Rozdział VIII

63 9 2
                                    

-Zgadza się. - odparła z pewnym siebie uśmiechem i przystąpiła do walki z wrogiem. - Poddaj się, Gabriel! W taki sposób nic nie osiągniesz! - krzyknęła. Jej słowa zdziwiły go jeszcze bardziej.
-Skąd Ty...? A z resztą nieważne! Nikt mnie już nie powstrzyma! - krzyknął i chciał zadać cios, lecz wtedy Marinette przywołała kotaklizm i cała podłoga się zawaliła. Oboje znaleźli się w kryjówce Monarchy. Tam także toczyli ze sobą zaciekły bój dopóki miraculum motyla nie spadło z mostu do wody. Czarnodronka podeszła do bezbronnego Gabriela. Mimo, że nie miał już mocy wycelował pięścią w dziewczynę, lecz ona odepchnęła jego atak.
-Przestań. To do niczego nie prowadzi. Pogódź się z porażką. Wystarczy jedno moje słowo, a mogę zmienić wszystko we wszechświecie. Nie masz już szans.
Cała determinacja wymalowana na twarzy mężczyzny została zastąpiona przez żal. Załamany uklęknął na ziemi a dziewczyna zbliżyła się do niego.
-Ja tylko... chciałem odzyskać żonę...
-Wiem o tym. - rzekła pełna spokoju i pokazała mu telefon, na którym było nagranie Emilie.
-Dbaj o Adriena. Spraw, by był szczęśliwy. Ma Ciebie i Nathalie. Wiem, że dobrze się nim zaopiekujecie. Bądź silny, Gabriel. Bardzo Was kocham. - mówiła Emilie.
Z jego oczu zaczęły kapać łzy. Słone krople były teraz wszędzie - na jego policzkach, kolanach, na podłodze i na telefonie.
-Przepraszam... Zawiodłem! I wszystko zepsułem! Zniszczyłem nasze życie.. a teraz to już bez znaczenia... to koniec... ja tylko chciałem odzyskać żonę... a doprowadziłem do upadku całą naszą rodzinę!
-Rozumiem, że za nią tęsknisz. Adrien również. Ale on nauczył się żyć bez Emilie. Pogodził się z losem. Teraz Twoja kolej.
-Ale ja nie umiem. Poza tym już jest za późno... Adrien miał mnie i Nathalie a teraz nie będzie miał już nikogo. Ja zaraz zniknę, Nathalie też zostało niewiele czasu... - tu popatrzył na Biedronkę, ale jej wyraz twarzy był jakiś inny. Tak nagle spoważniała. - Co z nią?! - zawołał przestraszony.
-Ona... zmarła... - dziewczyna spuściła wzrok a następnie popatrzyła smutno na Gabriela.
-Jak to?! - krzyknął a z jego oczu popłynęły łzy. - Ja... ja ją... zabiłem... - projektant złapał się za głowę. - To koniec... Adrien zostanie sam i to z mojej winy!
-Jeszcze nie jest za późno. Wszystko można naprawić. - dziewczyna położyła dłoń na jego ramieniu.
-Masz rację! - Gabriel nieco się ożywił. Podniósł głowę i tym razem to on położył dłonie na jej ramionach. - Masz moc absolutną! Możesz spełnić życzenie! Możesz wszystko naprawić! Na przykład przywrócić do życia Emilie!
Czarnodronka pokręciła wolnym ruchem głową.
-Nie mogę tego zrobić. Równowaga we wszechświecie nie może zostać zaburzona. Wszystko ma swoją cenę. Za każdy nasz czyn musimy płacić. Każda decyzja ma swoje konsekwencje, których musimy być świadomi i za które później bierzemy odpowiedzialność. Jeśli ożywię Twoją żonę ktoś będzie musiał zająć jej miejsce. Nie możemy pozbawić życia niewinną osobę. Ale - tu dziewczyna się wyprostowała i stanęła na przeciwko wciąż klęczącego Gabriela, wyciągając do niego dłoń - możemy wymyślić jakiś inny sposób.
-Dziękuję, ale ja... - projektant skulił głowę - już podjąłem decyzję! - krzyknął i odwrócił znów głowę w jej stronę kierując miraculum pszczoły, które wciąż miał na palcu, w jej brzuch. - Żądlić!
Marinette znieruchomiała a Garbiel zabrał jej oba miracula. Założył pierścień i kolczyki i chwilę potem pojawiły się przed nim oba kwami w postaci olbrzymich potworów.
-Jestem Tikki kwami tworzenia.
-Jestem Plagg kwami destrukcji.
Obie istoty stworzyły wielką fuzję.
-Jestem Gimmi kwami rzeczywistości. Co słychać mały człowieczku? Który mamy rok? - spytał olbrzym.
-Chcę spełnić swoje życzenie. - odparł stanowczo Gabriel. Następnie zdjął miraculum pszczoły a Marinette odzyskała wolność. Jednak nie mogła nic zrobić, gdyż była od nich oddzielona wielką różową ścianą.
-Gabriel nie! Nie rób tego proszę! - krzyczała waląc pięścią o ścianę. Gabriel zdjął resztę miraculów a także obrączki.
-Przekaż je proszę Adrienowi. I powiedz mu, że naprawdę bardzo się starałem żeby być dla niego dobrym ojcem.
-A więc czego sobie życzysz? - spytało Gimmi.
-Czytaj z mojego serca.
-Co ofiarujesz w zamian?
-Czytaj z mojej duszy.
-A więc, niech tak się stanie. - odezwało się kwami.

Nagle magiczna poświata uniosła Emilie z inkubatora i Gabriela ku sklepieniu. Miracula Biedronki i Czarnego Kota spadły na ziemię wraz z całą resztą biżuterii, a w pomieszczeniu zapanowała tak wielka jasność, że Marinette, aż przymrużyła oczy. Wielka biała mgła spowiła całą rezydencję, cały Paryż, a następnie cały świat.

I tak na niebie świeciło jasne słońce. Właśnie rozpoczęły się wakacje. W rezydencji Agrestów jeszcze nigdy nie rozbrzmiewało tyle śmiechu. Cała klasa Adriena i Marinette kąpała się w basenie lub grała w piłkę. Oni natomiast siedzieli na kocu i przyglądali się całej tej wspaniałej scence. Później oboje się pocałowali.
-Tak się cieszę, że znów tu jesteś, Adrien.
-I już zawsze będziemy razem. Teraz jestem wolny. - rzekł zadowolony i spojrzał na leżącą na leżaku Nathalie, która rozmawiała o czymś z Amielie zajmującą sąsiedni leżak. W promieniach słońca jej czerwone pasemko pięknie się mieniło. Chłopak mimowolnie się uśmiechnął, jednak po chwili posmutniał.
-Tęsknisz za tatą? - spytała Marinette.
-Tak... ale jednocześnie jestem też z niego bardzo dumny. Nie mogę uwierzyć w to, że poświęcił własne życie, by pomóc Biedronce uratować świat. Chciałbym być kiedyś taki jak on.
-Adrien. Nie musisz być taki jak on. Możesz być sobą. - rzekła dziewczyna.

"Wielki Finał" (Miraculous Gabenath)Donde viven las historias. Descúbrelo ahora