꧁༺Rozdział 18༻꧂Dzień kończący się ciszą teraźniejszości

40 2 14
                                    

#DJBSwattpad na Twitterze ꧁༺༻꧂

Adrenalina mało towarzyszyła mi w życiu. Zazwyczaj miałam podwyższony kortyzol i to było cholerstwo, bo nie mogłam spać, ani nie chciało mi się nawet jeść. Bóg mi świadkiem, że gdy jechałam powoli na desce wraz Jeremim, miałam zdecydowanie za wysoki puls, nie wspominając o ciśnieniu.

Miasteczko Fogii, już lekko zatapiało się w nocy, podczas gdy niektórzy dopiero zaczynali żyć. Nie dziwiłam się. Ja również wolałam noc od dnia. W nocy wszystko było inne. To też nawet nie zdziwiłam się, gdy godzinę wcześniej usłyszałam słowa przyjaciela, że nauczy mnie jeździć na desce. Chciałam wyrwać mu włosy z głowy, ale obserwowałam go i był trochę przybity, więc bez wahania przyszłam z nim tutaj.

Nie byliśmy tylko we dwójkę, bo jakaś grupka znajomych młodszych od nas, siedziała po drugiej stronie Shateparku i grała w jakąś grę. My nie należeliśmy do żadnej paczki przyjaciół. Byliśmy samowystarczalni. Przynajmniej tak było do momentu, kiedy nie zaczęłam chodzić na imprezy razem z Jeremi i nim poznałam Diega.

Właśnie.. Diego najpierw napisał do Jeremiego, że przyjdzie, później, że nie, bo nie ma ochoty. Nie potrafił się określić, był jakiś niezdecydowany, co chce robić. Ilekroć o nim pomyślałam, czułam sprzeczne emocje i to wcale nie takie pozytywne, jak wydaje się brunetowi. Przeczytałam zaadnotowaną książkę, obejrzałam każdy rysunek i byłam pod wrażeniem talentu. Jeremi nie wiedział, że teraz noszę tę książkę wszędzie, ponieważ uwielbiam oglądać rysunki Fernandesa. Moja matka codziennie wysyłała mi zdjęcie z wyjazdu z Scarlett i cieszyłam się, że odpoczywają. Diego miał dzisiaj tu przyjść, ale widocznie wybrał swoje własne towarzystwo.

Z głośnika leciała muzyka zespołu Chase Atlantic, a ja zachłysnęłam się śliną, gdy usłyszałam pierwsze wersy Slow down. Nie uszło to uwadze bruneta, który odrazu przestał odpychać nogą deskę i z dziwnym uśmiechem, spojrzał na mnie. W głowie miałam te wszystkie obrazy w mojej książce, gdzie choćby chociaż trochę bohaterowie się do siebie zbliżyli.

- Wiem, że nie możesz tego ukryć, ale naprawdę powinnaś - roześmiał się Jeremi. - Wiem, jakie sceny piszesz do takich piosenek.

Spojrzałam na niego spod zmrużonych powiek.

- Nawet nie zaczynaj! - ostrzegłam.

Chłopak oparł się dłońmi o murek i uśmiechnął się, spoglądając na mnie ukradkiem.

- Wiem, nawet która piosenka najbardziej ci się spodoba. I jaki kolor wybierasz, kiedy piszesz takie rzeczy.

Dobry Boże, już po mnie.

Spojrzałam na niego i byłam w szoku. Zabrakło mi języka w gębie. Przysięgam. Jeremi sam zaczął tę rozmowę, ale nie sądziłam kto ją usłyszy. Stał tam, zadowolony i próbował ukryć ten swój idealny uśmiech. Ręce miał założone na klatce piersiowej, a włosy układały mu się w nieładzie. Zilustrowałam go i posłałam wściekłe spojrzenie brunetowi, który nie zdawał sobie sprawy z obecności chłopaka.

Odwróciłam się przodem do SkateParku i modliłam się tylko o to, by do mnie nie podszedł. Poczułam za sobą jego obecność. Był blisko. Poczułam jego mocne perfumy i jeszcze lekko utrzymujący się zapach dymu tytoniowego. Cholera. Udawałam, że mnie to nie rusza. Tak dobrze mi szło. Do jednego momentu.

- Więc jaką piosenkę tego zespołu najbardziej lubisz? - zapytał. Był blisko. Czułam jego oddech na swojej szyji.

Szybko wstałam i odwróciłam się przodem do niego. Spojrzałam na chłopaka z wyzywającym wyrazem twarzy i również skrzyżowałam ręce na wysokości klatki piersiowej.

Dobrze jest być samymWhere stories live. Discover now