Rozdział.15.

9 1 0
                                    

Nadzieja

Moja głowa mocno bolała, kiedy powoli odwróciłam się na drugi bok. Chciałam jeszcze spać, ale suchość w gardle na to nie pozwoliła, nie mogłam wypowiedzieć słowa, ponieważ za bardzo mnie drapało, w dodatku mój brzuch dość głośno burczał w oczekiwaniu na jedzenie. Powoli się podniosłam i z pulsującą głową uchyliłam powieki, było ciemno, ale nie był to mój pokój. Nie do końca pamiętałam co się stało, dlatego też wiedziałam, że muszę się bardziej rozejrzeć. Postawiłam nogi na podłodze i poczułam chłodny dotyk butelki, gdy spojrzałam w dół zobaczyłam upragnione picie. Nie obchodziło mnie jaka była zawartość , po prostu zaczęłam je łapczywie pić. Nagła ulga dała mi do zrozumienia, że mogłam własnie napić się trucizny i zaraz umrzeć. Miałam na sobie to samo co ubrałam po pracy, dalej pamiętałam tylko przerwaną rozmowę z Margot. Zaczęłam iść w stronę drzwi, potknęłam się o nogę łóżka, ale szłam dalej ledwo widząc cokolwiek. Popchnęłam drzwi, na szczęście w kolejnym pokoju była tylko lampka i żadne światło nie przeszkodziło mi w rozeznaniu terenu. Przy ścianie po mojej lewej stał malutki aneks kuchenny i stolik z dwoma krzesłami, na środku kanapa a przed nią na ścianie po prawej średniej wielkości telewizor. Kolorystyka była niezbyt dobrana, ponieważ górował tam żółty, a meble były z ciemnego drewna, pomieszczenie o dziwo było małe. Dalej zauważyłam jeszcze jedno przejście prawdopodobnie do łazienki. Podeszłam do niego i próbowałam wejść do środka, jednak ktoś zamknął je na klucz, obok aneksu kuchennego, również znajdowały się drzwi, które prowadziły na korytarz. Wspomnienie o rozmowie z Jasonem naszło moją głowę powodując, że przypomniałam sobie o Victorze. Z tego co mówił Jason, ktoś chciał znaleźć mnie i jego, czy ja zostałam porwana?! Żółć podeszła mi do gardła, a głowa zaczęła pulsować jeszcze częściej, czułam jakby moje skronie uciskały mózg. Oddech stał się nie równy, postanowiłam usiąść, nie ryzykując spadnięciem. Schowałam się za kanapą mając widok na stolik, musiałam wydostać się po cichu. Plan nie mógł zostać zrealizowany, gdyż usłyszałam przekręcanie klucza i kroki, a więc ktoś był w łazience. Przyłożyłam dłoń do ust próbując się uspokoić, łzy zaczęły napływać mi do oczu, cicho łkałam w nadzieji, że nieznajomy mnie nie znajdzie i spokojnie wrócę do domu. Zaczęłam się trząść, dlatego zamknęłam oczy, szczerze wolałam nie wiedzieć, kiedy wyceluje na mnie broń. Słyszałam go coraz bliżej i bliżej, zatkałam uszy, chciałam odejść, jak to mówią w spokoju. Przygotowywałam się mentalnie, żegnaj mamo, Sam, Ethan... Dotyk. Miły dotyk ciepła, dłoń na moim ramieniu, objęcie, Jason. Był przy mnie, tak blisko i choć było to nieodpowiednie poczułam bezpieczeństwo. Schowałam się w jego szyję wciąż płacząc wstrząśnięta, zdziwiło mnie to, że życie nie przeleciało mi przed oczami. Jedyne co widziałam to moje myśli, wyobrażałam sobie nadchodzącą ciemność i ciągła samotność, zapomnienie o tym kim byłam.

-Ciii -uspokajał mnie- jestem przy tobie.

Nie rozumiałam, dlaczego był. Dlaczego się pojawił, po co przyjechał, jak los do tego doprowadził? Wolałam, kiedy byłam z Ethanem, gdy nie panikowałam i nie bałam się o swoje życie. To z nim byłam pewna, że jeżeli zginę to jedynie z własnej ręki, dawał mi bezpieczeństwo, nawet  w momentach, w których tego nie potrzebowałam. Jason za to pierw dawał mi tego przeciwieństwo, a potem grał dobrego do złej gry. Może nie chciał by tak było, ale odkąd się pojawił wszystko zaczęło się psuć, coraz częściej popełniam błędy. Nie mogę, jednak wszystkiego zrzucać na niego, pewne rzeczy były tylko i wyłącznie moimi grzechami.

-Dlaczego to zrobiłeś? -powiedziałam czując ciepło jego nagiej klatki piersiowej- Dlaczego na klatce schodowej się zbliżyłeś? -odsunęłam głowę- A ten pocałunek podczas wystawy i po co przyjechałeś Jason, muszę widzieć.

Uniosłam wzrok na jego twarz, chłopak siedział obok mnie, delikatnie uwolnił mnie z uścisku, a ja się odsunęłam.

-Czy mógłbyś, choć czasem zapytać o pozwolenie? -czekałam aż przeprosi.

Antique LoveWhere stories live. Discover now