꧁༺Rozdział 15༻꧂Dzień jeden ze spokojniejszych

43 7 15
                                    

  #DJBSwattpad na Twitterze
Co myślicie o tej historii? Jakie sceny chcielibyście tu zobaczyć?
Widzimy się za tydzień ❤️

            Violet

   Od ostatniej rozmowy z Diegiem, nie mieliśmy kontaktu. Ani ja, ani brunet, który skupiał się na moim psie, nie zważając na mój zbyt niski poziom cukru. Głaskał Pakusia po brzuchu, a co ten nie krył się z głośnym chrapaniem. Wtulił się w mojego psa, a ja jadłam kolejnego cukierka.

- Jednym z plusów, przyjaźni z tobą, jest ten oto słodki gościu.

- Dupek.

- Myślałem, że tchórz. - przewrócił oczami i położył się na plecach. Oparł swoją głowę o moje kolana i zaczął gapić się w sufit.

- Do bycia tchórzem już nie mało ci brakuje - skwitowałam.

Jeremi roześmiał się głośno i złapał za brzuch, a następnie spojrzał na mnie z grymasem. Jego rozbawione spojrzenie w sekundę zmieniło się na "już po tobie" Wstał i zawisnął nade mną.

- To, co? - zapytałam rozbawiona. - Friends to lovers?

- Boże, dziewczyno, weź tak znienacka nie strzelaj mi tymi motywami!

- A jak to teraz wygląda? - chciało mi się śmiać.

Dwojga przyjaciół. Na łóżku. Z psem, który się tej sytuacji, przygląda. Miałam niesamowcie dobry widok na Jeremiego. Trzymał swoje dłonie po obu stronach mojej głowy. Zawisł nade mną swoim ciałem.

- Tak, jakbyś zaraz miała odemnie dostać kuksańca w bok. Albo atak łaskotek. Zależy, co wybierzesz.

Wyszczerzył zęby w idealnym uśmiechu. Gdyby ktoś teraz wszedł tutaj i nas zastał w takiej pozycji, pomyślałby sobie, że cholera, coś się święci.

- A myślałam, że powiesz, że masz dziewczynę...

Zaczął mnie gilgotać bez przerwy, ja zgięłam nogi i przyciągnęłam je do brzucha. Śmiałam się tak głośno, że aż bolał mnie brzuch.

- Odzywał się do ciebie, Diego? - usiadł się obok mnie i patrzył na mnie z nieodgadniętym wyrazem twarzy. - Co? - przewróciłam oczami i założyłam ręce pod biustem.

- Nie. Nie odezwał się ani słowem. - nie potrafiłam odgadnąć o czym myślał, po raz pierwszy od bardzo dawna. - Zaintrygował cię, co?

- O czym ty mówisz, Jeremi? Jak ktoś mógłby mnie zaintrygować?

- Nie udawaj, bo znam cię dziesięć lat. - pogroził mi palcem, jak jakiejś małej dziewczynce. - To uczucie, kiedy ciągnie cię do kogoś nie ludzka ciekawość, by dowiedzieć o tej osobie czegoś więcej. - ponaglił.

- A to... - udawałam głupią. - Jest tajemniczy, to fakt, ale przecież każdy ma taki temat, o którym nikomu nie mówi.

Każdy walczy w bitwie i w wojnie, o której nikomu nie mówi.

- On tak bardzo chciałby cię bardziej poznać, że to aż dziwne Violet.

Zamyśliłam się. Jakbym widziała tamtego szatyna przed oczami. Chciałabym go widzieć szczęśliwego i nie załamującego się tym, co mu ostatnio powiedziałam. Powiedziałam prawdę, nie chciałam dawać mu znaków. Nie chciałam by pomyślał sobie Bóg wie co o naszej relacji. Nie chciałam żeby na mnie czekał, bo nie jestem gotowa na związek.

Jasne, odczuwałam to, co pisałam w swoich książkach i to nawet bardzo, ale gdyby historia miłosna działa się w moim życiu, prędzej bym została ze złamanym sercem niż happy endem. Moje serce było zbyt kruche na miłość i to wszystko, te uczucia. Uśmiechnęłam się lekko i spojrzałam prosto w oczy przyjaciela.

Dobrze jest być samymWhere stories live. Discover now