Rozdział XVII

58 8 2
                                    

-Możesz mi sprawdzić, czy nie rozcięłam sobie przypadkiem głowy? - spytała stając do niego tyłem i rozpuszczając sobie włosy. Gabriel pokrył się rumieńcem.
-Znaczy... ja mam... chcesz żebym...
-Och, po prostu przejedź mi ręką po włosach kilka razy i sprawdź czy czujesz coś pod palcami. Jakąś ranę, opuchnięcia albo zgrubienie.
-Oh, tak. Już, już. - zagubiony mężczyzna położył jej dłonie na głowie. Nie spodziewał się, że Nathalie poprosi go o takie coś. W końcu miał zakaz zbliżania się do niej i dotykania jej, a teraz ona sama o to prosiła. Zaczął delikatnie jeździć palcami po jej włosach. Czuł jak jeszcze bardziej się rumieni i dłonie zaczęły mu drżeć. Bał się, że zrobi jej przypadkiem krzywdę.
-Co Ty się tak trzęsiesz? - spytała zdziwiona kobieta odchylając lekko głowę w jego kierunku.
-Wszystko w porządku. Narazie nie masz żadnego zgrubienia.
-Ała! - krzyknęła nagle Nathalie. - To bolało...
-Przepraszam... najwyraźniej natrafiłem na to miejsce, w które się uderzyłaś. - rzekł i przystąpił do dalszego przeszukiwania jej głowy. Z każdą chwilą Nathalie czuła na ciele gęsią skórę. Z sekundy na sekundę Gabriel coraz bardziej subtelnie jeździł palcami po czubku jej głowy a jej włosy wplątywały mu się w palce. Co jakiś czas najeżdżał na jakieś bolące miejsce a jednak ona nic już nie mówiła. Było zbyt przyjemnie. Skoro tak bardzo go nienawidziła, to czemu jego dotyk był taki przyjemny? Dlaczego nie chciała żeby przestał? Nagle spadła na ziemię.
-I jak Wyczułeś coś? - spytała lekko się od niego odsuwając.
-Tylko kilka zgrubień, ale żadnego rozcięcia.
-Okej, dziękuję. Muszę już lecieć. Narazie. - rzekła pospiesznie i wyszła. Co jednak było dla Gabriela najlepsze? Na pożegnanie dotknęła jego ramienia. I wybiegła w rozpuszczonych włosach. Gabriel nadal trzymał jej gumki do włosów w dłoni. I wciąż stał tam jak głupek.

Do domu wróciła bardzo późno w nocy. Co ciekawe, Gabriel na nią czekał. Nie umiał zasnąć z myślą, że Nathalie jest gdzieś daleko stąd.
Drzwi otworzyły się bardzo cicho, jednak hałas był na tyle słyszalny, że Gabriel wiedział, że ktoś wchodzi do domu. Nathalie weszła na palcach na przedpokój. Światło palące się w kuchni trochę ją zdezorientowało. Przystanęła na wejściu i przypatrywała się drzwiom, zza których po chwili wynurzył się Gabriel.
-Nareszcie wróciłaś. Już się bałem, że stało się coś strasznego.
-Wszystko okej... - wybełkotała zmęczonym głosem i odwróciła się, by powiesić marynarkę na wieszaku. Jednak nie trafiła i ubranie spadło na ziemię. Westchnęła ciężko i schyliła się, by je podnieść. Kiedy ukucnęła, lekko się zachwiała i przytrzymała się dłonią podłogi.
-Co się z Tobą dzieje? - spytał zaniepokojony Gabriel zbliżając się w jej kierunku.
-Nic... tylko... jestem strasznie zmęczona... - to mówiąc znów powiesiła marynarkę na wieszaku. Już chciała iść do łazienki, kiedy zorientowała się, że wciąż ma na sobie obcasy. Znów ciężko westchnęła.
-Ahh... jeszcze buty... - schyliła się, ale znów się zachwiała i wpadła na ścianę.
-Nathalie! - Gabriel złapał ją od tyłu i pomógł jej wstać. Tym razem nie przeszkadzało jej, że ją dotyka. Była tak bardzo zmęczona, że chętnie położyłaby się w jego ramionach i tam zasnęła.
-Ale mnie stopy bolą... - wyżaliła się. - Samochód mi się zepsuł i musiałam wracać pieszo...
-Dlaczego do mnie nie zadzwoniłaś?
-Myślałam, że już śpisz. A z resztą nie zamierzałam się prosić. - kobieta skrzyżowała ręce. Potem znów się schyliła, żeby wreszcie zdjąć buty. Jednak Gabriel miał na to nieco inny plan. Ukucnął i posadził sobie kobietę na kolanie. Następnie sam zdjął jej obcasy. Nagle poczuł jak kładzie mu głowę na ramieniu i swoje dłonie na jego szyi. To była najmilsza rzecz jaką zrobiła w stosunku do niego odkąd wrócił. Postanowił skorzystać z okazji i spytał:
-Zanieść Cię do łóżka? - Nathalie pokryła się rumieńcem. Natychmiast odmówiła i zerwała się na równe nogi.
-Nie. Nie trzeba. Sama dojdę. - to rzekłszy ruszyła w kierunku schodów. Jednak Gabriel i tak wziął ją na ręce. Chciała coś powiedzieć, ale było jej tak wygodnie, że nie protestowała, gdy ją niósł. Oparła głowę o jego klatkę piersiową i zamknęła oczy. Otworzyła je dopiero, kiedy Gabriel kładł ją na pościeli.
-Jeszcze muszę zmyć makijaż i się przebrać. - jęknęła pocierając twarz dłonią i rozmazując sobie resztki make-upu.
-Jutro się tym zajmiesz, a teraz się prześpij. Przynieść Ci coś?
Nathalie zastanowiła się przez chwilę.
-Zrobisz mi herbaty?
-Oczywiście.
-Dziękuję. - rzekła już spokojniej i położyła głowę na poduszce zamykając oczy. Po chwili Gabriel wrócił z herbatą. Kiedy wchodził znowu do jej pokoju, otworzyła oczy i usiadła na łóżku. Wyciągnęła dłonie po ciepły kubek i przez pierwsze minuty rozkoszowała się przyjemnym zapachem ziół.
-Życzysz sobie coś jeszcze? - spytał mężczyzna. Nathalie spojrzała na niego pytająco. Czy podmienili jej Gabriela? W końcu ten projektant, który stał teraz przed nią był zupełnie innym człowiekiem niż mężczyzna, z którym walczyła o miracula. Czy aby na pewno był prawdziwy?
-Odpowiesz mi na kilka pytań? - spytała upijając łyk napoju.
-Oczywiście, moja droga. Wszystko co zechcesz.

"Wielki Finał" (Miraculous Gabenath)Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt