𝒗𝒊𝒊 • Radosny Widok, Smutne Słowa

744 47 21
                                    

          Postanowiłam udać się do Wu, by opowiedzieć mu o moim progresie. Lloyd prędko zwiał z miejsca akcji, mówiąc, że „ma coś ważnego do załatwienia”. Brzmiało mi to bardziej na wymówkę, ale nie zagłębiałam się w to.


Najwidoczniej woli przeżywać trudne chwile w samotności, a ja na razie nie mam zamiaru w to aż tak ingerować. Jeszcze go odstraszę.

– Sensei, muszę z tobą porozmawiać – oświadczyłam już na wstępie, nie owijając niepotrzebnie w bawełnę.

– Witaj. Co się stało? – Zapytał, podnosząc na mnie spokojny wzrok znad herbaty, którą pił. Wyciągnęłam kamień przed siebie z dumą wypisaną na twarzy.

– Udało mi się – oznajmiłam. Wydawał się uśmiechnąć pod nosem, zadowolony. Nim mógł cokolwiek odpowiedzieć, wypowiedziałam na głos moje zmartwienia:

– Ale, um... Z tego, co wiem, to Nya jest Mistrzynią Wody, tak?

– Owszem – potwierdził, kiwając głową. Spoglądał na mnie badawczo.

– Więc, jest taka sytuacja... Dzisiaj zawładnęłam nie tylko nad kamieniem, ale również nad wodą – przyznałam zakłopotana, przygryzając dolną wargę. Wu uśmiechnął się z powrotem łagodnie, przymykając powieki.

– Widzisz, posiadanie Telekinezy pozwala ci nie tylko na przenoszenie ciał stałych, ale również cieczy – wytłumaczył, a ja otworzyłam szerzej buzię.

– Byłabym w stanie to zrobić?

– Tak.

– Naprawdę?

– Tak.

Och.

Spojrzałam na swoje dłonie oraz kamień znajdujący się na jednej z nich. Mogę być... potężniejsza, niż myślałam.

– Zatem do zobaczenia później, Vesper – powiedział, grzecznie mnie wypraszając. Skinęłam głową i opuściłam jego dojo, dalej głęboko zamyślona.

Jestem w kompletnym szoku.

𐇵𐇵𐇵

          Po staniu bezczynnie kto wie jak długo, postanowiłam wrócić nad strumień. Teraz, kiedy wiedziałam do czego jestem zdolna, aż ciągnęło mnie do ćwiczeń. Stanęłam przy brzegu i wystawiłam przed siebie ręce.

Woda.

Wyobraź sobie, że ją unosisz. Kierujesz nią i stajecie się jednością. Płynność ruchów i swoboda...

– Okej. Dam radę – zmowytwowałam sama siebie, zamykając oczy i biorąc głęboki oddech. Po ponownym otworzeniu ich dojrzałam małą kulkę przezroczystej cieczy wynurzającej się z wody.

Moje skupienie sięgało zenitu, kiedy tak jej się przyglądałam i z uwagą poruszałam moimi kończynami. Jest już naprawdę wysoko, jest całkiem kształtna—

– Siema, Ves.

Podskoczyłam, nie spodziewając się towarzysza. Kątem oka widziałam jak moja piękna kula wodna ponownie jednoczy się ze strumieniem, nim odwróciłam się w stronę oprawcy.

𝐌𝐢𝐬𝐭𝐫𝐳𝐲𝐧𝐢 𝐓𝐞𝐥𝐞𝐤𝐢𝐧𝐞𝐳𝐲 ✓Where stories live. Discover now