Rozdział.10.

7 1 0
                                    

Fuck Houston and Bitches

Siedziałam na ziemi i wdychałam powietrze w Bostonie, czułam, jak kropelki deszczu jedna po drugiej uderzają w moje ciało z coraz większą prędkością. Tym razem to niebo płakało nad moim losem, jedno wydarzenie kilka lat temu, po czym każdy mój krok doprowadzał mnie do tego momentu, w którym ledwo żyłam. Straciłam godność i szacunek do siebie, każda część mojej osoby była zgniła i nic nie mogło tego zmienić, ponieważ czasu ani czynów nie da się cofnąć. Tu nie chodziło o to, że zerwał ze mną chłopak, ale odszedł ode mnie jedyny człowiek, który nie musiał być związany ze mną krwią by zostać u mojego boku. Był, gdy go potrzebowałam, a sama nawet nie wiedziałam. Bolało mnie to tak mocno. Kiedyś bałam się zdrady, teraz sama zdradziłam i tak strasznie przerażało mnie to co teraz mógł czuć Ethan, przez co przechodził, co ja z nim zrobiłam? Mogłam zadawać sobie te pytania tygodniami, jednak co by to zmieniło, ile wniosłoby to do mojego życia? Nic. Musiałam się schować, do sklepu, pod most lub drzewo byle nie do domu. Głośny brzęk silnika, doszedł do moich uszu, przez co podniosłam głowę. Kawałek przede mną zatrzymał się całkowicie czarny motocykl, a na nim kierowca. Miał na sobie typowy strój do jazdy na tym pojeździe i skurzaną czarną kurtkę z kremowym futerkiem, jego głowę pokrywał pasujący do kompletu kolorem kask. Mój oddech przyspieszył, czy moja mama miała kochanka motocyklistę? Chociaż mógł to też być jakiś chory psychicznie gangster, jedno z dwóch. Niczym naćpana chwiejnie podniosłam się na nogi, mężczyzna zaczął pewnie kroczyć w moją stronę, kilka kroków przede mną zdjął okrycie głowy, potrząsnął głową, a następnie spojrzał na mnie. Przed moimi oczami stał Jason, kurwa Jason. Gdy mnie rozpoznał wydawał się dość zmieszany.

-Hej- powiedział- nie jest ci zimno?

Patrzałam na niego skołowana, przyjechał tu nie wiadomo po co z Houston i to w dodatku pod dom mojej mamy.

-Co tu robisz? -zapytałam wprost.

Skinął głową i spojrzał za mnie, czy on nie chciał patrzeć mi w oczy?

-Czyli przechodzimy do sedna sprawy? - znów wbijał wzrok w moją twarz- nie mam zielonego pojęcia Melissa. Po prostu to zrobiłem, bez żadnego celu.

Szukałam czegoś w jego wzroku, czegokolwiek co mogło dać mi znak, co się z nim dzieje, a znalazłam pustkę, cichą i zimną.

-Skoro już jestem, co powiesz na rozmowę? -zapytał.

Pewnie bym się nie zgodziła, gdyby nie fakt, że było mi cholernie zimno, nie chciałam dłużej tam siedzieć i potrzebowałam odskoczni, okoliczności były zbyt trudne, by powiedzieć mu "nie".

-Okej, ale na pewno nie tutaj -oznajmiłam.

Zmarszczył brwi, po czym łobuzersko się uśmiechnął.

-Jesteś zajebiście gościnna wiesz? -spytał ironicznie.

Przewróciłam oczami. Tak, potrafił być zabawny, ale po zerwaniu nie miałam ochoty na śmiech.

-Jedziemy tym?

Wskazałam dłonią na motocykl stojący za nim. Skinął głową, a ja zaczęłam iść w stronę pojazdu. Stanęłam tuż przed nim. Brunet otworzył siedzenie i wyjął z niego dodatkowy kask, który mi podał. Założyłam go na swoją głowę i zaczęłam zapinać przy brodzie, kiedy poczułam, jak Jason nakłada swoją kurtkę na moje ramiona. Małe ciarki obeszly moją skórę, ale te przyjemne, ponieważ w końcu poczułam trochę ciepła. Bardzo możliwe, że bardziej ogrzewał mnie jego dotyk, niż ubranie. Nie, musiałam wyrzucić te dziwne wspomnienia z głowy. Usiadł, a ja postanowiłam zrobić to samo, delikatnie się zachwiałam, ale w końcu mi się udało, objęłam mojego kierowce w pasie i ponownie usłyszałam ryk głośnego silnika. Dopiero, kiedy szybko ruszyliśmy zdałam sobie z czegoś sprawę, gdzie ja kurwa jechałam?! Nie miałam pojęcia, gdzie mogę się znaleźć za chwilę, a co jeżeli wywiezie mnie do swojej matki i ona mnie zabije? Bylaby do tego zdolna. Nasza prędkość była coraz większa, więc bez ukrywania tego, że się boję zacisnęłam na nim dłonie mocniej, kilka minut później poczułam, jak trochę zwalnia aż w końcu stanęliśmy. Całą drogę miałam zamknięte oczy, dlatego też nie miałam zielonego pojęcia, gdzie się znajdowaliśmy. Zeszłam na ziemię i zdjęłam zdecydowanie nie wygodnę nakrycię. Wzdrygnęłam się, a w dodatku przetarłam oczy w niedowierzaniu, kiedy moim oczom ukazał się szklany but. Lokal był nie czynny i wyglądał, jakby szykowano, go to przebudowy, za to ławki pod małym daszkiem zostały. Chłopak stanął przede mną z odkrytą już twarzą, wyjął z siedzenia piwo i papierosy z zapalniczką. Razem, jak w transie podeszliśmy do osłoniętych siedzeń, na każdym stoliku znajdowała się przymocowana popielniczka. Usiedliśmy na krótkich ławkach naprzeciwko siebie, brunet podał mi zielonego grubego papierosa razem z zapalniczką, na której znajdował się napis "Fuck Houston and bitches" przełknęłam slinę unosząc brwi.

Antique LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz