𝒗𝒊 • Gorzki Progres

747 42 9
                                    

          – Veees!

W moim pokoju rozległ się nieco piskliwy krzyk, który od razu postawił mnie na nogi. Moim oczom ukazał się spanikowany Jay.

– C-co się dzieje?! Wyglądasz strasznie! – Zawołałam, patrząc na niego.

– Mamy kłopoty— hej! Nie mów tak!

– Ktoś zaatakował?! Perła płonie?! – Spytałam zaniepokojona, ignorując drugą część jego zdania. Wyskoczyłam z łóżka jak poparzona.

– Huh? Nie – odpowiedział zwyczajnie, przewracając oczami. Uspokoiłam się, krzyżując ręce na piersiach.

– Więc? Czemu mnie obudziłeś? – Zapytałam, patrząc na niego wyczekująco. Jay zarumienił się, co mówiło wszystko. – Chodzi o Nyę, prawda?

– Chcę... zaprosić ją na randkę, ale... nie wiem jak – przyznał. Zachichotałam w odpowiedzi. – Nie śmiej się!

– Sorki... – uspokoiłam się. Dałam ręce na biodra i posłałam mu przyjazny uśmiech. – Pomogę ci. Mogę się jej zapytać, gdzie lubi chodzić albo coś.

Chłopak mocno mnie przytulił, a ja prawie straciłam równowagę. Czułam, że się duszę.

Jay! – Usłyszałam Cole’a, który zdążył już wejść do mojego pokoju. Jego radar opiekuńczości działa na naprawdę ogromną skalę. – Puść moją siostrę.

Cole ściągnął ze mna Jay’a szybkim ruchem, ze względu na ich znaczącą różnicę budowy ciała.

– Wybawco! – Rzuciłam się teatralnie na szyję Cole’a.

– Teraz to ty złaź ze mnie, siostra – przekręcił oczami, na co zachichotałam i puściłam go.

– Tak w ogóle... Która godzina? – Zapytałam, zauważając, że promienie słońca nie wpadają do mojego pokoju pod tym kątem, co zwykle.

– 11:00 – odpowiedział zwyczajnie Jay.

– Już 11:00?! – Krzyknęłam zaskoczona. – Dlaczego nikt mnie nie obudził?!

– Właściwie, to Jay cię obudził – zauważył trafnie Zane, wychylając się zza framugi.

– Nie o to chodzi, Zane – powiedziałam równo z Jay’em, na co oboje się zaśmialiśmy.

– Dobra, dobra. Muszę się ogarnąć – stwierdziłam, po czym praktycznie wypchnęłam chłopców z mojego pokoju i zamknęłam za nimi drzwi.

Wiedząc, że zapowiada się na kolejny luźny dzień bez wymagających wysiłku ćwiczeń ubrałam zwyczajne ubrania, a potem przygotowałam się w łazience.

Potem skierowałam się jak zwykle do kuchni, czując konsumujący mnie od środka głód. O dziwo, zastałam tam Lloyd’a, który opierał się o blat jedząc banana.

– Oho, widzę, że ktoś zaspał na śniadanie – powiedział z rozbawieniem w głosie na przywitanie, śledząc mnie wzrokiem.

– Ta... – odmruknęłam, nie mając siły na jego docinki.

Wczorajsza akcja śledcza Kai’a naprawdę mocno mnie zmęczyła. To był mój pierwszy raz od dołączenia do Ninja, kiedy poczułam się poważniej. Wykończyło mnie to emocjonalnie.

Pokręciłam głową; teraz nie czas o tym myśleć. Potrzebuję dzisiaj porządnie odpocząć...

Wzięłam jakieś ładniej wyglądające jabłko i już miałam wyjść z pomieszczenia, ale zostałam złapana za nadgarstek.

– Gdzie idziesz? – Zapytał Lloyd, zaciskując swoją dłoń mocniej. Starałam się nie myśleć o tym, jak ciepła była, ale mi nie wychodziło.

– Nad strumyk – odpowiedziałam, mimowolnie się rumieniąc.

𝐌𝐢𝐬𝐭𝐫𝐳𝐲𝐧𝐢 𝐓𝐞𝐥𝐞𝐤𝐢𝐧𝐞𝐳𝐲 ✓Where stories live. Discover now