok skupił się na Nathalie. I patrzyli tak sobie długo w oczy, póki Gabriel znów nie zemdlał. Zrobiło się zamieszanie. Każdy coś mówił, dookoła biegali lekarze, pielęgniarki coś wołały. Do Nathalie jeszcze to wszystko nie dochodziło, za dużo się działo, a ona wciąż była po lekach uspokajających. Wstała z łóżka i pomimo strasznego bólu jaki odczuwała w lewej nodze, bolącej klatki piersiowej i krwawiącej dłoni, z której właśnie wyrwała kroplówkę, zbliżyła się do niego.
-Nigdy nie było nam dane być razem. Może chociaż uda nam się razem umrzeć, mój kochany. - to rzekłszy osunęła się wprost na jego ciało.

***

Czuła czyiś dotyk na swoich włosach. To było bardzo przyjemne uczucie. Poczuła też coś miękkiego pod głową, ale to nie była poduszka - to był czyiś brzuch. Z większą energią podniosła głowę, by zdać sobie sprawę, że to był Gabriel. Byli bardzo blisko siebie. Mężczyzna delikatnie się uśmiechał, ale nadal milczał. Nathalie spojrzała w bok - za oknem świeciło piękne słońce. Potem skierowała swój wzrok w drugi bok - wciąż byli w szpitalu, ale tym razem znajdowali się  wspólnie w jednym pomieszczeniu.
-Nic Ci się nie stało? - spytała ożywiając się jeszcze bardziej.
-Wszystko jest w porządku. Jak Ty się czujesz?
-Źle...! - zapłakała i rzuciła mu się na szyję. Mocno go przytuliła.

"Wielki Finał" (Miraculous Gabenath)Where stories live. Discover now