Rozdział XVI

52 8 1
                                    

Nazajutrz rano kiedy Gabriel wszedł do kuchni zastał tam nie tylko Nathalie, ale i jakiegoś nieznanego mu mężczyznę. Oboje rozmawiali siedząc przy stole i ewidentnie bardzo dobrze się bawili, bo Nathalie śmiała się cicho stojąc przy blacie i nalewając mu kawy. Również i z jego twarzy nie znikał uśmiech. Zanim Nathalie zdążyła się odwrócić i zauważyć Gabriela, on już wyszedł z pomieszczenia. Nie wiedział, jak ma się czuć w tamtej chwili. Zdradzony? Przecież on i Nathalie nie byli w żadnym związku. Porzucony? Przecież Nathalie go nie wymieniła. Zastąpiony? Przecież nikt nic nie mówił o tym, że ktoś zajmie jego miejsce. A jednak lekkie uczucie zazdrości się w nim obudziło. Idąc tak przed siebie natknął się na Adriena.
-Co to za mężczyzna w naszej kuchni? - spytał na wstępie syna.
-Ale kto... aaa już wiem o kogo Ci chodzi. To jest Bogdan - przyjaciel Nathalie. Przychodzi czasem do nas. Odwiedza ją. Wtedy razem rozmawiają i się śmieją. Nathalie wygląda przy nim na szczęśliwą. - stwierdził chłopak a w jego ojcu się zagotowało.
-Ale skąd on się tu wziął?
-Przyjechał samochodem godzinę temu.
-Dlaczego?
-By spędzić czas z Nathalie i zjeść z nami śniadanie. Tato, wszystko okej? - spytał lekko zaniepokojony, bowiem jego ojciec wyglądał jakbym miał zaraz kogoś uderzyć.
-Tak. - odparł przez zaciśnięte zęby. Potem oboje weszli do kuchni. Adrien przywitał się z Bogdanem męskim i równocześnie koleżeńskim uściskiem dłoni, a Nathalie przedstawiła sobie nawzajem mężczyzn.
-To jest Gabriel, ojciec Adriena. Gabrielu, to jest Bogdan, mój przyjaciel.
-Miło mi Cię poznać. - rzekł przyjacielsko Bogdan, wyciągając dłoń do projektanta.
-Wzajemnie... - odrzekł wciąż poirytowany mężczyzna.

Przez całe śniadanie był w koszmarnym nastroju, ponieważ ciągle wysłuchiwał rozmów Nathalie i Bogdana, które bardzo dobrze się kleiły. Nathalie rzeczywiście wyglądała na zadowoloną, co chwilę się śmiała razem ze swoim przyjacielem. A co jeśli on wcale nie był jej przyjacielem? Co jeśli między nimi było coś więcej tylko, że starali się to ukryć? Gabriel nie mógłby znieść faktu, że Nathalie miałaby być szczęśliwa u boku innego mężczyzny. Z drugiej strony czy sam Gabriel miał jeszcze jakieś jakiekolwiek szanse na zdobycie jej serca? Po tym co zrobił, chyba bardzo marne.
Spoglądając na Bogdana wydawało mu się, że ma wszystko a jemu samemu wszystkiego brakuje. Wyglądał na bardzo bogatego, był umięśniony, dobrze ubrany, miał samochód, poczucie humoru, był przystojny i miał świetne relacje z jego synem. Nic dodać nic ująć. I co najważniejsze miał świetny kontakt z Nathalie. To ostatnie chyba najbardziej drażniło Gabriela.

Na koniec, gdy wychodził znów uścisnął dłonie z przedstawicielami płci męskiej, natomiast Nathalie mocno przytulił. Wtedy to Gabriel czuł już wszystko naraz: smutek, żal, gniew, frustrację, było mu przykro, był zazdrosny, czuł się zastąpiony i wiele, wiele innych. W jego sercu toczyła się taka burza, że sam nie potrafił już nazwać tego co w danym momencie czuł.
Kiedy wreszcie Bogdan opuścił rezydencję Gabriel poczuł ogromną ulgę. Wreszcie miał Nathalie tylko dla siebie. Niestety tylko pozornie, bo Nathalie musiała już wychodzić na ważne spotkanie a propo firmy. Miała tylko godzinę, bo tak dobrze spędzało jej się miłe chwile z przyjacielem, że straciła poczucie czasu.

Biegała po domu jak szalona w poszukiwaniu ubrań, kosmetyków i biżuterii. W takim nieładzie podobała się Gabrielowi jeszcze bardziej. Wpadła szybko do łazienki i chwyciła za eyeliner, nie zamykając nawet drzwi, tylko zostawiając je lekko uchylone. Była taka zdyszana, że aż ręka jej się trzęsła i nie mogła utrzymać eyelinera w dłoni. Gabriel, który właśnie wszedł do środka nie polepszył sprawy.
-Nathalie, bo zostało Ci jeszcze pół godziny! - otworzył drzwi do łazienki z wielkim hukiem. Wpadł do środka tak niespodziewanie, że Nathalie przejechała sobie eyelinerem po twarzy, kiedy akurat kończyła. Jednym, gwałtownym ruchem, odwróciła głowę w jego stronę i warknęła:
-Grr... mam zegarek!
-Ja tylko... chciałbym żebyś zdążyła na czas... - wybełkotał.
-Fajnie. Tylko, że teraz w ogóle nie zdążę! - krzyknęła pokazując mu policzek z czarną kreską.
-Zaraz coś na to poradzę. - rzekł i chwycił za wilgotną szmatkę żeby przetrzeć jej kosmetyk z twarzy.
-Nie dotykaj mnie. - kobieta odepchnęła go lekko. Wciąż nie miała ochoty na bliskie relacje z nim.

-Przepraszam... chciałem tylko pomóc... - to rzekłszy ewakuował się na dół.

Po chwili zbiegła tam także Nathalie, która energicznie zaczęła szukać odpowiednich butów w szafie.
-Powiesz mi ile czasu zostało? - spytała. Gabriel zadowolony, że wreszcie może się na coś przydać podniósł się z fotela, na którym siedział i energicznie zbliżył się do zegarka.
-Zostało Ci jeszcze dziesięć minut.
-Ile?! - spytała przerażona i chciała się podnieść, jendak wtedy uderzyła głową o półkę, która znajdowała się powyżej.
-Arhgg... - syknęła z bólu, łapiąc się za bolące miejsce. To było tak mocne uderzenie, że aż usiadła na podłodze. Gabriel widząc, że coś nie gra natychmiast do niej podbiegł.
-Co się stało? - spytał.
-Argg... uderzyłam się o półkę... - powiedziała przez zaciśnięte zęby.
-Pójdę po lód. - oznajmił projektant i po chwili był już z powrotem z okładem w ręku.

"Wielki Finał" (Miraculous Gabenath)Where stories live. Discover now