Rozdział VII

69 10 4
                                    

Złapała go za szyję i przyłożyła mu nóż do gardła. Głośno sapała, nie była w stanie złapać oddechu.
-I co teraz zrobisz? - spytał ze złośliwym uśmieszkiem Monarcha. - Zabijesz mnie? I tak zostało mi kilka godzin życia. Poza tym oboje dobrze wiemy, że nie pozbawisz Adriena ojca. Co niby mu powiesz, jeśli mnie zabijesz?
-Prawdę... - wybełkotała słabym głosem, a Monarcha jednym silniejszym ruchem odepchnął ją od siebie, tak, że obiła się plecami o ziemię, a nóż wypadł jej z ręki. Uniosła się na rękach i wpatrywała się w człowieka, którego niegdyś tak podziwiała. On patrzył na nią z góry, z wielkim wyrzutem, nawet nie gotowy by jej pomóc. Ostatnią rzeczą jaką widziała, były jego świecące mrocznym błękitem oczy. Potem obraz Monarchy jej się zamazał. Wszystko stało się niewyraźne. Na koniec pociemniało jej przed oczami. I zemdlała. A jednak jakieś resztki sumienia Gabriela się odezwały, gdyż nie pozwolił jej upaść na ziemię, a ją złapał. Zemdlona kobieta wpadła plecami prosto w jego ramiona. Mężczyzna wziął ją na ręce i wyniósł z kryjówki.
-Teraz nikt mnie już nie powstrzyma. - rzekł z szyderczym uśmiechem.

Z wielkim hukiem wszedł do sypialni Nathalie i położył ją na łóżku. Wycieńczona kobieta otworzyła zmęczone oczy i spojrzała na niego żałośnie.
-Wiedziałem, że w końcu mnie zdradzisz. Nie miałem tylko pewności kiedy. Ale odkąd zaczęłaś buntować Adriena zdałem sobie sprawę, że jesteś nieodpowiednią osobą, bym mógł Ci ufać. A jednak pozostaniesz mi wierna, aż do końca. - rzekł poważnym tonem, kiedy tylko znów przeszedł przemianę zwrotną. - A teraz sobie odpocznij. Pomyśl sobie, że to był tylko koszmar, który już niedługo się skończy. - powiedział spokojnym głosem włączając jej relaksacyjny filmik na Asystencie. - Zrelaksuj się i nie myśl już o niczym. - to rzekłszy po prostu wyszedł z jej sypialni i udał się znów do kryjówki.
-Władca Ciem był wielkim człowiekiem, a Ty... Ty jesteś nikim... - wybełkotała. Gabriel zatrzymał się w progu na dźwięk jej słów, jednak nawet nie drgnął. Zatrzymał się i słuchał, a kiedy skończyła po prostu wyszedł. Jej słowa nie zrobiły na nim żadnego wrażenia.

Żadnego poczucia winy za to jak ją potraktował. Zdradziła go. Tylko to było dla niego ważne i tylko na tym się skupił. Tak jakby ktoś wymazał gumką do ścierania ich dawne wspomnienia i to co przeszli. Bo to był tylko szkic. Szkic narysowany cienkim ołówkiem. A nie historia napisana długopisem, wobec którego gumka nie znaczy nic. Gabriela nie obchodziło dawne poświęcenie Nathalie, jej choroba, jej dbanie o szczęście Adriena. Bo to wszystko było teraz niczym. Ważne było dla niego to, że miał mało czasu, a Biedronka jak się okazało znajdowała się w jego własnym domu.

A jednak mógł ją zostawić umierającą na ziemii w kryjówce, a tego nie zrobił. Nathalie była wdzięczna, że chociaż miała możliwość umrzeć w wygodnym miękkim łóżku, a nie konać w męczarniach na podłodze. Czuła się jakby nigdy nic dla niego nie znaczyła. To ona czuła się zdradzona. Bo go kochała i podziwiała a on zachował się jak drań. Poza tym przegrała, nie udało jej się go powstrzymać. Zrobiła wszystko co mogła a jednak to było za mało. Teraz wystarczyło mieć tylko nadzieję, że Biedronka wszystko naprawi.

Marinette podbiegła do kobiety i wyłączyła nagranie z pierścienia.
-Gdzie jest Adrien Agreste? - spytała poważnym tonem.
-Jest bezpieczny... - odezwała się zachrypniętym głosem. - Ale Ty nie...
-Słucham? Dlaczego?
-Monarcha wie, że tu jesteś... i Cię szuka... tak samo wszyscy ludzie opętani przez Asystenta... - to mówiąc podała jej telefon, na którym wyświetliło się zdjęcie Gabriela, Emilie i Adriena sprzed kilku lat. - Nie pozwól mu spełnić życzenia. Zrób to dla niej... i dla Adriena... - tu kobieta ostro zakaszlała. Biedronkę zaniepokoił jej stan.
-Może zabiorę Cię do szpitala. Nie wyglądasz dobrze.
-Nie pomoże mi już żaden lekarz... Jestem poza wszelką medycyną. Użyłam miraculum pawia, kiedy było uszkodzone... - kobieta ostro zakaszlała i złapała Biedronkę za nadgarstek.
-A więc to jest... Mayura... - ten ważny wniosek przeleciał jak błyskawica przez jej umysł.
-Tylko Ty możesz uratować świat... ale musisz być ostrożna... Przemień się! Przemień się! - krzyknęła. I to były jej ostatnie słowa, bo zaraz potem zemdlała. A kto wie czy nie zmarła.
-Co? Dlaczego? - zawołała Marinette i próbowała obudzić Nathalie. - Czekaj! Mam jeszcze kilka pytań! Obudź się!

Wszystkie próby obudzenia jej poszły na marne. To koniec. A może raczej początek? Początek wielkiej bitwy, którą miała stoczyć zaraz z Monarchą. Nagle z magicznych portali wyłoniło się mnóstwo klonów opętanych przez technologię Asystenta. Marinette była zmuszona ukryć się w jednej z szafek w kuchni Agreste'a. Wtedy też dowiedziała się, że musi użyć również miraculum Czarnego Kota, które oddał jej Adrien. W końcu wciąż znajdował się w więzieniu i nie mógł się przemienić, bo ojciec dowiedziałby się o jego sekretnej tożsamości. Marinette siedziała w szafce i myślała jak sama ma stawić czoła swojemu wrogowi.
-Gabriel Agreste to potwór! Pozwolił skonać własnej asystentce. Jak ja mam go pokonać używając obu miraculów, które są jednocześnie jego celem? Przecież on ma całą resztę mojej biżuterii. I co miała na myśli Nathalie mówiąc, że mam przejść przemianę zwrotną? A no tak! Oni szukają Biedronki, ale nie Marinette i nie... Czarnodronki! - wtedy też poczuła jak Monarcha ciągnie ją za nogę.
-Marinette Dupain-Check?! - spytał zdziwiony. 

"Wielki Finał" (Miraculous Gabenath)Where stories live. Discover now