Chapter 17

453 33 1
                                    

#MTLvea


CHICAGO

kiedyś


Jak w każdy piątek Hunter Falls High School o tej porze świeciło pustkami, a na korytarzach można było spotkać jedynie jedną z niezbyt uprzejmych sprzątaczek. To był dla mnie idealny moment, by zaszyć się w pracowni plastycznej, gdzie czekał na mnie jeden z wielu niedokończonych obrazów. Nikt nie interesował się starym schowkiem na sprzęt, więc nie musiałam martwić się, że ktoś mógłby go zniszczyć.

Poprawiłam plecak na ramieniu, przekręcając klamkę. Drzwi stanęły otworem, a ja drgnęłam, gdy zamiast zwykle widzianej tam pustki, zastałam chłopaka siedzącego przed moją sztalugą. Zmarszczyłam brwi na ten widok, by zaraz później wypuścić z siebie głośne westchnienie.

Ace patrzył na mnie z uśmiechem, po tym jak wygodnie rozsiadł się na moim miejscu. Drzwi zamknęły się za mną z cichym kliknięciem, kiedy ruszyłam w jego stronę.

— Wystraszyłeś mnie — przyznałam, rzucając plecak na krzesło obok. Chwyciłam ciemne włosy, związując je niedbale z tyłu.

Nagle zrobiło mi się niesamowicie niezręcznie i nie miałam wątpliwości co do tego, że powodem było nasze ostatnie spotkanie. Krótkie wspomnienie jego ust przy moich wargach sprawiło, że oddech uciekł mi z płuc. To żałośnie niedojrzałe, że zaledwie jeden, prawdopodobnie nic nieznaczący, całus wzbudzał we mnie tyle emocji.

Tamtego dnia dokończyliśmy film odrobinę bliżej siebie niż zakładałyby granice przyzwoitości. Potem speszona powiedziałam, że muszę wracać do domu, a Ace bez słowa podwiózł mnie pod sam budynek, gdzie trzasnęłam mu drzwiami przed nosem, zanim zdążył powiedzieć choćby słowo. Dopiero w tym momencie dotarło do mnie jak żałośnie musiałam wtedy wyglądać.

Nie wiedziałam, dlaczego piątkowe popołudnie chciał poświęcić na siedzenie ze mną w pracowni, gdy jego kumple, jak zakładałam, szykowali się do kolejnej imprezy. Może lepiej było nie zwracać ku temu większej uwagi.

— Chciałem złapać cię w porze lunchu i zapytać, czy chciałabyś poświęcić mi trochę czasu po lekcjach, ale... — zaczął, ale zamilkł, przenosząc na mnie podejrzliwe spojrzenie. Zaczęłam więc odkręcać po kolei wszystkie farby, by tylko nie musieć utrzymywać z nim kontaktu wzrokowego. — Nie było cię na stołówce.

Nim zdążyłabym odpowiedzieć, dodał:

— I w bibliotece, tutaj też nie. Domyślam się, że żaden nauczyciel nie kazałby ci zostać na przerwie, bo nie znam większej kujonki, a więc... Hmm, unikasz mnie? — zapytał, przejeżdżając językiem po wnętrzu policzka, by ukryć uśmiech, który pchał mu się w kąciki ust. Nie sądziłam, że z taką łatwością rozszyfruje, że konfrontacja z nim była ostatnim, co dziś planowałam. Nie spodziewałam się także, że był zdolny przeszukać pół szkoły ze względu na mnie.

— Nie unikam, po prostu miałam coś ważnego do załatwienia w przerwie. — Zauważając, że nie wygląda na szczególnie przekonanego, postanowiłam zdradzić nieco więcej szczegółów. — Moja siostra ma jutro przedstawienie w szkole, dziś była próba generalna. Wczoraj do późna siedziałam nad jej strojem, a tata zapomniał go zabrać, gdy odprowadzał ją dziś rano. Pobiegłam więc w czasie przerwy, żeby nie czuła się gorzej od innych. Zależało jej na tym.

— Jesteś świetną starszą siostrą — stwierdził z przekonaniem, przez które nie mogłam powstrzymać się od drobnego uśmiechu. Gdy na niego zerknęłam, przyglądał mi się z nieprzeniknioną miną. W jego oczach zaś przez krótki moment zobaczyłam coś w rodzaju podziwu, ale mogłam to sobie jedynie wyobrazić. Może nawdychałam się za dużo farby.

My Tainted LiarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz