𝒙𝒙𝒊 • Dobry Moment Na Miłość

149 10 10
                                    

o jeju. przepraszam, że tyle mnie nie było 😭 życie prywatne dało mi kopa, ale już wróciłam. dziękuję wszystkim, którzy czekali na kolejny rozdział :) kocham was

𐀔

          To był jeden z tych dni, kiedy nie chciałam się budzić. To jak ten dzień egzaminu w szkole, od którego zależy cała twoja przyszłość, a ty się na niego nie uczyłeś! Tylko że w mojej sytuacji możesz umrzeć i cały świat ogarnie mrok pod władaniem prawdziwego potwora.

Nora, w której spędziłam noc, okazała się być nie aż takim złym „łóżkiem”. Pierwszą myślą po przebudzeniu się była Reisha, a drugą — Lloyd. Każdego innego dnia przez ostatnie tygodnie i miesiące było odwrotnie. Kobieta dawała mi w kość.

Byłam rozdarta; iść naprzeciw Reishy, czy też odnaleźć Lloyd’a i dopiero wtedy ruszyć na największy pojedynek życia?

Najgorsza w tym wszystkim była niepewność — Reisha mogła już dopaść Lloyd’a i przejąć jego ciało, jako kolejne „naczynie”. Gdyby mnie odnalazła pod jego postacią, to byłabym skończona. Mogłabym wpaść w jedną z jej pułapek.

Poddawszy to kolejnej refleksji, wiedziałam, co muszę zrobić — odnaleźć Reishę i zakończyć jej istnienie. Nie mogę ryzykować czymś takim.

Jedyne, o co proszę wszechświat, to aby Lloyd był cały i zdrowy.

Czując uporczywy ból brzucha związany z głodem, ruszyłam przed siebie. Chwilę kontemplowałam nad tym, czy przywoływać Popii. Nie miałam pojęcia, gdzie znajduje się baza mojej przeciwniczki, ani czy w powietrzu nie grasują jej poplecznicy.

Postawiłam na szukanie jej pieszo, poruszając się po dżungli. Byłam bardziej wypoczęta niż uprzedniego wieczoru, dzięki czemu myślałam nieco trzeźwiej. Poruszałam się bezszelestnie po drzewach, używając i ogromnych liści, i lijan. Promienie słońca przebijały się przez dziury nieśmiałych koron, co ułatwiało mi zadanie.

Pewnie byłby to idealny dzień na trening nad strumieniem. Miłe ciepło, szum wody i moi najbliżsi u mego boku. Chciałabym wrócić do tamtego czasu... To straszne, co Reisha uczyniła z życiami tak wielu osób. Mogę jedynie trzymać się nadziei, że ją pokonam i może jednak nie zabiła moich przyjaciół.

Byłam jednocześnie pogrążona w myślach i czujna. Nerwowo rozglądałam się na boki, nasłuchiwałam otoczenia i starałam się doszukać czegokolwiek związanego z Reishą. Musiałam wpaść na jakiś trop, który mógłby mnie do niej doprowadzić.

Kiedy kolejne godziny mijały, głód i pragnienie coraz bardziej dawały o sobie znać. Byłam ninją wcale nie tak długo i nie przyzwyczaiłam się jeszcze do ekstremalnych warunków, jakie niekiedy funduje ten tryb życia. Byłam tylko ja i dżungla. I moje słabe umiejętności w szukaniu jedzenia.

Zatrzymałam się gwałtownie, zastygłam usłyszawszy odgłosy wydawane przez kogoś innego. Mięśnie napięły się, wytężyłam słuch. Patrzyłam się przed siebie, zgrabnie ukrywając się za konarem drzewa...

Niespodziewanie zostałam przyszlilina do niego od tyłu. Kątem oka widziałam znajome rysy twarzy Lloyd’a.

– Lloyd!

– Mów prędko, co wydarzyło się pierwszej nocy w domu twoich rodziców! – Zawołał, mocniej mnie dociskając. Zapach kory wdarł się do mojego nosa pod presją.

– O co chodzi?! – Zapytałam w panice.

– Odpowiadaj!

Wzięłam przerwywany oddech, odgrzebując w pamięci ową noc. Co się wtedy? Och...

𝐌𝐢𝐬𝐭𝐫𝐳𝐲𝐧𝐢 𝐓𝐞𝐥𝐞𝐤𝐢𝐧𝐞𝐳𝐲 ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz