Rozdział 1

148 6 0
                                    

Dzień jak co dzień, nic szczególnego, życie w tej szkole jest naprawdę nudne, żenada przynajmniej ja je urozmaicam.
- Hej, uważaj jak łazisz- krzyknełam rozgoryczona.- Czy w tej szkole znajdę kogoś kto umie chodzić.
- P-przepraszam...- dziewczyna szybko przeprosiła i jak najszybciej mnie wymineła.
Czy naprawdę każdy musi mi przerywać moje myśli. Wiem że w szkole mam niezłą opinie, jeżeli można tak nazwać opinie buntowniczki. Stwierdziłam, że nie ma co sterczeć w tej szkole i postanowiłam przejść się po szkolnym dziedzińcu.
- Świeże powietrze, właśnie tego mi było trzeba- powiedziałam głośno do siebie, usiadłam na ławce i zamknęłam oczy korzystając z popołudniowych promieni słońca.
- Hej!- odezwał się ktoś w moją stronę radosnym głosem.
Otworzyłam oczy i zobaczyłam dzieciaka w pomarańczowej opasce i uśmiechem od ucha do ucha.
- Nie wierzę, czy w tej szkole można choć na chwilę o wszystkich zapomnieć. Czego?- zapytałam agresywnie.
- Co nic. Wybacz nie chciałem ci przeszkadzać. Jestem Mark Evans i jestem kapitanem drużyny piłkarskiej. Chcesz może dołączyć do naszego klubu, mamy pełny skład, ale dodatkowa pomoc się przyda. Wyglądasz jakbyś lubiła piłkę- wypowiadając to podstawił mi pod twarz piłkę, którą trzymał w rękach, przy tym cały czas się uśmiechał.
- No proszę cię, piłka? Słuchaj może wolisz zająć się czymś poważniejszym. Znajdę ci wiele innych zajeć- odpowiedziałam z ironicznym uśmiechem na twarzy.
- Hahaha już to widzę, ale raczej nie pokocham niczego innego tak samo jak piłki- odpowiedział wpatrzony w piłkę.
- Jezu ty naprawdę masz fioła na punkcie tego sportu. Ej tak w ogóle, to z skądś Cię kojarzę, ale nie mogę sobie przypo...- nie zdążyłam bo chłopak szybko odpowiedział.
- Chodzimy razem do klasy- odpowiedział wesoło.
- Aaaa no tak, kojarze cię, siedziałeś obok mnie na egzaminie zaliczeniowym z matematyki. Stary dzięki, uratowałeś mi wtedy życie, jakbym tego nie zdała znowu by mnie wywalili- powiedziałam klepiąc Marka po ramieniu. Wydaje się być naprawdę spoko, myślę że się dogadamy.
- Spoko, przygotowałem się na ten egzamin, ale powiedziałaś znowu wywalili?- zapytał lekko krepując się swoim pytaniem.
- Stare dzieje. A ty nie powinieneś wtykać nos w nieswoje sprawy- pomachałam mu palcem przed twarzą.
- Och, nie chciałem być wścibski- zakłopotany podrapał się po głowie robiąc mine wystraszonego kota.
- HAHAHA, gdybyś tylko widział swoją mine- nie mogłam powstrzymać swojego szyderczego śmiechu.
- Ej to nie było śmieszne, naprawdę myślałem że cię uraziłem- odpowiedział oburzony.
- Dobra, haha- nagle się ocknełam- Ej a ty nie masz teraz przypadkiem treningu?- spytałam zadziwiająco grzecznie.
- Aaaa no tak, zupełnie zapomniałem, może chcesz wpaść na trening?- zapytał tak jakby miał nadzieję.
- Nie, nie mam czasu wiesz, może kiedy indziej- powiedziałam to ale dobrze wiedziłam, że nie będzie kiedy indziej.
- Miło się gadało!- Mark szybko pobiegł w strone boiska szkolnego, ten chłopak jest intrygujący bije od niego dziwna energia. Nawet nie zauważyłam, że gadałam z nim 15 minut. Żenada zmarnował tylko 15 minut mojego życia.
Szybko podniosłam się i pokierowałam w strone wyjścia. Moje uzależnienie zaczeło się odzywać, a nigdy nie palę na widoku, zawsze ukrywam się w ciemnych uliczkach. Gdy szłam w kierunku jednej z uliczek, usłyszałam swoje imię za plecami.
- Rose!- odezwał się piskliwy dziedziecy głos, natychmiast obróciłam się na pięcie.
- Rose!
- Och Julia!- schyliłam się nad młodą, aby przybić z nią piątkę. Znam ją, miała kiedyś do czynienia z nie przyjemnymi typami, nie mogłam przejść koło tego obojętnie i nie potraktowałam ich zbyt przyjemnie skończyło się małą bójką, ale na szczęście odniosła oczekiwany cel, aby dali młodej spokój.
- Jak tam?- spytałam łagodnie.
- W porządku, cieszę się że cię spotkałam dawno sie nie widziałyśmy. Nie mogłam się doczekać- oznajmiła słodko się uśmiechając.
- Ja tez bardzo się cieszę że cię widzę, opowiadaj- przykucłam obok niej.
- Och prawie bym zapomniała- wyjeła z kieszeni swojej sukienki złożoną kartkę.- Ostatnio w szkole mieliśmy zadanie, aby namalować najlepszego przyjaciela i dać mu obrazek, ale my nie mogłyśmy sie spotkać, dlatego daje ci go teraz- powiedziała wyczekując mojej reakcji.
Rozłożyłam papier na którym byłam namalowana ja i Julia, a nad naszymi podobiznami widniał napis dla najlepszej przyjaciółki.
- Och Julio nie wiem co mam powiedzieć, jest piękny. Nikt nigdy nie dał mi nic piękniejszego- próbowałam grać twardą, ale czułam jak wzruszenie zawładnia moim ciałem, a łzy cisną mi sie do oczu. Czekałam na odpowiedź ta tylko sie zaśmiała i wskoczyła mi w ramiona. Zaskoczona po chwili odwzajemniłam jej uścisk zamykając oczy.
- Julia!- usłyszałam niski głos, i odrazu otworzyłam oczyz wydostając się z obięcia dziewczynki. W ręku nadal trzymałam kartkę otrzymaną od Juli...

NiedozwolonaWhere stories live. Discover now