Chapter 8

549 23 1
                                    

#MTLvea


ACE

kiedyś


Wieczór był chłodny, gdy przechodziłem kolejnymi ulicami obrzeży Hunter Falls. Nigdy się tu nie zapuszczałem. Nie tylko dlatego, że to raczej szemrana okolica, a zwyczajnie moje osiedle jest praktycznie na drugim końcu miasta. Nie miałem też powodów, by wcześniej się tu zjawiać.

Podążałem drogą, którą wkazywało mi Google Maps, mając nadzieję, że wpisałem dobrze nazwę ulicy, którą przesłał mi Rainer dwie godziny temu. Gdy pierwszy raz go spotkałem, powiedział, że jego znajomi są organizatorami widowisk takich jak to, które ukradkiem zobaczyłem. Ale te walki są nielegalne. A to również oznacza, że ich istnienie, miejsca oraz członkowie to informacje ściśle tajne.

Nie mam zielonego pojęcia, dlaczego więc z taką łatwością przekazał je mnie. On tłumaczył to "iskrą", którą we mnie zobaczył. Twierdził, że nadaję się, by dołączyć. Nie wiedziałem, co o tym myśleć.

Rainer wziął ode mnie numer telefonu, mówiąc, że odezwie się przed którąś walką, wysyłając mi adres. Nie sądziłem jednak, że jego wiadomość rzeczywiście będzie ograniczała się do nazwy ulicy, numeru budynku i godziny. Żadnego powitania, rozwinięcia, czegokolwiek.

Przychodząc tam, nie za bardzo wiedziałem, co mną kieruje. Czysta ciekawość, która obudziła się we mnie, gdy zobaczyłem tamtą walkę "bez zasad"? Chęć spróbowania czegoś nowego? A może, ale tylko może, chciałem zacząć to robić, by pokazać Reganowi, że poradzę sobie bez jego pieprzonych pieniędzy.

Wiedziałem, że miał swoje powody, by wystawić mi to ultimatum, ale ja również miałem swoje, by nie być ideałem wśród nauczycielek. Nie miał prawa kontrolować mnie do tego stopnia, by wchodzić mi w dupę za każdym razem, gdy tylko zostawałem po lekcjach. Mierzył mnie swoją miarą przykładnego obywatela, który zwalczał świat przestępczości. Ale ja taki nie jestem i nie będę.

Robienie czegoś nielegalnego tylko dlatego, by pokazać samemu sobie, że jestem inny niż moi bracia nie jest najlepszym pomysłem. Ale jak narazie nie znalazłem żadnego lepszego, więc kto wie? Może Rainer zdoła mnie namówić i podejmę się tego wyzwania? Wszystko zależało od tego, co dziś zobaczę.

Aplikacja wyświetliła mi komunikat, że dotarłem na miejsce, więc zmarszczyłem brwi, rozglądając się. Jedynym budynkiem, który wyglądał na zdatny do użytku i z którego docierała do mnie cicha melodia, był bar umiejscowiony na rogu przecznicy. Wokół nie było żywej duszy i nie dało się ukryć, że poczułem dreszcz na plecach. Nie potrafiłem odróżnić czy wywołany był on ekscytacją, czy może strachem.

Uciekając przed chłodem wieczoru, przekroczyłem próg, a nieprzyjemna woń dymu papierosowego uderzyła we mnie niemal od razu. Skrzywiłem się, rozglądając po wnętrzu, które utrzymane było w lekkim półmroku. Większość stolików była pusta, ale przy paru można było znaleźć samotników popijających piwo z kufli. Nie to mnie interesowało, więc szybkim krokiem podszedłem do baru, przykuwając tym samym uwagę niemal wszystkich w lokalu. Moje kroki odbijały się echem mimo cichej muzyki country wygrywanej na starym radiu w kącie pomieszczenia.

Rękę bym sobie uciął, że nigdy w życiu nie przyszedłbym tu z własnej woli.

Za barem stał chłopak mniej więcej kilka lat starszy ode mnie. Włosy miał czarne, a spojrzenie mętne, jakby bardziej niż ja nie chciał tu przebywać. Kiwnął głową w moim kierunku, co jak przypuszczałem mogło być jednocześnie powitaniem jak i chęcią przyjęcia zamówienia. Jednak ja nie zamierzałem dziś pić, więc od razu przeszedłem do konkretów.

My Tainted LiarWhere stories live. Discover now