Rozdział XVIII

61 8 3
                                    

-Jesteś emopotworem?
-Słucham?! - To pytanie bardzo go zdezorientowało. - Oczywiście, że nie. Skąd Ci przyszło do głowy takie pytanie?
-Jesteś jakiś inny. Inny niż... zanim zniknąłeś. Przez Twoje zachowanie zastanawiam się czy jesteś tą samą osobą.
-Jestem... niestety. Ale wolałbym być kimś innym.
-Czemu nie próbujesz zdobyć miraculów? Znasz przecież tożsamość Biedronki?
-Zawarłem z nią sojusz, że nikt się nie dowie o naszych tożsamościach. Poza tym... zrezygnowałem już z tego. Teraz mam inne priorytety. - to mówiąc zapatrzył się w smutne oczy Nathalie.
-Rozumiem. - nastała chwila ciszy. - Dziękuję Ci za pomoc dzisiaj. - powiedziała wręczając mu kubek. - I za to, że na mnie czekałeś.
Mężczyzna odebrał od niej naczynie i nawet lekko się do niej uśmiechnął.
-Potrzebujesz jeszcze czegoś? - spytał.
-Jedyne czego teraz potrzebuję to się przespać. - kobieta wysiliła się na mały, zmęczony uśmiech.
-W takim razie Ci nie przeszkadzam. Dobranoc.
-Dobranoc.

Nazajutrz znów traktowała go z takim samym dystansem jak wcześniej. Nie chciała znów go wpuścić do swojego serca, bała się. Na szczęście on to rozumiał. Był świadomy tego, że na jej zaufanie musi sobie zapracować i to nie będzie łatwy do osiągnięcia cel.
-Mam dzisiaj spotkanie z dyrektorem przedsiębiorstwa. - powiedziała oschłym tonem poprawiając sobie włosy w lusterku w gabinecie, w którym oboje się teraz znajdowali.
-Czyli znowu nie będzie Cię przez cały dzień? - spytał smutno projektant. Nathalie zastanowiła się przez chwilę, a potem westchnęła w myślach:
-Sama nie wierzę, że to robię. - i rzekła - Jeśli chcesz możesz pojechać razem ze mną.
-Naprawdę? - spytał w błyskiem nadziei w oczach.
-Mhm.
-Oczywiście, że chcę. Już idę się ubierać.

Plotka o bohaterskim i szlachetnym czynie Biedronki bardzo szybko się rozeszła. Dlatego wszyscy urzędnicy w biurze z podziwem patrzyli na postać Gabriela Agreste'a.
Kiedy Gabriel i Nathalie czekali na przybycie dyrektora, mężczyzna skorzystał z okazji i wsunął jej do dłoni jakiś przedmiot.
-Chciałbym Ci coś podarować.
Nathalie uważnie obejrzała podarunek, po czym oddała mu go z powrotem do dłoni.
-Mówiłeś, że nie zasługuję na to, by ją nosić, że to dziedzictwo Waszej rodziny i niepotrzebnie mi ją dawałeś.
-Nie powinienem był Ci jej zabierać. Zasługujesz na nią jak nikt inny. - rzekł podając jej znów pierścionek.
-Nigdy nie będę taka jak Emilie.
-Nie chcę, żebyś była taka jak Emilie. Chcę, żebyś była sobą.
-Nie trzeba, naprawdę. - kobieta odsunęła jego dłoń i odwróciła wzrok.
-Nathalie, ale ja bym chciał...
-Powiedziałam, że nie trzeba. - odparła o wiele ostrzej niż wcześniej. - Nie potrzebuję jej, rozumiesz? Mam dość życia przeszłością. Zaczęłam wszystko od nowa, ułożyłam sobie życie bez Ciebie a Ty nagle znów się pojawiasz i wszystko mącisz! I co ja mam niby o Tobie myśleć? Jestem rozdarta, nie mam już na to wszystko siły. Jestem na Ciebie wściekła! Ale zaczynam wątpić w swoje spojrzenie na Twoją osobę, gdy widzę Twoje obecne zachowanie. Tylko, że wtedy przypomina mi się co mi zrobiłeś i... tak łatwo nie naprawisz swoich błędów! - kobieta złapała się za głowę, a Gabriel już więcej się nie odezwał.

Rozmowa z dyrektorem też przebiegła niezbyt pomyślnie. Nathalie była już poirytowana rozmową z Gabrielem a dyrektor, który nie chciał słuchać jej zdania też nie polepszał sytuacji. Wreszcie tak się poirytowała, że zaczęła się z nim kłócić.
-Nathalie, uspokój się... wyjdź na dwór, trochę ochłoniesz i...
-Daj mi spokój, dobrze wiem co robię! - krzyknęła poirytowana kobieta do Gabriela. Jak się później okazało - jej metoda, choć kosztowała ją wiele emocji, ostatecznie wyszła jej na dobre, bo dyrektor zgodził się na jej pomysł.

Wychodząc stamtąd korytarzem Gabriel nie mógł się nadziwić.
-Jestem pod wrażeniem. - zaczął.
-To znaczy?
-Wiedziałem, że masz dar przekonywania, ale byłem pewny, że on działa tylko na mnie. I tej metody jeszcze nie znałem. - zażartował sobie, by rozładować atmosferę, jednak jej wcale nie było do śmiechu.
Nagle poślizgnęła się o dopiero co wymopowaną podłogę i poczuła jak leci w dół. A jednak, choć się przewróciła, nie dotknęła ziemi, bo ktoś ją zdążył złapać. Z łatwością mogła się domyślić kto to był. Czuła jego dłoń na plecach. Patrzyli sobie prosto w oczy z zapartym tchem. Nagle Nathalie się odezwała:
-Możesz mnie wreszcie puścić? Czy będziemy się tak gapić na siebie przez kolejną godzinę?
-Ah, tak, już. - odparł zrezygnowany projektant i pomógł jej stanąć. Nathalie odgarnęła sobie włosy i spuściła wzrok. Potem cicho dodała:
-Dziękuję, że mnie złapałeś.
-Nie ma za co. - rzekł i chciał dotknąć jej ramienia, jednak ona znów się od niego odsunęła.
-Prosiłam, żebyś mnie nie dotykał. - powiedziała już spokojniej. A jednak te słowa sprawiły, że Gabriel zrozumiał, że nie ma szans na odzyskanie Nathalie, że to już koniec, wszystko to co ich kiedyś łączyło przepadło. Poza tym miał teraz dużą konkurencję w postaci Bogdana. Wszystkie te emocje się skumulowały. I tak padł ofiarą akumy.

"Wielki Finał" (Miraculous Gabenath)Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang